Ubych: nowy punkt obsługi mieszkańców na Chwarznie-Wiczlinie. Ułatwienie czy kosztowna dekoracja?

"Nie ma wątpliwości: ułatwienia dla mieszkańców są potrzebne. Dostępność usług publicznych to jeden z elementów jakości życia w mieście. Pytanie tylko, czy koszt tych ułatwień jest proporcjonalny do realnych korzyści." - podkreśla Jakub Ubych, radny Gdyni.

Podejście obecnych władz Gdyni do obsługi mieszkańców już od jakiegoś czasu dostarcza wiele uwag. Nie jest tajemnicą, że trwa exodus urzędników, którzy nie chcą pracować w obecnym układzie koalicyjnym. Tak naprawdę nie wiadomo, czy nie nadejdzie moment, w którym dojdzie do paraliżu gdyńskiego ratusza. Dlatego otwieranie "delegatury" Urzędu Miasta na Chwarznie-Wiczlinie w godzinach, w których większość dorosłych pracuje, jest raczej fasadą i wybiegiem marketingowym, bo ktoś może zapytać - dlaczego nie w Chyloni czy na Obłużu albo na Dąbrowie?

Radny Ubych w swoim podsumowaniu decyzji władz miasta, a przede wszystkim Aleksandry Kosiorek, bo to ona zajmuje fotel prezydenta, ma nie dość, że pełne prawo skrytykować inicjatywę, to może podejść do niej z perspektywy sąsiada - jest mieszkańcem dzielnicy, którą rządzący wybrali.

"Miasto otwiera nowy punkt obsługi mieszkańców w komercyjnym lokalu jednego z dużych deweloperów. Lokal wymagał wykończenia, wyposażenia i stałej obsługi - co najmniej dwóch pracowników, kosztów mediów i najmu. Szacunkowo może to oznaczać nawet 250 tysięcy złotych rocznie. To równowartość jednego projektu oświetlenia ulicy lub niewielkiej inwestycji drogowej, o które zabiegamy w każdym roku.

Tymczasem jeszcze niedawno Wydział Inwestycji prosił o dodatkowe środki m.in. na chodnik od ul. Wiczlińskiej do „zielonej szkoły” przy Tuptupie - o brakującą kwotę zaledwie 50 tysięcy złotych, których „nie udało się znaleźć”, a to projekt wybrany w BO.

Lokalizacja nowego punktu również budzi wątpliwości. Znajduje się daleko od głównych węzłów komunikacyjnych, w miejscu trudnodostępnym dla osób niezmotoryzowanych. Co więcej, będzie czynny w godzinach od 8:00 do 16:00, czyli dokładnie wtedy, gdy większość mieszkańców tej rozwijającej się dzielnicy jest w pracy.

W dobie cyfryzacji i e-usług coraz więcej spraw urzędowych można załatwić z kanapy, w kilka minut, bez konieczności dojazdu i stania w kolejce. Dlatego naturalne jest pytanie: czy miasto inwestuje w nowoczesne rozwiązania, czy raczej powiela stare schematy w nowej lokalizacji?

W poprzedniej kadencji, po rozmowach z Radą Dzielnicy, zdecydowano, że zamiast takiego punktu powstanie Biblioteka Butikowa, która w praktyce stała się lokalnym centrum życia czytelniczego. Ah ta pani Kasia. To była decyzja rozsądna i efektywna.

W przypadku nowego punktu trudno oprzeć się wrażeniu, że kierowano się bardziej chęcią stworzenia „nowego adresu” niż rzeczywistą potrzebą mieszkańców. Tym bardziej, że dla osób ze Starego Chwarzna… bliżej będzie do Centrum Riviera, gdzie działa w pełni funkcjonalne Centrum Obsługi Mieszkańca. Inwestycja, która była punktem zwrotnym w nowoczesnym myśleniu o obsłudze mieszkańców.

Nie chodzi o to, by nie tworzyć nowych miejsc kontaktu z urzędem, chodzi o to, by robić to tam, gdzie ma to sens i realną wartość dla mieszkańców. W północnych dzielnicach takie punkty miałyby znacznie większe uzasadnienie.

Każda nowa funkcja, każdy nowy lokal to nie tylko ułatwienie, ale też stały koszt, który trzeba co roku utrzymać z miejskiego budżetu.

I warto zadać sobie pytanie: czy lepiej mieć kolejny punkt obsługi, który odwiedzą nieliczni, czy może jedną konkretną inwestycję rocznie, z której skorzystają tysiące?" - podsumował Jakub Ubych.