"Zarządzanie miastem to nie tylko bieżące decyzje. To również uważna obserwacja otoczenia, wyciąganie wniosków i przewidywanie skutków działań, które dziś mogą wydawać się odległe, a jutro mogą uderzyć w nas wszystkich - mieszkańców." - podkreśla Jakub Ubych, radny Gdyni.
Od kilkunastu tygodni trwają poszukiwania gmin, które zastąpią Sopot i być może Wejherowo (i to może nie być koniec listy samorządów, które podziękują EkoDolinie) w składzie wspólników. Oferta sprzedaży akcji nie jest już żadną tajemnicą.
Czy EkoDolina da radę przetrwać na rynku i podźwignie się? Początek 2026 roku powinien przynieść konkrety i wtedy będzie wiadomo, czy ceny opłat za wywóz śmieci w Gdyni poszybują w górę z niespotykaną dotąd prędkością, by osiągnąć pułap, o którym nie było mowy nawet w większych wzlotach inflacji.
Jakub Ubych zestawił funkcjonowanie EkoDoliny i Elwozu ECO. Niestety firma, w której Gdynia jest większościowym udziałowcem nie jest już konkurencyjna i coraz bladziej wypada w porównaniu do innych przedsiębiorstw działających na rynku odpadów.
"Dziś właśnie o tym - o najbliższym otoczeniu Gdyni, czyli o spółce EkoDolina, w której nasze miasto jest większościowym udziałowcem. To kluczowa instalacja odbierająca odpady komunalne z Gdyni, ale również z okolicznych samorządów, m.in. z Wejherowa czy Redy.
To również spółka, która od lat stanowi filar regionalnego systemu gospodarki odpadami i której kondycja wprost przekłada się na wysokość rachunków, jakie płacimy za wywóz śmieci. Ale sytuacja robi się coraz bardziej skomplikowana.
Kilka miesięcy temu Sopot zdecydował się sprzedać swoje udziały w EkoDoliny, a jednocześnie przestać dostarczać odpady do tej instalacji. To nie tylko decyzja administracyjna, a poważny sygnał ostrzegawczy.
Oznacza bowiem, że jeden z partnerów regionalnych uznał, że współpraca z EkoDoliną nie jest już dla niego optymalna: ani finansowo, ani operacyjnie.
Tymczasem kolejne samorządy, w tym Wejherowo, ogłaszają nowe przetargi na zagospodarowanie odpadów. W ogłoszeniu właśnie z Wejherowa pojawia się szczegółowy zapis: instalacja, która przyjmie odpady, musi znajdować się w odległości do 60 km od miasta. EkoDolina oczywiście mieści się w tym promieniu, ale nie jest jedyna.
Zaledwie 50 km od Wejherowa znajduje się Zakład Zagospodarowania Odpadów w Cholewnicy, należący do firmy ElwozEco, współpracującej z REKOPOL-em, jednym z nieźle radzących sobie podmiotów w kraju w zakresie recyklingu. I tu pojawia się fakt, którego nie sposób przemilczeć: różnice w cenach.
W tym tygodniu poznaliśmy złożone oferty w przetargu na odbiór odpadów z Wejherowa. Oferta Elwoz ECO jest o ponad 15% tańsza przy umowie dwuletniej.
Różnica, która w skali miasta, rocznie, może oznaczać miliony złotych więcej w kosztach systemu. A przypomnijmy, system gospodarki odpadami w Polsce musi się samofinansować. To znaczy, że te pieniądze pochodzą naszych portfeli.
EkoDolina nie jest spółką złą. To spółka, która przez lata pracowała stabilnie, ale coraz bardziej widać, że utknęła w modelu, który potrzebuje inwestycji. Od początku 2024 roku jest możliwość rozpoczęcia prac w związku z wnioskami o dofinansowanie rozbudowy zakładu. To projekt o wartości przekraczającej 130 milionów złotych.
To inwestycja potrzebna, ale i konieczna natychmiast, bo jej opłacalność również zależy od ilości odpadów dostarczanych przez gminy-partnerów.
Jeśli Wejherowo, po Sopocie, wybierze inną instalację, parametry te spadną, a wtedy może się okazać, że:
- wnioski o dofinansowanie trzeba będzie korygować,
- wkład własny może wzrosnąć,
- a cały system stanie się jeszcze droższy dla mieszkańców.
Czy możemy sobie na to pozwolić?
W czasach, gdy każdy z nas odczuwa skutki inflacji, rosnących opłat i niepewności gospodarczej, pytanie brzmi jasno: czy możemy sobie pozwolić na system gospodarki odpadami, który traci konkurencyjność, partnerów i efektywność? EkoDolina powinna być co najmniej sprawnym i ekonomicznie stabilnym partnerem samorządów. Tymczasem staje się źródłem kosztów i niepewności.
Chodzi o to, by zacząć zarządzać świadomie - z odwagą, która kiedyś była znakiem firmowym Gdyni. Jeśli chcemy, by system był trwały, musimy go zreformować wykorzystując wnioski które były złożone 2 lata temu, zanim zacznie się sypać do końca.
Odpady to nie tylko problem, ale również test racjonalności, odpowiedzialności i zdolności do przewidywania. Dziś Gdynia potrzebuje najbardziej." - czytamy w opracowaniu J. Ubycha.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu dziendobrypomorze.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz