Gdynianie mają możliwość wypowiedzenia się w sprawie zorganizowania referendum w sprawie wycinki lasu w rejonie ulicy Bosmańskiej na Oksywiu. Na chwilę obecną aż 96 procent popiera przeprowadzenie głosowania.
https://www.facebook.com/groups/oksywie/permalink/1822974818565121
* * *
Sytuacja na Oksywiu trochę przypomina walkę o Polankę Redłowską (dziwi fakt, iż obrońcy Polanki nie włączyli się w działania mieszkańców Oksywia, nawet nie popierają uratowanie lasu przed zniszczeniem... no cóż teraz popierają obecną władzę, więc drzewa na Oksywiu można "wymordować" - tacy to obrońcy Polanki), jednak jest dużo większa determinacja i zgranie mieszkańców, którzy robią to z myślą o przyszłości, a nie o jakichś partykularnych interesikach. Ludzi z Oksywia nie walczą politycznie, nie mają potrzeby zostania "wielkimi sprawiedliwymi od rzekomej jawności i transparentności"!
Teraz wszystko zależy od władz Gdyni. Znając podejście Aleksandry Kosiorek do skłaniania się do zdania mieszkańców należy sądzić, że nie zgodzi się ona na oksywskie referendum.
Doprowadzi tym zapewne do wielkiej wściekłości mieszkańców, zwłaszcza tych, którzy byli jej wyborcami, co spowoduje masowe manifestowanie żałowania za to, że głosowało się na Kosiorek. Tym będzie żył gdyński internet. I tu może zaistnieć pewna zależność - Kosiorek nie zgodziła się na referendum w sprawie wycinki drzew, to najwyższy czas na referendum w sprawie odwołania Kosiorek!
Dziś, kiedy ogromna część Gdynian czuje się oszukana przez Gdyński Dialog i Aleksandrę Kosiorek, referendum odwoławcze może być formalnością, którą wyborcy potwierdzą swoje zniesmaczenie sposobem sprawowania przez nią rządów w mieście.
Kosiorek też nie potrafi wyciągać wniosków i uczyć się na błędach innych! Walka na kilku frontach zawsze prowadzi do klęski. A z tym właśnie mamy do czynienia. Oksywie i drzewa, Kacze Buki (Wielki Kack) i drogi, cała Gdynia i likwidacja parkingów, dogorywająca oświata, brak działań w sprawie Estakada Kwiatkowskiego i opowiadanie głupot, brak tunelu na ul. Puckiej, brak modernizacji linii kolejowej 201 i przebudowy wiaduktu na węźle Karwiny, nowe korki spowodowane brakiem węzła Chwaszczyna na Obwodnicy Metropolitalnej Trójmiasta, likwidacja Rady Sportu, cisza wokół Centrum Nowoczesnego Seniora, odejścia pracowników samorządowych, próba odwołania prezesa PEWiK, nadal niewyjaśniona sprawa Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego...
Do oficjalnych zmagań frontowych praktycznie na wszystkich polach funkcjonowania samorządu dochodzi jeszcze działalność "starej dialogowej gwardii", która z różnych przyczyn opuściła szeregi struktury, którą zakładała.
Andrzej Mańkowski (jak sam pisze - zablokowany np. przez Oktawię Gorzeńską i Mariusz Bzdęgę) już 13 czerwca br. ogłosił:
"Dość arogancji władzy, amatorszczyzny i ignorowania potrzeb mieszkańców. Dość niekończących się kompromitacji.
Gdynia zasługuje na więcej.
Czas na referendum."
Władza, która nie dostrzega społecznego wrzenia dość szybko odchodzi w niesławie i powszechnym potępieniu. Opozycja, która może zmienić gdyński układ musi się dokładnie policzyć. Na dziś tylko Ruch Społeczny Kocham Gdynię ma szansę profesjonalnie przeciwstawić się absurdom fundowanym przez Aleksandrę Kosiorek i jej koalicjantów.
Istotne jest to, że społeczne sprzeciwy są działaniami oddolnymi. Mieszkańcy bez barw politycznych mówią dość i coraz głośniej to artykułują. A takich inicjatyw nie da się partyjnie spacyfikować. Tym bardziej, że Platforma Obywatelska ma teraz inne problemy i raczej nie będzie się angażowała w protesty mieszkańców Gdyni. Może tym za dużo stracić przed kampanią parlamentarną.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz