W środę premier Donald Tusk poinformował m.in. o utworzeniu nowego Ministerstwa Energii, które ma rozstrzygać kwestie będące do tej pory w gestii częściowo ministra klimatu i środowiska, a częściowo ministra przemysłu. Szefem nowego ministerstwa zostanie Miłosz Motyka.
Odrębne Ministerstwo Przemysłu z siedzibą na Śląsku nie sprawdziło się, jednocześnie sprawy energii zostaną przeniesione do resortu, którym pokieruje minister z małym doświadczeniem - oceniła prof. Małgorzata Myśliwiec, politolożka z Uniwersytetu Śląskiego.
Pytana o tę zmianę, oznaczającą m.in. wycofanie się szefa rządu z przedwyborczej obietnicy utworzenia odrębnego resortu na Śląsku, prof. Myśliwiec zaznaczyła, że trudno jej wymienić większy sukces Ministerstwa Przemysłu.
- Ze względu na bardzo centralistyczną konstrukcję polskiego systemu politycznego nie sprawdziło się to (ministerstwo - PAP) w żaden sposób. Pamiętajmy, że polski rząd jest konstrukcją, która przede wszystkim wymaga współpracy. Fizyczne oddalenie jednego z ośrodków, które miały podejmować ważne decyzje - a polski przemysł to nie tylko Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia - nie sprzyjało bieżącej współpracy z innymi resortami. Stąd nie dziwi ta decyzja pana premiera, to się po prostu nie sprawdziło - oceniła.
Dodała, że likwidacja resortu wiąże się m.in. z odchudzeniem rządu, zmniejszeniem liczby ministrów z 26 do 21. Zastrzegła, że choć zewnętrzni obserwatorzy mogliby ten ruch odebrać dobrze, ustawa o działach administracji rządowej precyzyjnie opisuje znacznie ponad 30 obszarów, którymi powinien zajmować się rząd centralny.
- Zmniejszenie liczby ministrów może jedynie wskazywać, że mniejsza liczba polityków otrzyma intratne stanowiska, natomiast ta sama liczba zadań przypisanych administracji centralnej i tak musi zostać wykonana. A czy zostanie wykonana przez mniejszą liczbę ministrów? Nie byłabym tego tak bardzo pewna - przyznała politolożka.
Pytana o spodziewaną skuteczność działań w zakresie np. transformacji energetycznej, przy pozostawieniu osobnych struktur resortu finansów i gospodarki, resortu energii i resortu aktywów państwowych, prof. Myśliwiec zaznaczyła, że nazwiska Miłosza Motyki czy Wojciecha Balczuna (kandydata na szefa MAP - PAP) nie są szerzej znane opinii publicznej.
- Oczywiście, czy panowie ministrowie wykażą się jakimiś niesamowitymi inicjatywami, przekonamy się jako obywatele w niedługim czasie. Ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, że pan minister Motyka jest bardzo młodym ministrem, do tej pory jedyne doświadczenie polityczne to bycie wiceministrem oraz sprawowanie funkcji radnego sejmiku wojewódzkiego jednej kadencji, to nie jest doświadczenie, którego moglibyśmy się spodziewać - oceniła uczona.
Uznała natomiast, że po rekonstrukcji rządu większą niż dotąd rolę w kształtowaniu jego wizerunku odegra szef MSZ, wicepremier Radosław Sikorski.
- Myślę, że Donald Tusk zdał sobie sprawę z błędu, jaki popełnił, jednak stawiając na Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich. Rafał Trzaskowski był kompletnym zaprzeczeniem tego, co w tej chwili w przestrzeni publicznej jest premiowane. Skończyło się to dla Koalicji Obywatelskiej - mimo ostrzeżeń wielu komentatorów - trzecią z rzędu porażką i to jest na pewno dla Donalda Tuska bardzo trudne - zdiagnozowała.
Wskazała, że przyznanie statusu wicepremiera Radosławowi Sikorskiemu jest ze strony Donalda Tuska wzmocnieniem prawego skrzydła Koalicji Obywatelskiej. Jednocześnie stanowisko straciła wiceprzewodnicząca PO, dotychczasowa minister zdrowia Izabela Leszczyna, kojarzona z lewicową stroną PO. Uznała to za pewien sygnał "rozpoczęcia przegrupowania wojsk w kierunku wzmocnienia prawego skrzydła".
- Biorąc pod uwagę trzecią przegraną KO w wyborach prezydenckich i przyglądając się, która strona sceny politycznej dominuje, jednak cały czas utrzymuje się dominacja prawego skrzydła. Fantastyczny wynik Konfederacji w tych wyborach czy chociażby niespodziewany wynik Grzegorza Brauna wskazują, że taka jest tendencja i w taki sposób głosują w tej chwili wyborcy. A zatem przechylenie tego wahadła Platformy, czy też całej koalicji w prawą stronę, wydaje się działaniem słusznym - oceniła Myśliwiec.
Zaznaczyła, że z perspektywy śląskiej przebudowa rządu oznacza dla regionu utratę nie tylko odrębnego resortu, ale jedynych przedstawicielek w rządzie - minister Marzeny Czarneckiej i minister Izabeli Leszczyny.
Choć likwidacji Ministerstwa Przemysłu rozmówczyni PAP nie uznała "za wielką stratę dla państwa jako dla całości", zastrzegła, że nie zmienia to faktu, że "region po raz kolejny politycznie jest marginalizowany". - Obstawiam już dziś, że kiedy tylko rozpoczną się pierwsze objawy kampanii wyborczej parlamentarnej, warszawski desant pojawi się tu niezawodnie - podkreśliła.
Wskazała też, że o rekonstrukcji wypowiedzieli się już politycy prawicy, jak Mariusz Błaszczak czy Zbigniew Ziobro, nie mówiąc w zasadzie o nowo nominowanych kandydatach, ale głównie o Donaldzie Tusku. - A zatem rekonstrukcja rządu z tym samym premierem na czele, czyli z głównym wrogiem Prawa i Sprawiedliwości - podsumowała prof. Małgorzata Myśliwiec. (PAP)
mtb/ mmu/ lm/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz