"Czy ktoś jeszcze pamięta, że już prawie rok temu pisałem o możliwym kryzysie tekstylnym? Od 1 stycznia 2025 r. zmieniły się przepisy, a miasto… dalej stoi po kostki w starych swetrach. W niektórych miejscach dosłownie." - podkreśla gdyński radny Jakub Ubych.
Półrocze 2025 roku już dawno za nami, a obecne władze Gdyni nie potrafią dać rady z ogarnięciem zbiórki tekstyliów. Od wielu miesięcy wiedzą doskonale, że zmienił się system i to ich obowiązkiem jest zadbanie o to, by mieszkańcy mogli zużytą odzież składować na podstawie optymalnych rozwiązań.
Niestety to chyba zbyt trudne dla rządzących z gmachu przy Al. Piłsudskiego...
Jak podaje PCK, głównym powodem zakończenia współpracy są zmiany w przepisach dotyczących segregacji tekstyliów. Od 2025 roku obowiązują nowe wymogi klasyfikacji odzieży jako odpadu – to znacznie utrudniło dalsze jej zagospodarowywanie. Jakość zbieranych rzeczy pogorszyła się, a koszty utylizacji wzrosły.
To wszystko sprawiło, że dalsze utrzymywanie kontenerów przestało być opłacalne – i logistycznie, i organizacyjnie. Pojemniki są właśnie usuwane z przestrzeni publicznej, a PCK otwarcie przyznaje, że ten sposób zbiórek może już nigdy nie wrócić.
Więcej:
[ZT]75306[/ZT]
Jakub Ubych już na początku bieżącego roku sygnalizował, że jak władze miasta nie podejdą poważnie do tematu, to przyjdzie moment, w którym śmieci tekstylne staną się problemem nie do rozwiązania. Bo jeśli kto wierzy w to, że każdy Gdynianin i każde Gdynianka będę z dziurawymi skarpetkami, podartymi spodniami, za małymi bluzkami czy rozciągniętymi swetrami jeździć do Eko Doliny, to raczej powinien udać się na Srebrzysko w Gdańsku...
Radny przypomniał właśnie swój pomysł sprzed miesięcy. Za kilka tygodni będzie dramat! Tekstylia prawdopodobnie znów będą wyrzucane do pojemników z odpadami mieszanymi lub tam gdzie się da.
W najgorszym wypadku mieszkańcy będą obok pojemników ustawiać reklamówki, które będą rosły w wielkie sterty, bo przecież odbierający śmieci nie mają takiej opcji...
"Krótkie wprowadzenie (takie dane krytyczne):
Najnowszy odcinek sezonu: Polski Czerwony Krzyż wycofuje znaczną część swoich pojemników. Wtórpol, dotychczasowy operator, ma dość, ponieważ jakość odzieży spadła po zmianach prawa, koszty utylizacji poszybowały. Mówiąc prościej: system padł. I to dosłownie. Ubrania do oddania też nie zawsze przyjmują InPostem.
Efekt? Mniej wsparcia dla potrzebujących, mniej funduszy z recyklingu, więcej śmieci na ulicach. Ale spokojnie, przecież to tylko tekstylia. Jeszcze nikt się o nie potknął… chyba.
W międzyczasie proponowałem: jak choinki. Zbiórkę workową i regularny odbiór. Byłoby to związane z kosztem, ale trudno zestawić to z jakością otoczenia.
Jako radny apelowałem. Pisałem. Proponowałem. Systemowego rozwiązania nie ma (choć trwają prace nad ok. 25 pojemnikami dla miasta). Działań tymczasowych brak. A czas płynie. Jak rzeka ubrań przez środek miasta."
* * *
Kolejny raz ekipa obecnie rządząca Gdynią, czyli Aleksandra Kosiorek i koalicjanci pokazali, że kompletnie do tego się nie nadają, a ich wybór był karygodną pomyłką, która będzie kosztować miasto powrót do "mentalnego średniowiecza" - smród, brud i ubóstwo... I jeszcze analfabetyzm, bo muszą mieć problemy z czytaniem, skoro nie doczytali, że prawodawca wprowadza segregację również tekstyliów.
A może da się to jakoś "skleić"? To powinien rozwiązać specjalista od sklejania radny Żynis.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz