Zamknij

Mariusz Radecki: zostaliśmy zmuszeni szantażem ze strony urzędnika miejskiego

16:02, 07.01.2022 Mariusz Sieraczkiewicz Aktualizacja: 16:38, 07.01.2022
Skomentuj

"Przyłożono nam pistolet do głowy i kazano podpisać coś na co się nie zgadzaliśmy"

Bałtyk Gdynia ma nowy Zarząd. Brakuje w nim Jacka Paszulewicza. Dwóch z nich - Michał Listkiewicz i Andrzej Adamczyk wbrew opinii byłego już prezesa podjęli decyzję o przyjęciu propozycji Akademii Piłkarskiej, wspieranej przez władze Gdyńskiego Centrum Sportu.

Czas to jakoś podsumować, gdyż tak naprawdę może okazać się, że decyzja będzie miała swoje, niekoniecznie pozytywne dla klubu, konsekwencje.

O tym, co działo się z Bałtykiem Gdynia rozmawiamy z Mariuszem Radeckim

21 października na obiekcie Gdyńskiego Centrum Sportu odbyło się spotkanie zarządu SKS Bałtyk Gdynia z komisją rewizyjną, a także kilkoma osobami związanymi z Bałtykiem, nie pełniącymi żadnej funkcji w Stowarzyszeniu, jednak udzielającymi klubowi mocnego wsparcia.Spotkanie dotyczyło trwającej już kilka lat kłótni pomiędzy klubem SKS Bałtyk, a Akademią Piłkarską Bałtyk i feralnej umowy, w której obu stronom ciężko znaleźć porozumienie.Z informacji jakich udzielił nam przewodniczący Komisji Rewizyjnej obrady były bardzo burzliwe, a głosy w tej sprawie podzielone, a cała sprawa zakończyła się tym, że obecny zarząd, a także komisja rewizyjna podali się do dymisji.Dlaczego? O tym rozmawiamy z Mariuszem Radecki, przewodniczącym komisji rewizyjnej SKS Bałtyk Gdynia.

Co było przyczyną tak burzliwego spotkania i podziału głosów, tym bardziej że we wszystkich poprzednich negocjacjach z AP stanowisko działaczy i zarządu było jednoznaczne?

Witam Panie redaktorze, żeby odpowiedzieć na to pytanie trzeba by wrócić do genezy całego zagadnienia, wręcz do samego początku konfliktu z naszą akademią. Jak Pan zapewne zdaje sobie sprawę Akademia wypowiedziała nam umowę w 2017 roku, o czym nikt nie pamięta, albo pamiętać nie chce. Następnie po zerwaniu tej umowy całą winę zrzuciła na popryednie władze Bałtyku, zaznaczając, że dopóki Panowie z zarządu będą działać w Bałtyku oni porozumienia z klubem zawierać nie zamierzają, ale jak tylko zmieni się zarząd to porozumienie nie będzie żadnym problemem. Takie zapewnienia otrzymałem od dyrektora Akademii jesienią 2019 roku, gdy nad Bałtykiem szalała burza wywołana przez sponsora oszusta Kamila Ż.Wtedy to nastąpiły zmiany w Bałtyku, powołane zostały nowe władze i wszystkim wydawało się, że teraz podpisanie nowej umowy z akademią to tylko kwestia czasu, co dla nas zawsze było i nadal jest priorytetem, ale na warunkach, które były zawarte w poprzedniej umowie zerwanej przez AP. Niestety już na pierwszych spotkaniach nowego Prezesa Jacka Paszulewicza z władzami AP okazało się, że zawarcie porozumienia wcale nie będzie takie proste.

Dlaczego?

Ano przede wszystkim dla tego, że okazało się iż Akademia nie ma zamiaru podpisywać umowy na warunkach, które obowiązywały we wcześniejszych latach, ale postanowiła wnieść dosyć istotne zmiany.

Może nam Pan te zmiany przybliżyć?

Oczywiście, w zasadzie to chodzi o jeden zapis, który w starych umowach gwarantował nam, że Junior Młodszy i Junior Starszy trenują w Bałtyku, czyli wszystkie roczniki, które kwalifikowały się do przejścia do Juniora Młodszego z automatu przechodziły pod nasze skrzydła i tu kontynuowały swoje szkolenie.

Rozumiem, że akademia nie chciała się na te warunki zgodzić?

Tak Akademia była przeciwna, twierdziła, że Junior Młodszy bezwzględnie musi trenować u nich, a starszy u nas. W trakcie przeciągających się na przestrzeni 2020 roku negocjacji, władze akademii postanowiły, że równolegle Juniora Starszego będą prowadziły u siebie, co już kompletnie nie było do zaakceptowania przez naszą stronę.

Dlaczego tak ważne to było z perspektywy widzenia Bałtyku, by te dwie grupy juniorskie trenowały w Bałtyku, a nie kontynuowały szkolenia dalej w Akademii?

Dlatego, że najtrudniejszym momentem w trakcie szkolenia młodzieży jest ich przejście z gry w rozgrywkach młodzieżowych do piłki seniorskiej. Jest to moment gdy wielu chłopców przepada, bo nie potrafi sobie poradzić ze zmianami, oczekiwaniami, intensywnością treningów i ciągłą presją. Z naszego punktu widzenia dodatkowo jest to ważne, by już na tak wczesnym etapie jak Junior Młodszy, Junior Starszy przyglądać się zawodnikom, wyłapywać co zdolniejsze jednostki, zapewnić ciągłość szkolenia w całym pionie szkoleniowym od juniora młodszego do drużyny seniorów. Dawać tym młodym zawodnikom szansę trenowania, a być może i grania w drużynach rezerw czy nawet pierwszej drużynie, co pomaga im się zaznajomić z piłką seniorską, otrzeć się o ludzi z którymi, być może w przyszłości będą wspólnie pracować, czy występować na boisku. Jest to taka wczesna aklimatyzacja, która ma pomóc w odnalezieniu się w dorosłej piłce. Trzeba pamiętać, że Junior Starszy to jest taki wiek u tych młodych ludzi, kiedy zapadają w ich życiu bardzo ważne decyzje, przede wszystkim czy dalej będą chcieli grać w piłkę, czy może wybiorą szkołę, itp. Czas spędzony w naszym klubie ma im pomóc w podjęciu odpowiedniej decyzji, tym bardziej, że większość z tych chłopców, po prostu po zakończeniu wieku juniora kończy z graniem na poważnie w piłkę nożną.

No dobrze, ale w trakcie negocjacji przewijał się tez element finansowy, stawki ekwiwalentów, czy też procenty należne akademii po sprzedaży jednego z zawodników przekazanych do Bałtyku?

Zgadza się, były takie tematy i nawet niby były powodem zrywania negocjacji, bo ktoś komuś żałował 5 czy 10 procent. Temat pieniędzy to było mydlenie oczu, gra na zwłokę i odsuwanie uwagi od głównego problemu przez Akademię. Im tak naprawdę o tę akurat kasę nie chodziło, bo doskonale zdawali i nadal zdają sobie sprawę, że na tym poziomie nie zarabia się na zawodnikach. Prawdziwa kasa dla Akademii, to składki od rodziców i granty z miasta, czy inne dofinansowania z różnych funduszy, a niech mi pan wierzy są to naprawdę nie małe środki. I dlatego tak bardzo Akademii zależało, by jak najwięcej zawodników i roczników zatrzymać u siebie. Całą resztę, opowiadanie bajek, że ten Bałtyk to taki zły, że Pan Paszulewicz, jest taki, siaki i owaki to po prostu próba zrobienia złego PR-u wokół Bałtyku.Rozumiem.

Negocjacje trwały, jednak porozumienia nie było widać, pomimo tego, że w negocjacje zaangażowali się ludzie z GCS-u i miasta.

Zgadza się, wszyscy w klubie zgodnie twierdziliśmy, że stawiane nam warunki są ze szkodą dla nas i takie stanowisko Prezes Paszulewicz przekazywał w trakcie spotkań negocjacyjnych.

Wróćmy jednak do spotkania z czwartku 21 października, co takiego wydarzyło się na nim, że wszystkie organy klubu podały się do dymisji?

No właśnie tutaj zastawiam się ile mogę Panu powiedzieć, bo tak naprawdę tamte wydarzenia ciągle mną targają, a sprawy nabrały bardzo poważnego obrotu. Od tamtego czasu też padło wiele słów, które zupełnie inaczej wybrzmiewały na tamtym spotkaniu, a zupełnie inaczej są przedstawiane dzisiaj w wywiadach. Jednak, żeby lepiej Pan zrozumiał zaistniałą sytuację znowu musiał bym się cofnąć o kilka miesięcy i powiedzieć Panu o rzeczach, o których Pan zapewne wie.

Słucham...

Jak Pan wie, przed startem rozgrywek III ligi tego lata, powinien był być rozpisany konkurs przez GCS, z którego Bałtyk Gdynia miał dostać pieniądze z tytułu promocji miasta. Pieniądze te były obiecane na spotkaniach władz klubu z przedstawicielami Urzędu Miasta. W klubie takim jak nasz, budżet buduje się w oparciu o posiadany kapitał i pieniądze, które klub otrzyma z tytułu podpisanych umów sponsorskich z firmami czy też samorządami. Nam obiecano pewną kwotę i zapewniano, że konkurs zostanie rozpisany. Niestety w pierwszym terminie okazało się, że konkurs nie został rozpisany, a powodem był fakt, że Bałtyk w pierwszych instancjach nie otrzymał licencji na grę w trzeciej lidze, chociaż wszyscy wiedzieli, że jest to formalnością. Dziwnym zbiegiem okoliczności jednym z powodów, nie przyznania licencji był brak umowy z GCS-em na korzystanie z obiektów.W końcu Bałtyk licencję otrzymał, a władze klubu poprosiły UM o obiecane pieniądze i rozpisanie konkursu. To był chyba jeszcze środek lata, dokładnie teraz nie pamiętam, bo sam osobiście w tym nie uczestniczyłem, ale jako przewodniczący komisji rewizyjnej, wiedziałem co w klubie się dzieje. Po jednym z tych spotkań nasi przedstawiciele, zostali zapewnieni przez UM, że konkurs zostanie rozpisany najpóźniej do połowy września, a tymczasowo mogą nas na szybko wspomóc kwotą 70 000 zł. Niestety szybka pomoc, była tylko z nazwy. Najpierw ponad miesiąc czasu trwało podpisanie odpowiedniej umowy, a jak już została podpisana okazało się, że szybka pomoc, będzie nam wypłacana w ratach. Do końca października dostaliśmy nieco ponad połowę obiecanej kwoty.Wracając do konkursu nie ukazał się on, ani do połowy września, ani do końca. Nie ukazał się również do połowy października, a żeby było śmieszniej, nagle na jednym z portali, zaczęły się ukazywać artykuły o tym, że Bałtyk nie ma pieniędzy, że słabe wyniki to pokłosie nie płacenia piłkarzom pensji itp. Oczywiście nie było to prawdą, bo wszystkie pensje były wypłacane zawodnikom na bieżąco. Oczywiście zdarzyły się drobne poślizgi, ale generalnie Bałtyk do dnia dzisiejszego nie zalega ani piłkarzom, ani innym pracownikom pieniędzy.

No dobrze, ale co dalej z tego co wiem, to w dniu 22 października konkurs został przez GCS rozpisany. Zgadza się?

Tak zgadza i tu zaczynają się schody i przyczyna dymisji zarządu i komisji rewizyjnej.Około półtorej tygodnia przed naszym spotkaniem doszło do kolejnego spotkania przedstawicieli SKS Bałtyk Gdynia z dyrektorem GCS w sprawie porozumienia z Akademią. Na spotkaniu nasi przedstawiciele zostali w skrócie poinformowani jak mniej więcej ma ta umowa wyglądać i że w przeciągu kilku dni dostaniemy draft umowy do zapoznania się. Jednocześnie przekazano nam, że od tego czy podpiszemy tą umowę, zależeć będzie rozpisanie konkursu.Umowa do klubu przyszła, szybciej niż się spodziewaliśmy, po wnikliwej analizie okazało, się że większość tego co zostało ustalone na spotkaniu jest w należytym porządku, ale najważniejsza z naszego punktu widzenia rzecz jest po postu nie do zaakceptowania, ponieważ okazało się, że do Bałtyku z Akademii będzie przechodził tylko najstarszy rocznik. Rocznik, który już będzie miał jeden rok grania w Juniorze Starszym za sobą w Akademii. Do nas przyjdą już wypaleni, w większości zdający sobie sprawę chłopcy, że granie w piłkę się dla nich kończy. Dodatkowo zawodnicy ci będą do nas mogli, przyjść, ale nie będą musieli, więc tak naprawdę może się okazać, że nie przyjdzie do nas nikt, albo pojedynczy zawodnicy, z których nie uda nam się zbudować drużyny juniora starszego, by zgłosić ją do rozgrywek. Tym samym gasimy światło w drużynach młodzieżowych przy Bałtyku. Słowa, że akademia te roczniki będzie nam oddawała za złotówkę, można wsadzić między bajki, ale marketingowo bardzo fajnie się to prezentuje dla laików i łatwo to sprzedać.Oczywiście nasz zarząd naniósł korekty i wysłał je do dyrektora GCS-u. Niestety w środę korekty zostały odrzucone, a my zostaliśmy poinformowani, albo podpisujecie umowę z akademią, albo zapomnijcie o pieniądzach i konkursie. Macie czas do piątku. Jak Pan widzi zostaliśmy szantażem postawieni pod ścianą i zmuszeni do podpisania umowy z Akademią, umowy która z naszego punktu widzenia jest dla nas niekorzystna. Poza jednym może punktem, w którym akademia zrzeka się ekwiwalentu za 28 zawodników, którzy przyszli do nas w latem. Ekwiwalent opiewał na sporą sumę ponad 120 000 zł, więc to faktycznie była wartość dodatnia proponowanej umowy, jednak za cenę naszej godności, bo wymuszone szantażem. Nadmienię jednak, że my również mieliśmy roszczenia w kierunku AP i przed sądem zostały by one uznane, bo w tamtym momencie władze AP tych roszczeń nie uznawały.

Skoro konkurs został rozpisany to znaczy że umowę podpisaliście?

Tak na czwartkowym spotkaniu, o którym wspominaliśmy wyżej, a które trwało ponad 4 godziny miała miejsce burzliwa dyskusja, a przybyłe osoby podzieliły się jakby na dwa obozy. Jedni byli za podpisaniem umowy, co gwarantowało nam pieniądze z miasta w kwocie około 170 000 zł, bez których mielibyśmy wielką dziurę w budżecie do końca roku i prawdopodobnie w grudniu stracilibyśmy płynność finansową, a dodatkowo umowa z Akademią powodowała by wycofania przez nią wspomnianej wcześniej sumy ekwiwalentu. Druga opcja, którą stanowiska broniłem również ja i moi koledzy z komisji rewizyjnej była za nie podpisywaniem umowy z Akademią.

Dlaczego byliście przeciwni podpisaniu tej umowy, przecież to same korzyści dla klubu?

Z finansowego punktu widzenia podpisanie tej umowy dawało nam tu i teraz konkretne korzyści, ale w szerszej perspektywie już nie, bo praktycznie traciliśmy grupy młodzieżowe. Jednak z mojego punktu widzenia najważniejszym aspektem tej sprawy, była forma w jakiej miało dojść do podpisania tej umowy. W końcu doszło do tego, że zostaliśmy do niej zmuszeni szantażem i to szantażem ze strony urzędnika miejskiego. Dla mnie jest to jawne przekroczenie przez tego pana swoich kompetencji. To co się stało godzi w moje wartości, a zgoda na podpisanie w taki sposób umowy było by niezgodne z moim sumieniem. Przyłożono nam pistolet do głowy i kazano podpisać coś na co się nie zgadzaliśmy. Uważam, że to sprawa dla prokuratora i jako przewodniczący organu nadzoru w klubie jestem zmuszony wnieść takie oskarżenie do prokuratury, że urzędnik miasta szantażem pod groźbą nie wypłacenia pieniędzy dla Bałtyku zmusił członków Bałtyku do podpisania niekorzystnej dla klubu umowy. Jednak zanim to się stanie chciał bym się spotkać z pozostałymi członkami komisji rewizyjnej i jeszcze raz na spokojnie to przedyskutować.

Skoro się nie zgadzaliście to czemu podpisaliście umowę?

Czwartkowe spotkanie zakończyło się brakiem kompromisu, żadna z opcji nie zwyciężyła. Więc utailiśmy, że niczym wytrawny pokerzysta zagramy all in. Weźmiemy drugą stronę na kilku dniowe przeczekanie, ponieważ do podpisania umowy potrzebnych jest dwóch członków zarządu. Jeden odmówił podpisania, a jednego nie było na miejscu więc i tak zrobił się problem. W związku z tym chcieliśmy zobaczyć co będzie, a przede wszystkim chcieliśmy zobaczyć, co będzie się działo naradzie sportu która miała miejsce 26 października. Dzisiaj już wiemy, że wtedy przyznano pieniądze basketowi, My również byliśmy pewnie że podobnie stanie się w naszym wypadku.

Skąd w takim razie decyzja o dymisji zarządu i komisji rewizyjnej?

Przy takim mocnym rozłamie i dużym podziale w zarządzie nikt nie widział dalszej możliwości współpracy w tym układzie i dlatego zapadła decyzja o podaniu się do dymisji. My jako komisja rewizyjna postanowiliśmy pójść tym samym śladem, ponieważ cała ta sytuacja, która się wytworzyła była na tyle nie zdrowa, że nikt już nie chciał brać w tym dalej udziału. Nasza dymisja to rodzaj protestu na to jak zostaliśmy potraktowani przez ludzi z miasta. Chcemy pokazać, że nie godzimy się na takie praktyki, jedno to próba pomocy w negocjacjach, a co innego opowiadanie się po jednej ze stron i próba wymuszenia szantażem podejmowanych decyzji. Ja osobiście zrozumiał bym gdyby miasto nam powiedziało, że nie dam na kasy, bo ma inne problemy itp, Ale przeciąganie nas na krawędź wypłacalności a następnie załatwienie sprawy szantażem uzależniając pomoc, od podpisania umowy z innym niezależnym podmiotem umowy to po prostu skurwysyństwo.

No, ale umowę jednak podpisaliście...

Podpisał jeden z członków zarządu. Podobno całą noc z czwartku na piątek i piątkowy poranek trwały różnego rodzaju negocjacji. Jeden z członków zarządu, który był na miejscu i popierał ugodę zdecydował się podpisać umowę, wbrew wcześniejszym ustaleniom. Drugi, który w tamtej chwili za granicą miał to zrobić po powrocie do Gdyni. Ten jeden podpis wystarczył, żeby GCS rozpisał konkurs na promocję, dzięki czemu klub otrzyma tak bardzo potrzebne środki. Nikt z nas nie ma żalu, do osób które zdecydowały się podpisać ugodę, Oni uważają( zresztą ja też tak uważam, tylko jak mówiłem nie podobała mi się ta forma szantażu), że działali dla dobra klubu.Nie wiemy jak, to dalej by się potoczyło, gdybyśmy tych pieniędzy nie otrzymali, ale w najczarniejszych scenariuszach groziło nam rozwiązanie umów z zawodnikami pierwszego zespołu i gra zawodnikami z rezerw, co groziło by spadkiem do czwartej ligi.Jak Pan widzi sytuacja jest bardziej zawiła i skomplikowana niżby się mogło wydawać.Akademia triumfuje bo może korzystać z nazwy i herbu, My dzisiaj złapaliśmy oddech, ale nie wiadomo co będzie po nowym roku.

W ostatnim z wywiadów w Radiu Kaszebe Pan Listkiewicz powiedział, ze dobrze się stało dla wszystkich że ugoda została podpisana, a z kolei Pan Rajewicz powiedział, że jesteście ludźmi którzy narozrabiali i teraz uciekają z tonącego okrętu. Jak Pan się do tego odniesie?

Michał Listkiewicz to wytrawny dyplomata, który nigdy nie próbuje sytuacji zaogniać, a wręcz przeciwnie stara się zawsze każdą sprawę ładzić i załatwić polubownie. Taki już ma charakter i chwała mu za to, ale jako człowiek inteligentny i obyty w świecie piłkarskim dobrze sobie zdaje, że warunki tej umowy są dla nas nie korzystne, ale On tego głośno nie powie, bo jakby to wyglądało gdyby robił jedno, a mówił drugie.Bez względu na wszystko, w naszym Klubie Michał Listkiewicz cieszy się ogromnym szacunkiem, za to że przez te ostatnie lata starał się nam pomagać i nawet jeśli tej pracy nie widać naocznie, to jednak sporo prywatnego czasu poświęcił dla Bałtyku. Zgadzam się również z tym co powiedział, że na całym tym konflikcie dorosłych, najbardziej cierpiały jednak dzieci, ale tak jak wyżej wspomniałem, to działacze akademii wypowiadając w 2017 roku umowę, zgotowały im ten los. Co do wypowiedzi Pana Rajewicza, to sama jej forma świadczy o tym jakim jest człowiekiem i jakie było i jest jego nastawienie do tej całej sytuacji i nawet teraz po podpisaniu umowy, nie potrafi normalnie i rzeczowo porozmawiać, tylko powtarza te same steki bzdur i kłamstw na temat Prezesa Paszulewicza i teraz chyba jeszcze kilku osób w tym mojej, a także tego jakie były faktyczne powody braku porozumienia i kto i kiedy wypowiedział umowę.My Panie Redaktorze ani niczego nie chcieliśmy ukraść, ani nigdzie nie uciekamy. Zwłaszcza komisja rewizyjna, której jestem przewodniczącym. My nie stanowimy o tym co się dzieje w klubie, jesteśmy tylko organem nadzoru. Do dymisji podajemy się tylko dlatego, żeby pokazać, że nie akceptujemy tego co się stało. Żeby zaprotestować przeciwko takim praktykom ze strony miasta jakie miały miejsce, przy negocjacjach z akademią. Od stycznia jesteśmy do dyspozycji Klubu i jak będzie potrzeba, żebyśmy dalej działali na rzecz klubu to jesteśmy dna to gotowi. Dla nas walka o ten klub to najważniejsza sprawa.

A propos Prezesa Paszulewicza, dlaczego wszędzie przedstawiany jest w tak złym świetle?

Nie wiem czy jestem osobą kompetentną do odpowiedzi na to pytanie, ale moim zdaniem jest to kwestia jego profesjonalnego podejścia do sprawowanej funkcji. Wcześniej w Bałtyku panowała bardziej rodzinna atmosfera, ludzie w klubie pracujący byli ze sobą po imieniu. Prezes Paszulewicz, przywrócił panujące w normalnej firmie relacje. Do pracowników zwracał się per Pan i to się pewnie wielu osobom nie podobało.Kolejną, rzeczą było to, że naprawdę chciał zrobić dla Bałtyku coś dobrego, wiedział jak to osiągnąć, ale jak widać nie wszystkim po drodze było to na rękę i dlatego trzeba było, go jak najszybciej przedstawić w złym świetle.Co do negocjacji z akademią to jeszcze raz Panu powiem. Jacek Paszulewicz nigdy nie podejmował sam decyzji w sprawie negocjacji, zawsze przed takimi spotkaniami, przedstawiał ludziom z klubu sytuację i to ich poparcie decydowało o tym w którym kierunku one szły. Podobnie było w przypadku decyzji o powołaniu nowej akademii przy naszym klubie. To ludzie z klubu zadecydowali o tym, a nie sam Jacek Paszulewicz.Bardzo liczyłem, że po tym jak Jackowi Paszulewiczowi udało się przekonać do pomocy w prowadzeniu Bałtyku Jacka Golińskiego, klub wejdzie na wyższy poziom, niestety wyszło jak wyszło.Szkoda, bo uważam, że jeśli Bałtyk ma jeszcze kiedyś wrócić na normalne tory, to potrzebuje właśnie takich ludzi do zarządzania, z profesjonalnym podejściem, z własnym zdaniem, pomysłem na klub jaki miał Jacek Paszulewicz i jaki miał wnieść do naszego klubu Jacek Goliński. Tylko tacy udzie mogą to zagwarantować w przyszłości Bałtykowi, bo powrót do działaczy, którzy zajmują się klubem po pracy, to kolejne lata, gdzieś pomiędzy 3 a 4 ligą.Wierzę, że jednak w styczniu uda nam się na walnym zebraniu, znaleźć takie rozwiązania, które będą dobre dla klubu. Wierzę, że uda nam się przekonać Pana Jacka Golińskiego do pozostania z nami i wsparcia nas swoimi działaniami i bardzo chciałbym, żeby udało nam się znaleźć w tym wszystkim miejsce dla Jacka Paszulewicza, który ciągle pomaga nam na tyle ile tylko może w obecnej sytuacji.Podsumowując głównym problemem Bałtyku będzie teraz wybór nowych władz w styczniu i to od nich będzie zależało, w którą stronę to wszystko pójdzie.

* * *

Jak widać, szantaż, o którym jako metodzie rozmawiania z mieszkańcami, głośno powiedział wicewprezydent Bartosz Bartoszewicz przy okazji prób likwidacji gdyńskich szkół SP 51, SP 52 i ZSSO, zawitał również do Gdyńskiego Centrum Sportu.

Ubeckie metody stały się niezaprzeczalnym faktem

Na dodatek zmuszanie prawowitego właściciela do dzielenia się swoją własnością do złudzenia przypomina bolszewickie „rewolucyjne” niszczenie wrogów „socjalizmu”. Tak działają przedstawiciele władz Gdyni. Z pozycji silniejszego (co nie ma kompletnie nic wspólnego z demokracją) narzucają Bałtykowi Gdynia swoje postrzeganie rzeczywistości.

Jest to kolejny przykład (a można je wymieniać godzinami) w jaki sposób ekipa Wojciecha Szczurka traktuje gdynian...

Jak długo jeszcze?

(Mariusz Sieraczkiewicz)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

Mocny artykuł Mocny artykuł

6 0

Kilka osób doprowadziło do upadku Bałtyku 12:40, 09.01.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

Dramatycznie Dramatycznie

6 0

Pan Mariusz jeden i drugi dzięki za prawdę ale żeby cos ruszyło trzeba wywalić na zbity pysk tego Gołego szkodnika 14:00, 09.01.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Jajo ma racje gonić Jajo ma racje gonić

5 2

Jajo jedziemy z tym gown….. 22:01, 09.01.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%