Pierwsze lata życia Jacek Kuroń spędził we Lwowie, skąd po 1945 roku z rodziną przeniósł się do Warszawy. W swoich wspomnieniach "Wiara i wina" wybór własnej drogi życiowej przypisywał wpływowi dziadka i ojca. Jego dziadek, Franciszek, był bojowcem PPS-u i brał udział w strajku powszechnym 1905 roku, zaś ojciec, Henryk, jako piętnastolatek zgłosił się w 1920 roku do Wojska Polskiego, by walczyć w wojnie polsko-bolszewickiej, następnie pracował jako górnik w kopalni "Reden" (później przemianowanej na "Generał Zawadzki") w Dąbrowie Górniczej. W trakcie studiów na Politechnice Lwowskiej wstąpił do Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej, zaś w 1929 roku do PPS, skąd jednak kilka lat później został wydalony pod zarzutem zbyt bliskich kontaktów z Komunistyczną Partią Polski. Jacek Kuroń wspominał, że w 1939 roku, po zajęciu Lwowa przez władze radzieckie, jego ojciec "nie zgadzał się jednak na jakąkolwiek współpracę z Rosjanami". Przykład takiej postawy dał, gdy mimo nacisków nie chciał pracować jako dziennikarz w propagandowym "Czerwonym Sztandarze". Na krótko został zecerem, a potem tokarzem w fabryce armatur. Choć przed wojną skończył politechnikę uznał, że praca na wyższym stanowisku "u Sowietów byłaby zdradą narodową".