- Żyjemy w czasach, które są dość ogólnie postrzegane jako czasy bardzo, bardzo niestabilne, gdzie dzieje się mnóstwo rzeczy niedających się przewidzieć - i to jest jedna z przyczyn dla których często nie chcemy wierzyć ustaleniom naukowym a racjonalizm nie zawsze nam wystarcza jako wyjaśnienie genezy pewnych spraw - powiedział antropolog wyjaśniając sprzeczność pomiędzy dokonującym się postępem cywilizacyjnym a utrzymywaniem się pradawnych zabobonów i przekonań.
Wiara w czarownice czy upiory utrzymuje się od setek, właściwie tysięcy lat - podkreślił w rozmowie z PAP antropolog prof. dr hab. Waldemar Kuligowski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Wskazał, że wiedźmy, czy zombie to też nadal jeden z najpopularniejszych motywów filmów i książek.
Zdaniem prof. dr hab. Waldemara Kuligowskiego nie bez znaczenia jest w tym przypadku renesans zainteresowania naturą, co związane jest m.in. z kryzysem klimatycznym. - Natura to także pewne siły, które znów nie do końca są racjonalne, zrozumiałe i przewidywalne. Tak się też składa, że w większości kultur natura utożsamiana była z kobiecością; z siłą, która jest cykliczna, ale trochę stoi w cieniu, trochę jest nieujarzmiona, trochę nam zagraża. Feminizm też ma pewnie tutaj jakieś znaczenie - mówił.
- Można więc chyba powiedzieć, że mamy rzeczywiście do czynienia z pewnym niewielkim renesansem wiary w czarownice czy duchy. Dlaczego niewielkim? Bowiem ta wiara tak naprawdę utrzymuje się od setek, a właściwie tysięcy lat - zaznaczył ekspert.
Profesor wskazał, że wiara w czarownice czy upiory była obecna w wierzeniach pogańskich, czy prasłowiańskich. Wiara ta - jak wskazał - "nie została całkowicie wykluczona przez teologię chrześcijańską, bo wierzymy przecież, że człowiek, który umiera, nadal żyje, tylko w innym wymiarze, i że żyje nadal jego dusza".
Dodał, że do wiary, czy też fascynacji czarownicami przyczyniła się także w dużej mierze popkultura, która przedstawia "bardzo szeroką paletę duchów - można by powiedzieć - duchów dla każdego".
- Po jednej stronie skali mamy właściwie niezbyt groźną czarownicę, staruszkę, jak z bajek braci Grimm, którą łatwo wyprowadził w pole dość inteligentny chłopiec, jak ten z bajki "O Jasiu i Małgosi". Ale z drugiej strony mamy np. złowieszczą i wcale nie tak do końca psychologicznie jednoznacznie złą czarownicę graną przez Angeline Jolie w wielkim przeboju kinowym z 2014 roku - wskazał.
Ekspert zaznaczył, że bardzo ważną postacią w świecie czarownic i duchów jest także zombie. - A skoro zombie, to przede wszystkim religie Voodoo - i tutaj nie chciałbym, żebyśmy je mylili z jakimś dziwacznym zlepkiem kultów, bo to w kilku krajach współczesnego świata jest po prostu oficjalny system religijny - powiedział.
- Zombie tak naprawdę narodziło się, niejako zostało wywiedzione z kultury Haiti. To była taka wiara w to, że są pewni czarownicy, którzy potrafią zawładnąć duszą innego człowieka aby go zniewolić i wykorzystywać do ciężkiej pracy. I być może pozostałby to tylko takim lokalnym wierzeniem, gdyby w 1968 roku nie powstał słynny film "Noc żywych trupów". Był to najbardziej kasowy horror wszechczasów, który wprowadził zombie do globalnej popkultury, nadając mu te rysy, z którymi dzisiaj zombie jest kojarzony tzn., że jest to człowiek, który umarł, ale w jakiś sposób powrócił do żywych, a żeby żyć musi żywić się ludzkim mięsem, no i stąd te przerażające sceny - tłumaczył. Profesor przypomniał, że kiedy ten film wszedł na ekrany, to z jednej strony odbierany był jako dość makabryczny obraz kina klasy B, czy nawet klasy C, ale - jak mówił - "inni, bystrzejsi krytycy mówili: Zobaczcie, że główny bohater to jest osoba czarnoskóra".
- Rok 1968 w Stanach Zjednoczonych to było zabójstwo Martina Luthera Kinga. Można szukać bardzo wyraźnej krytyki społecznej w tym filmie, który zwykle jest interpretowany płytko, tylko w warstwie horroru. Tymczasem to także opowieść o czarnym bohaterze, który zabity powraca i w pewien sposób mści się na świecie. Ale oczywiście zombie jest dzisiaj jednym z gadżetów popkulturowych, makabrycznym, ale gadżetem popkultury - powiedział.
Filmy i książki z duchami, czarownicami czy zombie jako motywem przewodnim są popularne nie tylko o okresie Halloween, czy Dnia Wszystkich Świętych. W okresie wakacyjnym wiele regionów, także w Polsce, zachęca do odwiedzenia zamków z Białymi Damami, powstają specjalne przewodniki turystyczne po zamkach z duchami, a biura podróży organizują różnego rodzaju wycieczki np. szlakiem hrabiego Draculi, czy innych wampirów.
- Przez filmy, książki, odwiedzanie miejsc uchodzących za nawiedzone konfrontujemy się z naszymi lękami, niepewnością, strachem, bo wiemy ostatecznie, nawet jeśli podskakujemy na fotelu albo krzyczymy głośno, że to w sumie jest jakaś konwencja, zabawa. Wiemy, że za moment to się skończy, że książkę zamkniemy, a w ciemnej sali kinowej zapali się światło - mówił Kuligowski.
- Zdaniem wielu psychologów jest to dość dobry sposób na oswajanie strachu. Z drugiej strony, jest to sposób na takie zastępcze przeżywanie tego wszystkiego, o czym mówiłem na początku; tego, że świat jest niestabilny i że mamy poczucie, że on nam się jakoś wymyka z rąk i nie wszystko możemy racjonalnie, naukowo wytłumaczyć - zaznaczył profesor.
Anna Jowsa (PAP)
ajw/ aszw/
foto JStolp / pixabay.com
 
     
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu dziendobrypomorze.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz