"Cały czas brak reakcji na przepełnienie pojemników - kolejne zdjęcia pokazują, że worków dookoła przybywa. Dzięki za kolejne zdjęcia, również z innych miejsc. Wieczorem trochę ułożyłem, uporządkowałem - już się przesypywały na chodnik." - informuje Jakub Ubych, radny miasta Gdyni.
Sytuacja z odpadami tekstylnymi pokazuje jak tymczasowa jest obecna władza, która nie potrafi sobie dać rady z tak prostą sprawą. Nieumiejętność rozwiązania problemów ze śmieciami stawia Aleksandrę Kosiorek i jej koalicjantów z Tadeuszem Szemiotem na czele w bardzo negatywnym świetle. Jeśli nie ogarniają zwykłych śmieci, to nie można po nich spodziewać się żadnych skomplikowanych działań, na przykład w aspekcie ważnych dla Gdynian i Gdynianek inwestycji.
Władza ma problem ze zbiórką odpadów tekstylnych. A to przecież jedynie kwestia zakupu odpowiednich pojemników, ustawienia ich w miejscach wskazanych przez spółdzielnie mieszkaniowe czy wspólnoty mieszkańców, a potem odbiór przez firmy zbierające śmieci.
I tak od prawie roku obecne władze miasta walczą z cieniem... Kombinują jak koń pod górę udając, że "mają pomysła" na optymalne rozwiązanie zbiórki tekstyliów. I tak mieszkańcy uczestniczą w jakiejś samorządowo-gdyńskiej wersji sitcomu, w którym główna idea to "kupa śmiechu", czyli jak nieudolna władza próbuje za pomocą ściemy udobruchać mieszkańców. Jednak ci już przekonali się, że 7 i 21 kwietnia 2024 roku większość dokonała bardzo złego wyboru. Dlatego śmich słychać coraz głośniej, jak to w sitcomie, kiedy gagi są odzwierciedleniem paranoidalnej rzeczywistości, której już inaczej nie da się skomentować.
"Przy okazji mam dwie uwagi. Sama lokalizacja jest korzystna jest jednak ALE (znów wyjdzie, że się czepiam - a mając miesiące na przygotowanie uważam, że można było przeprowadzić weryfikację):
1) Pojemniki są zbyt blisko drzew - zapis uchwały krajobrazowej: "lokalizowanie obiektów w odległości nie mniejszej niż 1 m od rzutów i obrysów koron drzew".
2) To już jest ciekawej - miasto chwaliło się podpisaniem umowy na dofinansowanie w ramach FEP Węzła Chwarzno-Polanki (czyli będą rozliczane środki za inwestycję zrealizowaną w poprzedniej kadencji). W tego typu projektach parametryzujemy się efekty np. liczbę miejsc postojowych. W miejscu, gdzie stoją pojemniki nie można o takich mówić, więc teoretycznie przy kontroli można byłoby podważyć trwałość działania.
Wiem, że może to być męczące, jednak jeżeli po miesiącach mamy 30 pojemników w skali miasta w tym tylko tutaj 4 z tej puli można było wybrać lokalizację z większą dokładnością. Już nie mówiąc o monitoringu konieczności opróżnienia." - dodaje Ubych.
Al Capone poległ na podatkach... Czy gdyńskie śmieci staną się powodem upadku Kosiorek, Szemiota, Piesiewicza, Bzdęgi i reszty koalicjantów? Może tak się stać.
Należy brać pod uwagę również to, że wszelkie odpady do zagrożenie epidemiologiczne, walające się śmieci na ulicach, brud, smród i powszechne ubóstwo...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz