W Nadziejewie, w gminie Czarne pojawił się tor motocrossowy. Pomysłodawcą jest Cezary Kozioł, u którego jazda na torze to pasja rodzinna. W tym roku odbyły się już dwie imprezy, w czasie których mogliśmy podziwiać miłośników jazdy terenowej pokonujących trasę ku uciesze publiczności.
Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z motocrossem?
Moja przygoda z motocrossem zaczęło się tak naprawdę rok temu. Kupiłem wtedy swój pierwszy motocykl. A to wszystko zaczęło się przez moich braci. Od lat interesują się bardzo motoryzacją i to cały czas miało na mnie wpływ. Jestem z zawodu kucharz i to było moje marzenie. Spełniłem je i nagle pojawiły się motory! I tak zaczęło się.
Jak zareagowali najbliżsi, kiedy zaproponowałeś, by tor powstał na Waszym polu?
Rodzina była trochę zmieszana i źle nastawiona do tej informacji, z racji tego, że wujek miał wypadek na motocrossie i niestety jeździ od kilkunastu lat na wózku inwalidzkim. Namówiłem najpierw braci i zaczęliśmy powoli tworzyć pierwsze górki. Od tego się zaczęło. Doszły inspiracje ludzi, który spodobał się mój pomysł. Wiele osób nas motywuje, a szczególności Paweł Witkiewicz. Dzięki niemu to wszystko się udało stworzyć.
Jak organizowałeś pierwsze wyścigi?
Za nim pierwszy piknik powstał, to ze znajomymi w dużym gronie zaczęliśmy się spotykać na torze i między sobą rozmawiać o zawodach. Były to rozmowy w wąskim gronie, wśród naszej ekipy i to był zalążek tego co się teraz dzieje. Jak wiadomo nasze Czarne jest małe, więc wszyscy prawie się znają. Tak doszło do współpracy, za co dziękuję, z Kamilem Skrobińskim. Zapytał czy nie chcemy zorganizować czegoś charytatywnie? Zaproponował realizację wydarzenia na rzecz Filipa Pawełka. I tak powstał pierwszy piknik charytatywny. Było to duże wyzwanie, ale udało się! Wzorowałem się na innych wydarzeniach, w których miałem okazję uczestniczyć, na przykład Baja Poland Czarne.
Co skłoniło Twoich braci do zainteresowania się motocrossem?
Hm... Pasja do motoryzacji! Adrenaliny dodaje zainteresowanie ludzi, którzy przychodzą i oglądają nasze treningi czy zawody. Swoją drogą, dużo potu, pieniędzy i czasu włożyliśmy w to, aby na zwykłym polu powstał tor motocrossowy.
Jesteście już po dwóch dużych wydarzeniach charytatywnych. Dlaczego włączacie się w pomoc innym?
Jeśli można komuś pomóc, to trzeba jak najbardziej takie rzeczy robić. Mamy to we krwi, tak zostaliśmy wychowani. Wiele zawdzięczamy rodzinie, w tym to, że nauczono nas, że trzeba pomagać innym.
Dopisała publiczność?
Pierwszy piknik to była niewiadoma. Każdy zastanawiał się jak to wyjdzie. Dziś wiemy, że wszystko poszło jak należy, publiczność dopisała i impreza udała się. Drugi piknik odbył się przy udziale dwa razy większej publiczności. jak nie nie trzy. Również zawodników było dwa razy więcej, co bardzo uatrakcyjniło wydarzenie. Można sobie wyobrazić, co chłopaki pokazali na torze.
Kto jeździ po Twoim torze? Jest zainteresowanie środowiska?
Najczęściej spotykamy się z chłopakami z naszej ekipy, ale i oczywiście są telefony, SMS'y od innych osób. Pytają czy jest możliwość przyjechać i pojeździć na naszym torze.
Co trzeba zrobić, by zostać zawodnikiem motocrossu?
Zawodnikiem może być każdy. Żeby brać udział w zawodach trzeba mieć licencję. My jeździmy dla pasji, jest to nasze hobby, które sprawia nam przyjemność. Oczywiście, kto ma dużo odwagi ten poradzi sobie na takim torze, jaki jest w Nadziejewie.
Jakie plany na przyszłość?
Jak najbardziej chcemy się rozwijać i „jechać” do przodu. Mamy nadzieję, że coraz więcej będzie takich imprez.
A co takiego jest w motocrossie, że decydujesz się na raczej wymagającą dużej uwagi jazdę?
Ci co jeżdżą wiedzą, że to sprawia dużo frajdy. Najważniejsze w tym hobby, że człowiek uczy się pokory.
Więcej o motocrossie w Nadziejewie na FB: MX Nadziejewo
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz