Ostatnia sesja Rady Miejskiej w Chojnicach był tradycyjnie pełna emocji i uniesień. W kierunku władz posypały się pytanie. Między innymi radna Marzena Osowicka zapytała o powody odrzucenia wniosków z konsultacji gminnego Programu Współpracy z Organizacjami pozarządowymi.
- Zapytałam o odrzucenie jasnych i konkretnych wniosków, wynikających z sytuacji zagrożenia wojennego czy w kwestiach praw człowieka. Biorąc pod uwagę zachowanie rządzących Chojnicami muszę stwierdzić, że obraz miasta rysuje się fatalnie. Z jednej strony bez inicjatywy w sprawie ochrony ludności, a z drugiej negujący prawa człowieka, w tym prawo równości kobiet i mężczyzn. Tu zastanawiam się co na to Pani Wojewoda i cały obóz Koalicji Obywatelskiej? – podkreśla Marzenna Osowicka, radna Chojnic.
Radna Osowicka przywołała wnioski złożone przez Michała Gruchałę, prezesa Stowarzyszenia „Chojnice – tu bije moje serce”.
Znany chojnickie watchdog od lat (z coraz większymi sukcesami) publicznie „negocjuje” z burmistrzem Arseniuszem Finsterem skierowanie Chojnic na drogę jawności, transparentności i partycypacji społecznej. Jednak wszystko wskazuje na to, że z tym włodarzem jest to niemożliwe. Mentalnie wybiera drogę konfrontacji, arogancji i odrzucania postulatów mieszkańców.
Mimo postawy burmistrza procesu zmiany nie da się już zatrzymać. W mieście od kilku lat organizowane są niezależne wydarzenia, które nie są w żaden sposób kontrolowane przez władze.
Nawet mimo niedemokratycznego zachowania posła Prawa i Sprawiedliwości Aleksandra Mrówczyńskiego, który niemal z pepeerowskim zacięciem dokonał wyrzucenia z klubu PiS trójki radnych, co zostało odebrane jako swoiste poparcie dla działań burmistrza, zmiana nie została zatrzymana. Ba! Nabrała nowego tempa!
Wśród wyrzuconych jest bowiem największy w gronie radnych adwersarz burmistrza i jego skreślenie z listy członków klubu uznano za karę wymierzoną przez Mrówczyńskiego za krytykowanie Finstera. Co również pokazało, po której stronie stoi poseł rzekomo PiSu.
To niektóre składowe obecnej sytuacji społeczno-politycznej w Chojnicach. Miało to zasadniczy wpływ na wystąpienia radnej Marzenny Osowickiej.
„Na początek wspomnę, że wniosek Stowarzyszenie „Chojnice - Tu bije Moje serce” w sprawie konsultacji programu współpracy był konsultowany z Fundacjami w ramach Programu Masz Głos i pewne dodatkowe punkty były zaproponowane przez ogólnopolskie organizacje zajmujące się programami współpracy. Uwagi, które przedstawiona nam wskazują, że osoba która je pisała nie posiada wymaganej wiedzy w sprawie Ustawy z dnia 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie.
Większość tych zapisów znajduje się w programach współpracy innych miast. Ale podejrzewam że tam są osoby kompetentne.
Dlatego po odrzuceniu ciężkiej pracy Stowarzyszenie „Chojnice - Tu Bije Moje serce” pytam pana panie Wajlonis:
- Czy w miastem Chojnice rządzą mizogini, którzy uważają, że kobiety nie są równe mężczyznom? Odrzucono równe prawa kobiet i mężczyzn.
- Czy w mieście Chojnice chce się ukrywać informacje o jawności w wydatkowaniu środków publicznych dla organizacji pozarządowych?
- Czy miasto Chojnice jest przeciwko prawom człowieka, ochronom wolności o oraz działaniom wspomagającym rozwój demokracji?
- Czy miasto nie ma zamiaru w tych czasach wspomóc się NGO'sami w obronie cywilnej i budowaniu odporności społecznej?
Takie działanie może być uważane za prorosyjskie. A na tej sali mamy tylko jednego absolwenta uczelni Rosyjskiej.
Jestem głęboko przerażona takin działaniami. Te działania mają łamania praw człowieka i praw podstawowych i mogą doprowadzić nas do zablokowania nam środków unijnych przez komitety sterujące. Jak to było w przypadku gmin wolnych od LGBT.
Apeluje do moich kolegów z Platformy Obywatelskiej, aby gruntownie przyjrzeli się zapisom ponieważ odrzucenie tych wniosków postawi ich w sprzeczności z zapisami będącymi jakoby standardami w partii. Czy moi szanowni koledzy nie obawiają się wyrzucenia z partii?
Przecież w rządzie jest ministra ds równości.” - powiedziała na sesji Osowicka.
* * *
Przed Chojnicami jeszcze długa droga do rzeczywistej demokracji. Póki co jest to mentalna mieszanka późnego PRLu z domieszką moskiewskiej gry pozorów i najzwyklejszym ograniczaniem udziału mieszkańców w budowaniu przyszłości miasta.
Ewidentny brak jawności, transparentności i partycypacji społecznej, teraz uzupełniony o odrzucenie równości praw kobiet i mężczyzn, pokazuje, że jedynym wyjście jest zmiana rządzących...
foto 089photoshootings / pixabay.com
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz