Skandal, awantura, wizerunkowa kompromitacja, porażka i chaos - to określenia, które od wielu miesięcy towarzyszą gdyńskiej władzy. Teraz okazuje się, że rezygnacja Bartłomieje Austena z funkcji zastępcy prezydenta miasta jest spowodowana między innymi tym, że jeden z radnych "uzurpuje sobie prawo do decydowania o gdyńskich inwestycjach".
"Z wypowiedzi Bartka wynika, że jeden z radnych (jak łatwo się domyślać KORMiLu) uzurpuje sobie prawo do decydowania o gdyńskich inwestycjach.
Problem w tym, że radni nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za inwestycje, a prezydent i jego zastępcy już tak.
Wczorajszy briefing pokazuje, że mamy w Gdyni dwuwładzę. A to nie może działać i źle się skończy.
Co o tym sądzicie?" - komentuje Bryza.
* * *
Jak słaba musi być administracja Aleksandry Kosiorek, że musi odejść jej zastępca, bo nie może sobie dać rady z jednym radnym. A przecież to nie radni winni wydawać polecenia pracownikom urzędu a prezydentka lub osoby przez nią upoważnione.
A skoro to radny "rządzi" to może oznaczać tylko jedno - chaos i totalny bałagan kompetencyjny ogarnął Urząd Miasta Gdyni.
Dziwi również fakt, że Aleksandra Kosiorek nie zareagowała i nie ustosunkowała się do słów swojego już byłego zastępcy. Nie zaprzeczyła również stwierdzeniu o uzurpowaniu sobie praw do decydowania o inwestycjach przez radnego, co może oznaczać, że rzeczywiście to nie ona podejmuje decyzje, a wspominany przez Austena radny.
Wystąpienie Austena nie wywołało jakieś większej burzy. Mierny był jako wiceprezydent i w takiej atmosferze odszedł. Atakując jednego z radnych nie osiągnął za wiele. Platforma Szemiota i Aziewicza nadal kontroluje władzę w Gdyni. Przy Kosiorek pozostało dwoje radnych - Natalia Kłopotek-Główczewska i Łukasz Strzałkowski - i koalicja jest utrzymana.
Wspominanym przez Austena radnym może być Łukasz Piesiewicz z KORMu (dawniej KORMiL), który rzeczywiście jest wulkanem pomysłów i rozwiązań, które niekoniecznie podobają się Gdynianom. Tym bardziej, że Piesiewicz do fanów samochodów nie należy. Jednak jego pomysły nie mają służyć likwidacji korków, a w ogóle wyeliminowaniu samochodów z centrum miasta (gdzie ten radny mieszka).
I tak na oczach mieszkańców dokonuje się ostateczny rozkład Gdyńskiego Dialogu, który nie dość, że okazał się polityczną wydmuszką, to jeszcze dopuszczając do koalicji z Platformą Obywatelską z obozu Tadeusza Szemiota i Tadeusza Aziewicza upolitycznił gdyński samorząd, który wkroczył w ten sposób na drogę degradacji i upadku...
0 0
przecież po to ludzie idą do rady miast (do wszelkich rad, w tym i ministrów), aby przepychać swoje interesy. Problem w tym, że obecnie opadają maskowania, które takie działania kryły. Bo nie ma odpowiedzialności, koledzy nie dopuszczą...
Tak działa system radziecki i to nie jest żart. A jeśli tak, to ponury dość.