"Niedawno zapytałem Urząd Miasta o premie motywacyjne dla nauczycieli. W odpowiedzi otrzymałem informację, że średni dodatek motywacyjny dla nauczyciela w gdyńskiej szkole w porównaniu z rokiem ubiegłym wzrósł z kwoty 233,57 zł do 241,02 zł miesięcznie." - mówi Grzegorz Pogorzelski.
Nauczyciele, zresztą nie tylko w Gdyni, mają wiele pretensji do obecnej minister edukacji i do władz samorządowych, że te nie stają po ich stronie i nie walczą o wyższe wynagrodzenie.
Związki zawodowe działające w oświacie praktycznie jednym głosem mówią o problemach środowiska i błędnych decyzjach resortu edukacji. Przede wszystkim chodzi o tzw. godziny ponadwymiarowe i utratę przez nauczycieli wynagrodzenia za nie.
"Stoi to jednak w ostrym kontraście z tym, co słyszę od moich znajomych nauczycieli, którzy nie dość, że otrzymują kwoty znacznie niższe od tej wskazanej, to jeszcze — zamiast wzrostu — ich dodatki zostały obcięte.
Sprawa wydaje się co najmniej wątpliwa. Skoro średnie dodatki wzrosły, a przynajmniej część nauczycieli dostaje mniej, to gdzie trafiają te pieniądze? Czy są one przydzielane szkołom według „widzimisię” władz? Całość wygląda dość dziwnie — szczególnie w kontekście tego, że stan nakładów na gdyńską edukację wygląda dobrze tylko na facebookowych postach pani Gorzeńskiej.
Aby lepiej zbadać tę sprawę, szanowni nauczyciele, proszę o informację, jak w Waszych szkołach wygląda w tym roku kwestia dodatków motywacyjnych."
W sieci można spotkać komentarze, co bardziej odważnych nauczycieli...

Politycznie sytuację wykorzysta opozycja i działania minister edukacji mogą być jednymi z tych, przez które obecna koalicja rządząca - rządzić przestanie, bo przegra wybory parlamentarne.
* * *

foto gpointstudio / freepik.com
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz