Zamknij

Lech Wałęsa udzielił poparcia Jarosławowi Kaczyńskiemu. Tamte wybory...

23:14, 04.06.2020 Aktualizacja: 00:53, 05.06.2020
Skomentuj

Od czerwcowych wyborów mija właśnie 31 lat. Wtedy gdynianie wybierali z listy Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” kandydatów tzw. reglamentowanych, czyli wybory 4 czerwca 1989 roku były wolne tylko w 35 %. Resztę podzielili pomiędzy siebie przedstawiciele PZPR i stronnicy komunistycznego reżimu.

Z listy KO Solidarność do Sejmu wystartowali i wygrali:

Krzysztof Dowgiałło 127 150 głosów

Czesław Nowak 93 872 głosów

Dla komuny mandaty poselskie zdobyli:

Piotr Kołodziejczyk (Polska Zjednoczona Partia Robotnicza) 34 081 (w II turze, bo w pierwszej nie przekroczył wymaganego progu)

Marian Szatybełko (Polski Związek Katolicko-Społeczny) 42 136 (również w II turze).

Okręg wyborczy nr 22 do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (1989–1991) obejmował Gdynię oraz gminę Kosakowo, Rumię i Sopot. W ówczesnym kształcie został utworzony w 1989. Wybieranych było w nim 4 posłów w systemie większościowym. Siedzibą okręgowej komisji wyborczej była Gdynia.

Senatorami z województwa gdańskiego zostali: Lech Kaczyński i Bogdan Lis.

Jarosław Kaczyński został wtedy senatorem z województwa elbląskiego.

Wydarzenia 1989 r. były przedmiotem licznych artykułów, analiz i komentarzy na łamach prasy wydawanej poza cenzurą. Duże zainteresowanie budziły m.in. rozmowy Okrągłego Stołu, wybory parlamentarne 4 czerwca oraz różne aspekty transformacji ustrojowej.

Komentarze i oceny czerwcowych wyborów publikowano w prasie niezależnej już podczas obrad Okrągłego Stołu (zanim jeszcze oficjalnie ogłoszono ich formułę), w okresie kampanii wyborczej i po 4 czerwca 1989 r.

Głosy sceptyków

Na przykład Jacek Kubiak na łamach „Obserwatora Wielkopolskiego” – pisma NSZZ „Solidarność” – zauważył, że dla jednych będą one „najbardziej demokratycznymi wyborami, jakie kiedykolwiek odbyły się w cieniu Kremla”, a według ocen innych mogą przerodzić się w kolejną farsę wyborczą, ponieważ nie jest możliwe zorganizowanie niezależnej opinii publicznej w tak krótkim czasie. W efekcie wchodzenie na drogę demokracji odbywało się „bez fanfar i bez euforii”, a w szeregach opozycji pogłębiały się rozłamy.

Jednoznacznie krytyczne stanowisko wobec przygotowywanych wyborów zajmowali natomiast publicyści „Głosu Poznańskich Liberałów” wydawanego przez Liberalno-Demokratyczną Partię „Niepodległość”. Partia ta wezwała bowiem do bojkotu tych wyborów. Zostało ono zawarte w „Deklaracji ugrupowań i organizacji niepodległościowych” podpisanej przez LDP „N”, „Solidarność Walczącą”, Ruch Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej i Międzyzakładowy Robotniczy Komitet „Solidarności”. Bojkot wyborów zadeklarowała również „Solidarność Walcząca”: „nie przystąpimy do wyborów, których celem jest zalegalizowanie władz i nadanie Sejmowi pozorów demokratycznego parlamentu”. W ocenie tej organizacji opozycja powinna była dążyć do wolnych, pięcioprzymiotnikowych wyborów. „Nie chodzi o to, aby w negocjacjach wytargować dodatkowe fotele. To społeczeństwo – jedyny suweren – w wolnych, demokratycznych wyborach musi zadecydować kto ma rządzić. Odstępstwa od tej zasady nie uzyskają naszej akceptacji” – pisał Stefan Bobrowski [Maciej Frankiewicz] przedstawiając stanowisko „SW”. Pomimo tych jednoznacznych deklaracji na łamach pisma „Solidarność Walcząca” prezentowano kandydatów KO „S” w Poznaniu. Deklarowano również, że mimo wzywania bo bojkotu „SW” nie będzie występować przeciwko tym, którzy zdecydowali się wziąć udział w wyborach. Do nich skierowany został też apel o wybieranie kandydatów niezależnych i skreślanie pozostałych, czyli popieranych przez władze PRL.

Okazało się jednak, że wynik wyborów 4 czerwca 1989 r. był zaskoczeniem nawet dla organizacji, które je zbojkotowały. Na łamach „Solidarności Walczącej” szef poznańskiego oddziału podziękował tym, którzy zbojkotowali wybory i tym „którzy nie akceptując naszej postawy, głosowali na kandydatów «Solidarności» lub niezależnych i skreślali wszystkich pozostałych – zwłaszcza z listy krajowej” . Z kolei w zamieszczonym komentarzu stwierdzono, że zwycięstwo „Solidarności” było „większe niż się tego, chyba wszyscy, spodziewali”, a wyniki „bliskie ideału”. Społeczeństwo jednoznacznie opowiedziało się więc za „Solidarnością”, natomiast niska frekwencja (62% uprawnionych) świadczyła o utrzymującej się nieufności do rządu i części decyzji kierownictwa związku. Zdaniem autora, na przeszkodzie całkowitego sukcesu stanęła wypowiedź Wałęsy i niektórych przywódców „S”, aby nie skreślać wszystkich kandydatów z listy krajowej. Przyczyną takiego stanowiska była obawa „zbyt wysokiego zwycięstwa, a przede wszystkim usunięcia ludzi takich jak Kiszczak i Rakowski”. W innym komentarzu zamieszczonym też na łamach „Solidarności Walczącej” postępowanie kierownictwa związku i sytuację po wyborach nazwano samoograniczającą się demokracją. Tymczasem wyborcy jednoznacznie opowiedzieli się za „S” i przeciwko PZPR. Tę wolę należało uszanować, a zamiast tego podjęto negocjacje umożliwiające zmianę wyniku głosowania.

Dziś pokutujemy za okrągły stół i układ z Magdalenki. Po czerwcowych wyborach i podziałach w przedczerwcowej opozycji Polska została wrzucona w świat neoliberalizmu. Wyprzedano co się tylko dało. Komuniści uwłaszczyli się i przywłaszczyli sobie ogromne fortuny. Dopiero rząd Zjednoczonej Prawicy rozpoczął walkę o przywrócenie Polsce należnego jej miejsca na mapie Europy i świata.

 

 

 

 

 

(Mariusz Sieraczkiewicz za: IPN/foto archiwum)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

KomentatorKomentator

0 0

"Dziś pokutujemy za okrągły stół i układ z Magdalenki" - tak, ale tylko dlatego, że do polityki przez przypadek wszedł Jarosław Kaczyński.

19:55, 05.06.2020
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%