Jakub Ubych postanowił przybliżyć mieszkańcom pojęcie rezerwy ogólnej w budżecie miasta. W Gdyni bowiem mamy do czynienia z dość kuriozalną sytuacją. Prawie cała rezerwa została już wydatkowana...
"To kwota zabezpieczona w budżecie na nieprzewidziane wydatki lub sytuacje nadzwyczajne, której celem jest zachowanie elastyczności finansowej samorządu w trakcie roku budżetowego (niezależnie jest rezerwa na zarządzanie kryzysowe).
Dlaczego wydatkowanie 90% tej rezerwy już w pierwszym półroczu to poważne ryzyko?
Oznacza to niemal całkowite pozbawienie miasta możliwości reagowania na nieplanowane sytuacje w drugiej połowie roku - jak np. nagłe awarie czy współfinansowanie pilnych inwestycji.
Czy należy się martwić? Zaczyna się gra o sumie zerowej - cokolwiek zwiększając w wydatkach, będzie trzeba znaleźć miejsce skąd zabierzemy. O przeznaczeniu środków z rezerwy ogólnej decyduje Prezydent Miasta bez uzyskania zgody Rady Miasta.
Gdzie zostały przekierowane środki z rezerwy ogólnej? O tym jeden z kolejnych materiałów." - wyjaśnia Jakub Ubych, radny Gdyni.
* * *
I tak mamy do czynienia z beztroską prezydentki Aleksandry Kosiorek, która z 18 milionów złotych zostawiła w rezerwie ogólnej po pół roku tylko 1,6 mln zł.
Aż strach pomyśleć, jak jeden z utworów Lady Pank może być swoistą przepowiednią zdarzenia, które wygeneruje natychmiastową potrzebę sfinansowania "nagłej sytuacji", a tu w "kasie", czyli w rezerwie ogólnej pustki...
I tak marchewka nam ucieknie... A co zostanie? Zdemolowane miasto!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz