Gminy i miasta wokół Gdyni rozwijają się. Wszędzie trwają duże inwestycje. Modernizacje i budowy dróg, również tras kolejowych (obwodnica metropolitalna w Żukowie, obwodnica w Kartuzach, węzeł Zryw w Wejherowie, sieć światłowodowa w Szemudzie i Żukowie, nowy układ drogowy w Kosakowie, marina w Pucku, tunel pod torami w Rumi...) są realizowane z myślą o mieszkańcach.
Gdynia ma w tej chwili kilka mega koniecznych inwestycji, które mimo tego, że były odmieniane przez wszystkie przypadki podczas kampanii wyborczej, są głęboko ukryte i ani widu ani słychu.
Za to prezydentka Kosiorek na lewo i prawo ogłasza raport CBA w sprawie węzła Karwiny. Nie zająknęła się jednak, co ona zamierza z tym ogromnym problemem zrobić. Nie ma żadnej reakcji władz miasta na ogłoszenie prac na kolejowej linii 201. Mimo tego, że PKP PLK jasno i wyraźnie powiedziało, że tylko w obrębie Żukowa i Kartuz, gdzie granicą jest Gdańsk Osowa.
Aleksandra Kosiorek milczy jaki jest stosunek władz Gdyni do pozostawienia odcinka Gdański Rębiechowo – Gdynia. Nadal bez trzeciego toru, bez elektryfikacji, bez dodatkowych połączeń...
„My tu o próbach zatrzymania przez Radę Miasta cięć w inwestycjach w gdyńskim budżecie, a tymczasem prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz ogłosiła, że Gdańsk wyłoży 220 mln na wkład własny w Południową Kolej Aglomeracyjną.
Cała inwestycja będzie kosztowała ok. 2 mld zł. Pozostałą część będzie pozyskana ze środków unijnych, m.in. z programu FEniKS.
220 mln na inwestycje w komunikację zbiorową z budżetu miasta, łącznie 2,2 mld.
Gdynio, idźmy tą drogą. Nie drogą cięć w inwestycjach i próbach zawracania nas do lat 90. ubiegłego wieku.
Czekamy na Północną Kolej Aglomeracyjną. Na nią pieniądze są u marszałka województwa. Tego nie da się zepsuć.”
- apeluje Miasto Wspólne Gdyni, prowadzone przez radnego Łukasza Piesiewicza (KORMiL).
Tyle już padło słów, tyle było przeróżnych wizualizacji, symulacji, spotkań, narad, nawet przejazd wypożyczonym składem Arrivy. I co? I nic!
Za to kombinuje i wyszukuje tematy zastępcze, byle tylko Gdynian czymś zająć. Jakieś debaty o radach dzielnic, „kumitety” 100 lecia, ubecy do rad nadzorczych, rzekomo gospodarskie wizyty w dzielnicach (jak za Gierka czy Jaruzelskiego – takie wicie, rozumicie, popitolimy, a i tak nic nie zrobimy, bo kasy ni ma), powoływanie rad (dobrze, że jeszcze nie są to rady robotniczo-chłopskie, bo wiemy co tamte zrobiły, w tym na podstawie wadliwych dokumentów Radę Działalności Pożytku Publicznego)...
Potrzebny jest jakich „Pan Złota Rączka”, który zajmie się sprawą i naprawi ten źle funkcjonujący mechanizm. Kiedyś przecież minie czas ochronny i wtedy mieszkańcy Gdyni muszą spodziewać się referendum, w którym będą mogli odwołać Aleksandrę Kosiorek...
0 0
...kasa...
Ale jak za karnawału Euro, nie dla każdego.
Deklaracja 200 milionów to jak darowanie Inflantów przez Zagłobę, obietnica do projektu bez pokrycia.