"Gdynia pyta, jakie są potrzeby kobiet. Ankiety za dziesiątki tysięcy złotych (tak, tak – to my płacimy). Bo przecież to nieprawda, że całe społeczeństwo, niezależnie od płci, interesuje się obiektami sportowymi, kulturą, ochroną zdrowia, bezpieczeństwem i jakością życia. Trzeba zapytać osobno kobiety i osobno mężczyzn." - podkreśla Grzegorz Pogorzelski.
Tworzenie fikcyjnych organów doradczych jest domeną obecnych władz Gdyni. Choć w trakcie kampanii wyborczej nie zostawiono suchej nitki na poprzednim prezydencie, właśnie zarzucają mu powoływanie nadmiernej ilości ciał doradczych i pełnomocników, to póki co prezydentka Kosiorek likwiduje to, co rzeczywiście jest miastu potrzebne, czyli radę sportu, a powołuje jakieś rady kobiet czy mężczyzn albo pełnomocników do spraw kombatantów, choć od II wojny światowej minęło już 80 lat... Być może chodzi o jakichś kombatantów bitew "nie wiadomo z kim i nie wiadomo o co".
A już rady do spraw parkingów, ruchu drogowego i komunikacji nie ma mowy! Podobnie z radą do spraw planu ogólnego albo radą do spraw Estakady Kwiatkowskiego, tunelu na puckiej, węzła Karwiny, drugiego peronu na przystanku osobowym Gdyni Wzgórze Świętego Maksymiliana, kolejki do północnych dzielnic, itd...
To ciało doradcza powinno zająć się narracją władzy. Mogłoby przygotować zestaw słów, wyrażeń, określeń, sformułowań, którymi przedstawiciele władzy powinni się posługiwać. "Sklej pi...dę" Jakuba Żynisa jest doskonałym punktem wyjściowym, pokazującym poziom władzy i gotowość do prowadzenia "dialogu" niestety już niekoniecznie gdyńskiego z mieszkańcami Gdyni.
Za to mieszkańcy jako ruch oddolny powinni powołać obywatelską radę do sprawa arogancji, ignorancji, indolenci, niekompetencji i konfabulacji władz miasta Gdyni!
"Skoro można zapłacić za dwie ankiety – jedną dla Rady Kobiet, a drugą dla Rady Mężczyzn – to po co płacić tylko za jedną?
A co, jeśli wyjdą jakieś nieznaczne różnice? Według jakiego klucza będziemy realizować zmiany? Która rada będzie krzyczeć głośniej? A może powołamy Radę ds. Rozstrzygania Konfliktów Rad?
Te wszystkie ankiety to zasłona dymna i temat zastępczy – marnowanie pieniędzy i czasu. Jest tak wiele palących spraw dotyczących lokalnej społeczności, którymi miasto musi się zająć, że naprawdę nie trzeba robić żadnych ankiet.
Proszę bardzo:
Ale nie. Aleksandra Kosiorek potrzebuje ankiety. Wszak ani kobiety, ani mężczyźni w Gdyni nie sygnalizują jej, jakie są problemy miasta. Biedna pani prezydent. Mieszkańcy chyba robią jej to na złość." - podsumowuje Pogorzelski.
* * *
Jedno jest pewne - scenarzyści grupa Monty Pythona dopiero teraz mieliby materiał na swoje skecze i gagi - gdyby dziś przyjechali do Gdyni, stworzyliby taki program, ze cały świat zataczałby się ze śmiechu.
Niestety Gdyniankom i Gdynianom do śmiechu nie jest...
foto HolgersFotografie /pixabay.com
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz