W piątek w Galerii Palowej Ratusza Głównego Miasta w Gdańsku odbył się wernisaż wystawy "Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy", której ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy zostali wcieleni do armii III Rzeszy.
Prezydent Andrzej Duda skrytykował w poniedziałek na platformie X wystawę "Nasi chłopcy", której wernisaż odbył się w piątek w Gdańsku. Napisał, że informację o niej przyjął z "oburzeniem". Jego zdaniem przedstawianie żołnierzy III Rzeszy jako "naszych" to nie tylko fałsz historyczny, to moralna prowokacja.
W poniedziałek na portalu społecznościowym X wystawę skrytykował prezydent Duda. Napisał, że "nie ma zgody na relatywizowanie historii".
"Z oburzeniem przyjmuję informację o wystawie »Nasi chłopcy« w Muzeum Gdańska. Przedstawianie żołnierzy III Rzeszy jako »naszych« to nie tylko fałsz historyczny, to moralna prowokacja, nawet jeśli zdjęcia młodych mężczyzn w mundurach armii Hitlera przedstawiają przymusowo wcielonych do niemieckiego wojska Polaków" - ocenił prezydent.
We wpisie podkreślił, że Polacy, jako naród, byli ofiarami niemieckiej okupacji i niemieckiego terroru, a nie jego sprawcami, czy uczestnikami.
"Gdańsk - miejsce, gdzie zaczęła się II wojna światowa - nie może być sceną dla narracji, które rozmywają odpowiedzialność sprawców. Takie działania podważają fundamenty naszej tożsamości i godzą w szacunek dla Ofiar".
Zaznaczył, że jako Prezydent Rzeczypospolitej stanowczo się temu sprzeciwia. "Kto relatywizuje zbrodnie, ten rozbraja sumienie narodu" - napisał.
Prezydent wskazał również na żołnierza Armii Krajowej, bohatera Powstania Warszawskiego Janusza Brochiewicza-Lewińskiego ps. Gryf.
"Legendarny żołnierz Batalionu »Parasol« AK, który w sierpniu 1944 roku stanął na czele bohaterskiej obrony Pałacyku Michla. O tych »Naszych Chłopcach« trzeba przypominać na wystawach, opowiadać w szkołach, rozmawiać przy rodzinnych stołach. Trzeba Ich wspominać - głośno, wyraźnie i z dumą. Bo tacy właśnie byli #NasiChłopcy" - stwierdził prezydent.
Wcześniej wystawę na platformie X skrytykowali wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oraz były szef MON Mariusz Błaszczak.
Kosiniak-Kamysz napisał, że "wystawa (...) nie służy polskiej polityce pamięci". Jego zdaniem "nasi chłopcy, żołnierze i cywile, Polacy, bronili Ojczyzny przed nazistowskimi Niemcami do ostatniej kropli krwi. To oni są bohaterami i to im należą się miejsca na wystawach" - napisał.
Z kolei zdaniem Błaszczak, wystawa ta "to jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej". Zaznaczył, że "tego rodzaju wystawy to próba przekłamania historii".
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w komentarzu w serwisie X napisało, że wystawa przywraca pamięć o Polakach, którym podmiotowość została przemocą odebrana, i o których na całe dekady zapomniano.
Podano, że wystawa przybliża losy dziesiątków tysięcy Polaków, przymusowo wcielonych do Wehrmachtu. Ogromna część z nich zdezerterowała, zasilając później szeregi Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Podkreślono, że misją instytucji takich jak muzea jest rzetelne i kompleksowe prezentowanie historii, często dotyczącej tematów trudnych i do tej pory przemilczanych.
W ubiegłym tygodniu muzeum zapowiadając wydarzenie napisało, że na powierzchni 200 m kw. zgromadzono oryginalne eksponaty, fotografie, nagrania, instalacje artystyczne oraz osobiste pamiątki rodzinne. Wystawie towarzyszy również program wydarzeń o charakterze naukowym i edukacyjnym. Wystawa podzielona została na trzy główne części: "W Rzeszy", "Ślady" i "Głos".
Wystawa powstała dzięki współpracy Muzeum Gdańska, Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku oraz Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie, w oparciu o zbiory muzeów pomorskich oraz kilkudziesięciu rodzin z Pomorza i Gdańska.
Piotr Mirowicz (PAP)
pm/ aszw/ mhr/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz