Dzisiaj obchodzimy 25 rocznicę śmierci Franciszki Cegielskiej. Pomimo upływu czasu "Franka" żyje w naszych sercach i pamięci.
Była fantastycznym prezydentem miasta, posłem, ministrem zdrowia, ale przede wszystkim wyjątkowym człowiekiem.
Otwarta, uśmiechnięta, pełna pasji i zaangażowania. Żyła krótko, ale bardzo intensywnie. Jak coś robiła, to do końca.
- Spotkaliśmy się tradycyjnie w gronie przyjaciół, znajomych i współpracowników, którzy wspólnie z Franką tworzyli Gdynię i kontynuowali jej dzieło! - mówi Jakub Ubych, radny Gdyni.
Swoje wspomnienie opublikowała Joanna Grajter - wieloletnia współpracownica Franciszki Cegielskiej, była rzecznik prasowa Urzędu Miasta Gdyni.
"To był 22 października 2000 roku, niedziela. Pamiętam, że było bardzo pięknie. Jak dziś, po 25 latach...
Gdyby nie złote liście na drzewach – zdawałoby się – wiosennie. Słonecznie, ciepło – właściwie – tak jak teraz. Wracałam plażą ze spaceru do Orłowa, kiedy zatelefonował Jerzy Zając – dyrektor Urzędu . I – zanim zaczął mówić – domyśliłam się w jakiej sprawie dzwoni. Umarła…
Bo choć wszyscy, którzy Ją znali, a zwłaszcza – najbliżsi – odpędzali czarne myśli, to przecież wdzierały się brutalnie kolejnymi fatalnymi informacjami o Jej postępującej chorobie…
Kiedy miesiąc wcześniej – jak nigdy dotychczas, szczuplutka i jakaś taka mała – obejmowała i całowała syna, który przed chwilą został mężem swojej ukochanej – my, uczestniczący w tym wydarzeniu zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że ów ślub tak naprawdę odbył się w tym właśnie momencie – dla Niej. By zdążyła jeszcze przeżyć radość z wesela i mogła przynajmniej spokojnie myśleć o poukładanej już przyszłości jedynaka. Gdzieś tliła się we wszystkich nadzieja, że to wielkie i dobre przeżycie - jej życie przedłuży… Niestety, cud się nie zdarzył.
22 października 2000 r. Franciszka Cegielska umarła.
Na jej pożegnanie na witomińskim cmentarzu przybyły tłumy, zdawało się – całe miasto, a także mnóstwo dostojników, bodaj cały rząd z premierem na czele. Niektórzy mówili – miała królewski pogrzeb.
Tłumy przybyły także - po niespełna siedmiu latach, w marcu 2007 roku - na premierowe projekcje dokumentalnego filmu „Franka”, autorstwa Henryki Dobosz. Obejrzało je wówczas grubo ponad 1000 osób. Nabita do ostatniego miejsca była również sala biblioteki, w której rok później, niemal w przededniu 8.rocznicy śmierci Pani Prezydent film ten został znów wyświetlony.
Całe pokolenie wyrosło od tego 22 października 2000 roku. Dla tych młodych ludzi Franciszka Cegielska jest postacią historyczną, patronka jednej z gdyńskich szkół, węzła drogowego i pewnie niewiele więcej. Z myślą o nich zwłaszcza garść zebranych przeze mnie wspomnień ludzi, którzy Panią Prezydent znali bardzo dobrze.
Wojciech Szczurek - w latach 1998 - 2024 prezydent Gdyni:
Franciszka… Miała wielkie serce i marzenia. Po kobiecemu wrażliwa i zarazem twardo walcząca o pryncypia. Strasznie jej zależało na tym, by Polska się zmieniła w wolny, demokratyczny kraj szczęśliwych ludzi, a jej ukochana Gdynia w miasto przyjazne dla wszystkich. Dlatego pewnie angażowała się w prace licznych , może zbyt licznych gremiów i organizacji także międzynarodowych. Jej głos się liczył. Gdynia, w znacznej mierze dzięki niej stała się liderem przemian.
Kiedy została posłanką i Ministrem Zdrowia - jednym z filarów rządu premiera Jerzego Buzka, transformacja trwała już prawie 10 lat. Franciszka zdecydowała się na udział w wielkiej polityce z romantyczną nadzieją, że tak jak w Gdyni – uda się jej przeprowadzić konieczne reformy, których wcześniej innym się nie udało zrealizować. Poświęcała się temu zadaniu nie szczędząc swego zdrowia i na pewno ponad siły, także kosztem prywatnego życia. Niestety, choroba, do której zapewne przyczyniły się stresy związane z tytaniczną pracą i poczuciem ciążącej na niej odpowiedzialności wobec jej wyborców, pokonała Franciszkę. Zmarła przedwcześnie mając mnóstwo rozpoczętych projektów i planów.
Prof. Jerzy Buzek - W latach 1997-2001 premier Rządu, w którym Franciszka Cegielska w latach 1999-2000 sprawowała funkcję Ministra Zdrowia:
Każde wielkie dzieło przebudowy kraju potrzebuje symbolicznej postaci. W tej najważniejszej dla Polski reformie jaka było odtworzenie samorządu taką postacią była Franciszka Cegielska. Stworzyła w swoim mieście atmosferę nadziei, pewności działania, a potem poczucia dumy mieszkańców Gdyni. Udzielało się to także wszystkim nam, w kraju. Ta jednocząca postawa prezydent Cegielskiej, wykraczająca poza interes partyjny, stała się źródłem sukcesu Miasta i podniesienia rangi Gdyni w Polsce i Europie.
Miała szczególny talent spojrzenia w przyszłość. W 1995 r. otrzymała Złote Gwiazdy Partnerstwa Europejskiego. Niezwykłe wyróżnienie! Ilu z nas myślało wtedy tak serio i konkretnie o Europie, o naszym przyszłym członkostwie w Unii? Franka miała ten szczególny talent, a Gdynia miała być europejskim miastem. O tym myślała od początku, od 1990 roku. To była jej strategia, która wybrała dla Gdyni i dla polskiego samorządu..
Prof. Leszek Balcerowicz – odpowiedziany za przeprowadzenie wielkiej transformacji gospodarczej w Polsce po 1990 r. a wicepremier i minister finansów w rządzie Jerzego Buzka gdy ministrem zdrowia była Franciszka Cegielska. Gościł w Gdyni w styczniu 1993 r. na zaproszenie Pani prezydent i wraz z nią spotkał się z mieszkańcami w Teatrze Miejskim, by wyjaśniać zawiłe i społecznie odbierane jako kontrowersyjne skutki przemian gospodarczych:
Wiele słyszałem o Franciszce Cegielskiej jako osobie zaangażowanej w budowę nowej Polski po 1989 roku. Bliżej poznałem ją w rządzie Jerzego Buzka i zachowałem z tego okresu jak najlepsze wspomnienia. Jej przedwczesna śmierć zostawiła po sobie wielką lukę, ale też i pamięć po osobie, która oznaczała się prawością, niezłomnością i jednocześnie ciepłem. Taką będziemy ją pamiętać.
Tomasz Posadzki – Prezydent Gdańska w latach 1994-1998:
Franciszkę Cegielską poznałem pod koniec lat 80., gdy oboje działaliśmy w Komitecie Obywatelskim „S”. Miałem nie raz okazję obserwować ją podczas spotkań w Gdyni. Dla mnie była oczywistym, charyzmatycznym liderem. Kiedy zaczęły się przymiarki do wyborów samorządowych padały różne nazwiska kandydatów na prezydenta Gdyni. Zapytany nie miałem żadnych wątpliwości, że Franciszka jest najlepsza. Czas pokazał, że miałem rację wraz ze wszystkimi innymi, którzy ją wówczas wspierali.
Była jednym z najbardziej wyrazistych, słyszalnych samorządowców, z wielkim autorytetem w środowisku. Franciszka angażowała się w prace licznych gremiów, także międzynarodowych. Poza niewątpliwym talentem i siłą przekonywania, stały za nią konkretne osiągnięcia.
Gabriela Gryboś - Prezes Banku Komunalnego w Gdyni w latach 1991 - 1999:
Mnie się spodobała jej pasja, determinacja, upór w realizacji obranego celu, szerokie horyzonty, a przy tym - umiejętność słuchania ludzi, od których chciała czerpać potrzebną w zarządzaniu miastem wiedzę. Na przykład o bankach.
Z czasem jeszcze bardziej się do niej przekonałam, podziwiając, z jaką skutecznością potrafiła realizować najbardziej fantastyczne pomysły, które u innych, o mniejszej wyobraźni i co tu kryć – ludzi mniejszego formatu – budziły wątpliwość, zdziwienie, drwiące uśmieszki. Do czasu, gdy się okazywało, że te niby nierealne pomysły sprawdzają się. W istocie, takim pomysłem był również gdyński Bank Komunalny, praktycznie – pierwszy w Polsce. I to ona rozpędziła tę naszą lokomotywę. Miałyśmy też wspólną paję, a raczej nałóg – papierosy.
Jerzy Zając - w latach 1992 – 2019 Dyrektor Urzędu Miasta i sekretarz Miasta:
Franciszka Cegielska była jedyna i niepowtarzalna. I bez wątpienia rozsławiła Gdynię. Pamiętam: 1997 rok, powódź na południu Polski, wielka mobilizacja – zbiórka darów, potem konwój kilku ciężarówek, opatrzonych – a jakże - informacją, że to pomoc z Gdyni. Na jakimś postoju, w małej wiosce, setki kilometrów od naszego miasta, chwila odpoczynku. Konwój budzi zainteresowanie dwóch miejscowych. Kiedy widzą, że to z Gdyni komentują: „aaaa, to tam, gdzie Cegielska jest prezydentem!” To było coś niesamowitego. Podejrzewam, że nie znali nazwiska innego samorządowca.
...
Franciszka, ale i Żelazna Franka - tak familiarnie i z sympatią, a zarazem z szacunkiem nazywali ją nie tylko bliscy, ale z czasem wszyscy gdynianie. Bo twardo, zdecydowanie i konsekwentnie, zarazem z kobiecym wdziękiem rządziła miastem.
Miała niezwykły dar uskrzydlania ludzi, dodawania im odwagi do podejmowania śmiałych, często - absolutnie nowatorskich zadań. Potrafiła przekonywać do swoich racji nawet zawziętych opozycjonistów. Nie obawiała się konfrontacji i sporów, z których zwykle wychodziła zwycięsko, zawsze przygotowana w argumenty.
Czy chodziło o wzięcie szkół na utrzymanie gminy (Gdynia uczyniła to jako pierwsze miasto w Polsce), czy o wybór kosztowniejszego lecz korzystniejszego dla zdrowia gdynian wariantu ujęcia wody pitnej z kredowych złóż podziemnych, zamiast z rzeki Redy, czy o budowę hospicjum na Oksywiu i tymczasowego schroniska dla bezdomnych mężczyzn w willowej dzielnicy na Chwarznie. Lubiła ludzi i spotkania z nimi, czy te organizowane w teatrze, salach gimnastycznych szkół, czy spontaniczne, podczas spacerów z psem na Bulwarze Nadmorskim. Ceniła sobie kontakty z prasą i dziennikarze bardzo ją lubili i cenili. Zawsze mogli liczyć na jej komentarze, dotyczące trudnych i najbardziej kontrowersyjnych tematów, nie tylko gdyńskich."
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz