Chaos z ratusza przenosi się do Rady Miasta Gdyni? Przekonali się o tym gdyńscy radni, kiedy to z mediów dowiadują się o planowanych podwyżkach opłat za śmieci. Czy już należy bić na alarm? Czy Gdynia wkracza w przestrzeń, której już kompletnie nikt nie kontroluje?
Sprawa podniesienia wynagrodzenia prezesa Ekodoliny o 10 tysięcy złotych (do tej pory zarabiał niecałe 20 tys. zł), co daje pensję prawie 30 tysięcy złotych wywołała wielką falę protestów w miastach, która tam dostarczają swoje odpady (przy pomocy firm odbierających śmieci). Jednak nie wzruszyło to samorządowców i nadal upierają się przy podwyżkach uderzających w domowe budżety mieszkańców.
Gdyński radny Jakub Ubych jest przekonany, że na najbliższej sesji nie powinno odbyć się głosowanie nad przyjęciem nowej stawki za odbiór odpadów. Według radnego najpierw należy dokładnie zająć się nadwyżką wygenerowaną z dotychczasowych opłat, a dopiero potem obciążać mieszkańców.
"Na Komisji Gospodarki zadawałem pytania, które pozostały bez odpowiedzi:
Przez miesiące krytykowana "nadwyżka" miała dać czas i spokój na przygotowanie rozwiązań. Czas minął, odpowiedzi brak, a pieniędzy coraz mniej.
Bardzo niepokojące: radni, którzy mają głosować tę uchwałę, dowiedzieli się o szczegółach… z mediów, zanim dokument trafił na plan sesji.
Tak nie powinno wyglądać podejmowanie decyzji w sprawach, które dotykają wszystkich mieszkańców. Każda kwestia poddawana obradom powinna być w pełni wytłumaczona, jednak elementy tak wrażliwe jak obciążenie mieszkańców wyższymi stawkami powinny być traktowane szczególnie.
Dodatkowo - zapowiedzią podczas kampanii miała być zmiana metody naliczania kwoty za odpady. Jak widać coś co było tak silnie krytykowane przez panią Prezydent, obecnie jest uznawane za ... najlepsze."
* * *
I tak władza, która obiecywała w czasie kampanii wyborczej stać po stronie mieszkańców, po ponad roku stoi już tylko po swojej stronie i w żaden sposób nie wychodzi na przeciw oczekiwaniom Gdynian i Gdynianek.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz