Na ulicach pomorskich miast znów pojawiła się antyaborcyjna furgonetka. Tym razem przejazdowi samochodu obklejonymi bilbordami z efektami aborcji towarzyszył głos wydobywający się z głośnika.
Na przestrzeni kilku ostatnich lat gdynianie przyzwyczaili się do niecodziennych akcji przeciwników aborcji. Przedstawiciele organizacji pro life wielokrotnie manifestowali swoje zdanie organizując pikiety w różnych częściach miasta.
Mało jest osób, które oficjalnie popierają te akcje. Są tacy, którzy podchodzą i wyrażają swoje uznanie. Większość jednak milcząco przechodzi dalej, jakby nie zauważała akcji, a tym samym problemu.
Niektórzy zachęcani do poparcia mówią, że ich polityka nie interesuje. Są też tacy, którzy swoją niechęć wyrażają żywiołowo i soczyści, często posługując się wulgaryzmami kierowanymi w stronę organizatorów pikiety.
Idee mają to do siebie, że ktoś ich broni. I tak jest w tym przypadku. Pamiętamy demonstracje na jesienie 2020 roku, kiedy po decyzji Trybunału Konstytucyjnego "Polska wyszła na ulice". Oczywiście nie cała i nie wszyscy poszli demonstrować swoje poparcie dla aborcji. Był to przede wszystkim protest przeciwników obecnego rządu.
Jednak broniąc idei można też przekroczyć granicę na przykład smaku. Zgłosiła się do nas nasza czytelniczka, która uważa, że tak się właśnie stało. Konkretnie chodzi o to co płynie z głośnika podczas przejazdu antyaborcyjnej furgonetki.
Przejazd obklejonego samochodu raczej nie zwróciłby uwagi jej kilkuletnich dzieci, ale słowa które padły z głośnika wywołały reakcję, której nawet ona się nie spodziewała.
Dzieci czekając na pasach zobaczyły dziwny samochodów i usłyszały głos o zabijaniu. Na dodatek antyaborcyjnej furgonetce towarzyszyło auto policyjne.
"Furgonetka ma naklejone zdjęcia martwych płodów, przez megafon komunikaty o tabletce antykoncepcyjnej i zabijaniu/niezabijaniu dzieci. To widzą i słyszą dzieci! Młodzież temat zrozumie i albo się zgadza albo nie, ale moje kilkuletnie małe dzieci były przerażone na widok furgonetki, gdy przejeżdżała jak staliśmy na pasach, pytali czy ktoś chce ich zabić. No ludzie!" - oburza się czytelniczka, która woli zachować anonimowość.
Dlatego podejmując się organizacji czegokolwiek w tak trudnym temacie jak obrona życia poczętego również należy zastanowić się jak dotrzeć do potencjalnych odbiorców. Nie wiadomo jak konsekwencje psychiczne będą miały słowa o zabijaniu, które dwójka małych dzieci usłyszała.
Swoją oficjalną dezaprobatę takich zachowań wyrazili m.in. gdyński poseł Marek Rutka i prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
„Od wczoraj po ulicach Trójmiasta znowu możemy spotkać antyaborcyjną furgonetkę czyli tzw. płodobus. Najbardziej zaskakuje fakt że w Gdyni jeździła pod czujnym okiem i asyście radiowozu. Zwróciłem się dziś w oficjalnym piśmie do komendanta Komenda Policji W Gdyni o wyjaśnienie dlaczego samochód, który łamie ustawę o ochronie środowiska oraz rozporządzenia prezydenta z 2001 roku jest traktowany na specjalnych warunkach? Nie ma równych i równiejszych, przestrzeganie prawa dotyczy nas wszystkich” - napisał poseł Rutka.
"Nie ma zgody na łamanie prawa! Smutne swoją drogą i przeciwskuteczne są działania, tych fałszywych proroków!" - podkreślił Jacek Karnowski, udostępniając post swojej zastępczyni Magdaleny Czarzyńskiej-Jachim.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz