"Tak jak ostatnia kadencja Samorządności pozostawiła wiele do życzenia, to pierwszy rok rządów Aleksandry Kosiorek, a może bardziej już Tadeusza Szemiota i Mariusza Bzdęgi budzi z kolei poważne obawy, czy dotrwamy do końca kadencji z obecnymi władzami Gdyni na pokładzie, tak naprawdę niepewna jest najbliższa przyszłość. Jakieś zmiany na plus też od czasu do czasu się wydarzyły, ale liczba niepowodzeń, wizerunkowych wpadek zdecydowanie przeważa i daje dosyć niemrawy obraz kondycji gdyńskiego samorządu (i nie mówię tu o zadłużeniu). Uczenie się od podstaw na żywym organizmie zarządzania miasta w dużej mierze przez osoby z małym lub bez doświadczenia samorządowego, może mieć bolesne konsekwencje dla mieszkańców Gdyni i reputacji naszego miasta." - skomentował Piotr Szpajer felieton Pawła Musiała.
Obecna kadencja, mimo licznych obietnic w kampanii wyborczej daleka jest od "lepszej Gdyni", zmiany czy otwarcie na potrzeby mieszkańców. Sposób w jaki rządząca Gdynią koalicja (Aleksandra Kosiorek + to co zostało z Gdyńskiego Dialogu i Tadeusz Szemiot + Platforma Obywatelska) prowadzi relacje z mieszkańcami pozostawia bardzo wiele do życzenia.
Realizowane inwestycje pokazują, że rządzący nie mają najmniejszego pojęcia o funkcjonowaniu samorządu i jak widać wcale nie chcą się tego nauczyć.
Komentowany przez Piotra Szpajera Paweł Musiał trafnie opisał stan, w jakim obecnie znajduje się Gdynia. Porażki władzy porównał do wstrząsów. Idąc dalej należy zatem spodziewać się konkretnego "trzęsienia ziemi". Wszystko wskazuje na to, że jest ono przed nami i niebawem wydarzy się coś, czego niewielu się spodziewa, aczkolwiek jest to nieuchronne.
Gdynia – przez dekady postrzegana jako symbol nowoczesnego samorządu i rozsądnego zarządzania – dziś przeżywa jeden z najpoważniejszych kryzysów wizerunkowych w swojej historii.
To nie jest już tylko seria incydentów czy napięć politycznych. To głęboka erozja zaufania, konsekwencja braku spójnej komunikacji i narastającego chaosu informacyjnego. Mieszkańcy – zdezorientowani, rozczarowani, coraz bardziej rozgoryczeni – obserwują rozpad dotychczasowej narracji o „mieście z morza i marzeń”.
Pierwszym wstrząsem była informacja o nagłym, dyscyplinarnym zwolnieniu Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego – jednego z najbardziej rozpoznawalnych urzędników w mieście, odpowiadającego za sukces wyborczy Aleksandry Kosiorek i ugrupowania „Gdyński Dialog”. Początkowo prezydent Gdyni nie podała przyczyn zwolnienia, zaznaczając jedynie, że sytuacja nie wymaga zawiadomienia prokuratury. Taki komunikacyjny niedosyt natychmiast wywołał falę domysłów i spekulacji.
Przełom nastąpił po publikacji „Gazety Wyborczej”, która ujawniła, że przyczyną zwolnienia były poważne zarzuty dotyczące mobbingu oraz nieprzyzwoitych propozycji o podtekście seksualnym, kierowanych przez urzędnika do współpracowniczek. Dopiero po ujawnieniu tych faktów prezydent miasta zdecydowała się na złożenie zawiadomienia do prokuratury. Takie działanie – spóźnione i wymuszone presją mediów – tylko pogłębiło wrażenie chaosu, niekonsekwencji i braku gotowości do przejrzystego zarządzania sytuacjami kryzysowymi.
Niedługo potem w przestrzeni publicznej pojawiły się plotki o możliwej dymisji wiceprezydenta Bartłomieja Austena. Pogłoski nasiliły się po paraliżu komunikacyjnym, który dotknął północne dzielnice Gdyni podczas zmian w organizacji ruchu remontowanej ul. Unruga. Ostatecznie, kilka tygodni temu, Austen złożył rezygnację, tłumacząc ją początkowo „powodami osobistymi”. Wkrótce jednak sam ujawnił w mediach, że powodem odejścia była działalność jednego z radnych, która przeszkadzała mu w pracy. Rozbieżność między oficjalnym komunikatem a późniejszymi wyjaśnieniami stała się symbolem większego problemu – braku spójności i przejrzystości w komunikacji urzędu.
Kolejnym zaskoczeniem była rezygnacja z organizacji Zlotu Żaglowców – jednego z kluczowych wydarzeń planowanych w ramach obchodów 100-lecia Gdyni. Decyzja została ogłoszona bez podania przyczyny, co natychmiast wywołało falę komentarzy i oburzenia w mediach społecznościowych. W konsekwencji z Komitetu Obchodów odszedł Krzysztof Romański – dziennikarz i społecznik od lat związany z promocją morskiego dziedzictwa Gdyni. Jego rezygnacja przerodziła się w publiczną polemikę z prezydent miasta, co uwidoczniło brak wspólnej wizji i koordynacji w podejściu do tak symbolicznego jubileuszu.
W tle tych wydarzeń narastały napięcia polityczne. Ugrupowanie skupione wokół prezydent Aleksandry Kosiorek – jeszcze niedawno postrzegane jako nowa siła w miejskiej polityce – zaczęło się rozpadać. Doszło do wewnętrznego konfliktu, przez co większość radnych opuściła ugrupowanie, zakładając własny klub.
Jednocześnie coraz częściej mówi się o możliwym odejściu Tomasza Augustyniaka – Dyrektora Zarządzającego ds. społecznych. Choć informacje te nie zostały oficjalnie potwierdzone, są już tak powszechnie powtarzane, że funkcjonują w przestrzeni publicznej jak fakty. Brak jasnego komunikatu ze strony pani Prezydent tylko podsyca spekulacje i wzmaga atmosferę niepewności.
Gdynia traci również kontrolę nad tym, kto dziś kreuje jej wizerunek. W mediach społecznościowych coraz większą popularność zyskują profile o charakterze satyrycznym, takie jak „Ciotka Klotka”, „Pytam dla kolegi” czy „Ogarnij Gdynię”. To tam, w języku memów i uszczypliwych komentarzy, toczy się dziś rzeczywista debata o stanie miasta. Te nieformalne kanały stają się alternatywnym źródłem informacji – ironicznym, ale trafnym, docierającym do tysięcy mieszkańców. Urząd miasta, zamiast reagować, milczy lub odpowiada z opóźnieniem, oddając tym samym pole tym, którzy potrafią mówić szybciej, dosadniej i… skuteczniej.
Wizerunek Gdyni rozpada się nie przez jeden błąd, lecz przez sumę zaniedbań, złych decyzji komunikacyjnych i brak wyczucia. To nie tylko problem polityczny – to poważny kryzys zaufania. Jeśli miasto ma odzyskać wiarygodność, musi działać zdecydowanie i mądrze.
Transparentność – mieszkańcy oczekują jasnych i szczerych komunikatów, nawet jeśli dotyczą trudnych tematów.
Reakcja w czasie rzeczywistym – brak komunikatu to dziś przestrzeń oddana prześmiewcom.
Autentyczna obecność w mediach społecznościowych – potrzebne są ludzkie głosy, nie sztywne urzędowe formułki.
Prawdziwe konsultacje społeczne – nie pozory, lecz realne słuchanie.
Nowa opowieść o Gdyni – opowieść, która będzie wynikać z faktów, a nie z propagandowego folderu.
To miasto, jego mieszkańcy, jego historia i energia – zasługują na coś znacznie więcej niż obecny stan rzeczy. Kryzys może stać się punktem zwrotnym, ale tylko wtedy, gdy władze odważą się na autentyczność, przejrzystość i odrzucenie starego modelu zarządzania informacją. Gdynia to nie tylko budynki i foldery promocyjne. To wspólnota ludzi, którzy chcą być traktowani poważnie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz