Jak łatwo zatracić trzeźwość oceny sytuacji, kiedy jednoznacznie stanie się po stronie partyjnej, pokazuje zachowanie Martyny Regent, rok temu jeszcze neutralnej i zachowującej obiektywizm oceny. Dziś kreuje narrację, jakoby była jedyną uprawnioną do prowadzanie działań strażniczych w Gdyni. Niestety stała się swoistym "rzecznikiem" władz miasta, a przede wszystkim partii politycznej - Platforma Obywatelska.
Kiedyś opierała się na współpracy z Bryzą i jej szefem Sławomirem Januszewskim, dziś próbuje wszelkich sposobów, by tę organizację strażniczą zdyskredytować i wyeliminować z życia politycznego Pomorza. Jednak jej słabe argumenty zyskują poparcie jedynie przedstawicieli koalicji rządzącej Gdynią, co tylko mocniej wiąże ją z obozem władzy.
Po jej ataku Bryza wydała oświadczenie, które publikujemy w całości. I choć jest bardzo długie, zachęcamy do przeczytania, bo zawarte w nim treści pokazują merytorykę działań organizacji i manipulacyjne sposoby, stosowane przez tych, którym nie w smak jawność, transparentność i patrzenie władzy na ręce.
* * *
3 kwietnia 2025 roku
Szanowni Państwo,
w związku z publicznym stanowiskiem Pani Martyny Regent i Stowarzyszenia Sieć Obywatelska WatchdogPolska (dalej także jako: Stowarzyszenie SOWP) opublikowanym na profilu Pani Martyny Regent na portalu Facebook, w szczególności w obronie zarządzenia Prezydenta Miasta Gdyni nr 624/24/IX/S z dnia 20 listopada 2024 r. (dalej także jako: zarządzenie nr 624), przedstawiamy nasze stanowisko w tej sprawie.
Jako przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego, kierujemy je do opinii publicznej, władz samorządowych oraz zainteresowanych organizacji pozarządowych.
Naszym celem jest rzeczowe i merytoryczne odniesienie się do tez zawartych we wspomnianym stanowisku SOWP, przy jednoczesnym poszanowaniu zasad debaty publicznej i dóbr osobistych wszystkich osób.
• Brak podstaw prawnych do wydania zarządzenia nr 624/24/IX/S
Przede wszystkim podkreślamy, że zarządzenie Prezydent Gdyni nr 624/24/IX/S zostało wydane bez wymaganej podstawy prawnej. Zgodnie z art. 7 i 94 Konstytucji RP organy władzy publicznej mogą działać wyłącznie na podstawie i w granicach prawa, a organy samorządu terytorialnego mogą ustanawiać akty prawa miejscowego jedynie na podstawie upoważnień ustawowych.
Tymczasem kwestie dotyczące funkcjonowania Biuletynu Informacji Publicznej (BIP) zostały kompleksowo uregulowane w ustawie o dostępie do informacji publicznej oraz w aktach wykonawczych ministra właściwego, co oznacza, że Prezydent miasta nie posiadał kompetencji do samodzielnego normowania tych zagadnień w drodze zarządzenia.
Innymi słowy – brak jest przepisu ustawowego upoważniającego Prezydenta Gdyni do wydania aktu regulującego zasady działania BIP, a zatem podjęcie takiej inicjatywy narusza konstytucyjną zasadę legalizmu (działania wyłącznie w granicach prawa).
Potwierdzają to obowiązujące przepisy. Ustawa o dostępie do informacji publicznej (UDIP) w art. 8 ustanawia BIP jako oficjalny teleinformatyczny publikator informacji publicznej, prowadzony według jednolitych zasad przez podmioty zobowiązane. Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 18 stycznia 2007 r. w sprawie Biuletynu Informacji Publicznej szczegółowo określa strukturę i sposób publikacji informacji w BIP. Organy gminy, w tym prezydent miasta, nie zostały upoważnione przez te przepisy do tworzenia własnych regulacji prawnych w tym zakresie.
W konsekwencji zarządzenie nr 624/24/IX/S zostało wydane ultra vires, to jest z przekroczeniem kompetencji organu wykonawczego gminy.
Stanowi to naruszenie podstawowych reguł praworządności i jest wystarczającą przesłanką do uznania zarządzenia za niezgodne z prawem.
• Niedopuszczalność usuwania informacji z BIP
Szczególną uwagę zwracamy na § 8 zarządzenia 624/24/IX/S, który wprowadza mechanizm przeglądu i usuwania opublikowanych informacji z Biuletynu Informacji Publicznej po upływie określonego czasu lub na podstawie bliżej nieokreślonych przesłanek. Uważamy ten zapis za sprzeczny z istotą jawności i trwałości informacji publicznej gwarantowaną przepisami prawa.
Prawo do informacji publicznej – zagwarantowane zarówno w Konstytucji RP (art. 61) jak i w aktach prawa międzynarodowego – zakłada, że informacje o działalności władz publicznych będą powszechnie i trwale dostępne obywatelom. Usuwanie informacji z BIP na mocy wewnętrznego zarządzenia godzi w tę zasadę, tworząc ryzyko arbitralnego i selektywnego ograniczania dostępu do dokumentów publicznych.
Pragniemy przypomnieć, że ustawa UDIP nie przewiduje mechanizmu „czasowego” udostępniania informacji publicznych, po którym informacja znika z przestrzeni publicznej. Wręcz przeciwnie – konstrukcja BIP ma służyć stałemu udostępnianiu dokumentów, ewentualnie z przenoszeniem starszych treści do sekcji archiwalnych, ale nigdy ich całkowitemu utajnianiu lub usuwaniu z dostępu.
Wprowadzenie takiej możliwości zarządzeniem wewnętrznym jest niezgodne z art. 8 UDIP, który obliguje do powszechnego udostępniania informacji w BIP. Stanowi to również zaprzeczenie zasady przejrzystości działania administracji – obywatele mają prawo oczekiwać, że raz opublikowana informacja publiczna pozostanie dostępna, chyba że szczególne przepisy prawa stanowią inaczej.
Na marginesie zaznaczamy, że argumentacja odwołująca się do ochrony danych osobowych (RODO) nie usprawiedliwia takiego mechanizmu. Zapewnienie zgodności publikacji z RODO powinno polegać na odpowiedniej anonimizacji lub zabezpieczeniu danych wrażliwych, nie zaś na usuwaniu całych informacji publicznych z BIP. Próba powoływania się na ochronę danych w kontekście jawności jest nieadekwatna – obowiązki z zakresu RODO można zrealizować bez naruszania zasady jawności, poprzez techniczne rozwiązania zgodne z prawem, jak chociażby wspomniana anonimizacjaczy publikowanie informacji w sposób nienaruszający prywatności osób fizycznych.
• Sprzeczność deklaracji z praktyką (techniczna funkcja usuwania informacji)
Co bardzo istotne, praktyka działania Urzędu Miasta Gdyni sama podważyła tezy o rzekomej prawidłowości wdrożonych mechanizmów. W odpowiedzi na wniosek o udostępnienie informacji publicznej (UDIP) urząd przyznał, że w używanym systemie BIP istniała techniczna funkcja „zakończenia publikacji”informacji, skutkująca ich automatycznym usunięciem z publicznej strony po upływie zadanego okresu.
Funkcjonalność ta – będąca w istocie realizacją zakwestionowanego § 8 zarządzenia – została wyłączona dopiero po interwencji obywatelskiej przedstawicieli Stowarzyszenia Bryza.
Innymi słowy, dopóki członkowie Bryzy nie nagłośnili problemu, system przewidywał możliwość wygaszania opublikowanych treści.
To przyznanie podważa twierdzenia, jakoby działania urzędu od początku pozostawały w pełnej zgodzie z prawem i zasadami jawności. Gdyby mechanizm usuwania informacji rzeczywiście mieścił się w granicach prawa, nie zaszłaby potrzeba jego usuwania po zgłoszeniu obywateli.
Ujawniona sytuacja rodzi poważne pytania o to, na jakiej podstawie prawnej w ogóle wdrożono taką funkcjonalność w systemie BIP.
Stanowczo wskazujemy, że już samo posiadanie przez urząd narzędzia do utajniania wcześniej opublikowanych informacji stoi w sprzeczności z duchem UDIP. Cieszy fakt, że po interwencji obywatelskiej Urząd odstąpił od tego rozwiązania, jednak sam fakt jego istnienia dowodzi zasadności pierwotnych zarzutów pod adresem zarządzenia 624 – oraz nieścisłości twierdzeń, że mechanizm ten był od początku legalny i nieszkodliwy.
• Nierzetelność argumentacji odwołującej się do wyroku TK K 38/01 i orzecznictwa WSA
W odpowiedzi Pani Martyny Regent oraz SOWP na nasze zastrzeżenia pojawiły się odwołania do orzecznictwa sądowego – w szczególności do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 16 września 2002 r., sygn. K 38/01 oraz pewnego wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (utrzymanego następnie przez NSA). Przytoczenie tych orzeczeń miało rzekomo świadczyć o bezzasadności naszych zarzutów.
Niestety, jest to argumentacja pozorna i niezwiązana merytorycznie z istotą sprawy.
• Wyrok TK K 38/01 – dotyczył zgodności z Konstytucją przepisów ustaw samorządowych regulujących dostęp do informacji (m.in. art. 11b ust. 3 ustawy o samorządzie gminnym). Trybunał potwierdził w nim, że pewne kwestie jawności mogą być doprecyzowane w ramach lokalnego prawa (statutu gminy uchwalanego przez radę gminy) bez naruszania art. 61 Konstytucji.
Nie oznacza to jednak, że organ wykonawczy (prezydent miasta) może własnym zarządzeniem dowolnie modyfikować reżim udostępniania informacji publicznych. Przeciwnie – uprawnienie rady gminy do określenia w statucie zasad dostępu do dokumentów (co wynika z art. 11b ust. 3 ustawy o samorządzie gminnym) nie przenosi się na możliwość tworzenia konkurencyjnych regulacji przez prezydenta miasta. Powoływanie się na wyrok K 38/01 w kontekście zarządzenia o BIP jest zatem chybione – w sprawie będącej przedmiotem wyroku Trybunał nie analizował w ogóle kwestii usuwania informacji z BIP ani kompetencji organu wykonawczego do stanowienia aktów prawa w tym zakresie.
Odwołanie do autorytetu TK bez wykazania, jak jego tezy odnoszą się konkretnie do naszego przypadku, należy uznać za nierzetelne (to klasyczny zabieg argumentum ad verecundiam – odwołanie do powagi autorytetu zamiast do meritum sprawy).
• Orzeczenie WSA w Warszawie z 26.08.2020 r., II SA/Wa 2826/19 – przywołane zostało w sposób bardzo ogólny, bez omówienia jego kontekstu. Tymczasem z analizy wynika, że owo orzeczenie dotyczyło problematyki ochrony danych osobowych w kontekście publikacji w BIP, a konkretnie wskazywało uchybienia administratora BIP polegające na nieprzestrzeganiu zasad RODO przy udostępnianiu nagrań z posiedzeń (co skutkowało np. ujawnieniem pewnych danych wrażliwych).
Innymi słowy, WSA zajmował się naruszeniem przepisów o danych osobowych przez organ publikujący informacje, a nie legalnością mechanizmu usuwania informacji publicznych z BIP jako takiego. Próba sugerowania, że wyrok ten sankcjonuje możliwość okresowego usuwania treści z BIP, jest nieuprawnionym nadużyciem.
To kolejny przykład argumentu, który pozornie sprawia wrażenie merytorycznego, lecz w istocie nie trafia w sedno naszych zarzutów.
Omawiane orzeczenie nie rozstrzyga o dopuszczalności przeglądów i kasowania informacji publicznych – a jedynie przypomina o konieczności zgodności z RODO przy ich publikacji.
Podsumowując, argumentacja odwołująca się do powyższych wyroków nie obala naszych tez, a jedynie odwraca uwagę od istoty problemu. Zamiast wykazać konkretnie, iż zarządzenie nr 624 jest zgodne z prawem, wskazano orzeczenia, których związek z sprawą jest co najwyżej pośredni. Taka taktyka polemiczna, polegająca na ucieczce do ogólników i autorytetów, nie spełnia standardu rzeczowości dyskusji i budzi nasze zastrzeżenia co do rzetelności debaty.
• Próby przerzucania odpowiedzialności na obywateli
Ze zdumieniem odnotowaliśmy fragment stanowiska SOWP, w którym stwierdzono m.in., że nasze zarzuty są rzekomo zbyt ogólne i „jeżeli Stowarzyszenie Bryza zwróci się do Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, to szerzej uzasadnimy, dlaczego zarzuty do zarządzenia są nieadekwatne i błędne”.
Tego typu postawę odbieraliśmy jako próbę przerzucenia ciężaru merytorycznego uzasadnienia na nas, obywateli, podczas gdy to obrońcy zarządzenia – formułując kategoryczne tezy o jego legalności – powinni od początku przedstawić szczegółowe argumenty na poparcie swojego stanowiska.
Niestety, zamiast tego doczekaliśmy się ogólnego stwierdzenia, że nasze opinie są „całkowicie nieprawdziwe”, bez wskazania konkretnych kontrargumentów, oraz sugestii, że to my mamy zwrócić się o szersze wyjaśnienia. Taka strategia jest nie do zaakceptowania w rzetelnej debacie publicznej.
• Opinia Stowarzyszenia SOWP ws. legalności zarządzenia nr 624 Prezydenta Gdyni
W dniu 2 kwietnia 2025 roku Pani Martyna Regent opublikowała wreszcie na swoim profilu na portalu Facebook dokument podpisany przez Zarząd Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, który ma rzekomo dowodzić, że nasze zarzuty względem zarządzenia nr 624 Prezydenta Gdyni są niezasadne, a samo zarządzenie zgodne z prawem. Przy czym już na wstępie należy zaznaczyć, że sposób, w jaki Pani Martyna Regent posłużyła się tym oświadczeniem stowarzyszenia SOWP stanowi o wykorzystaniu przez nią i przez samo Stowarzyszenie SOWP pozamerytorycznego sposobu argumentacji argumentum ad auctoritatem, co polega na przyznaniu racji stanowisku SOWP tylko z tytułu tego, że jest rzekomym autorytetem i ważną, poważaną organizacją w temacie jawności.
Stowarzyszenie SOWP twierdzi, że jest autorytetem w kwestii jawności życia publicznego. Stowarzyszenie SOWP stawia twierdzenie, że zarządzenie nr 624 Prezydenta Gdyni jest zgodne z prawem. Zatem jest to prawdą.
Jeżeli jednak szczegółowo przeanalizujemy ten dokument na gruncie merytorycznym, to dojdziemy do logicznego wniosku, że podniesione tam argumenty są w rzeczywistości pozorne i pozostają bez wpływu na bezprawność zarządzenia nr 624 Prezydenta Gdyni.
Odnośnie podstawy prawnej wydania spornego zarządzenia, SOWP w końcowej części dokumentu przyznaje, że podstawą prawną dla wprowadzenia wewnętrznych regulacji przetwarzania danych osobowych może być art. 24 ust. 1 i 2 RODO. Jednocześnie jednak wskazuje, że konieczne byłoby „skorygowanie podstawy prawnej” zarządzenia, które obecnie opiera się na art. 30 ust. 1 oraz art. 11b ust. 1 i 2 ustawy o samorządzie gminnym.
Skoro autorzy analizy przyznają, że prawidłową podstawą byłyby przepisy RODO, to oznacza to, że obecne brzmienie zarządzenia jest wadliwe w warstwie formalnej – akt prawa wewnętrznego wydano bez wskazania właściwej podstawy. A to stanowi podstawę do stwierdzenia jego nieważności w tej części.
Dodatkowo art. 11b ustawy o samorządzie gminnym nie przewiduje kompetencji do reglamentowania prawa dostępu do informacji publicznej, a wręcz nakłada na organy obowiązek działania w sposób jawny.
Próba ograniczania jawności przez ustanowienie możliwości usuwania danych bez podstawy ustawowej stoi w sprzeczności z tym przepisem.
SOWP powołuje się na wyrok NSA z 28.02.2024 r. (II OSK 3839/21) oraz wcześniejsze orzeczenia, które dotyczyły braku jakiejkolwiek polityki ochrony danych osobowych w urzędach. Z tych wyroków wyprowadza wniosek, że jednostka samorządowa musi dokonywać przeglądu danych i ustalać czas przechowywania informacji w BIP.
Orzeczenia te dotyczą sytuacji, w których organy publiczne nie wdrożyły żadnej polityki, co skutkowało pozostawaniem danych w BIP przez wiele lat bez jakiejkolwiek kontroli.
Zgodnie z art. 86 RODO [d]aneosobowe zawarte w dokumentach urzędowych, które posiada organ lub podmiot publiczny lub podmiot prywatny w celu wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym, mogą zostać przez ten organ lub podmiot ujawnione zgodnie z prawem Unii lub prawem państwa członkowskiego, któremu podlegają ten organ lub podmiot, dla pogodzenia publicznego dostępu do dokumentów urzędowych z prawem do ochrony danych osobowych na mocy niniejszego rozporządzenia.
Zasada ograniczenia przechowywania dotyczy danych osobowych, a nie dokumentów urzędowych zawierających dane publiczne.
Ej SOWP celowo przemilcza fakt, że dokumenty urzędowe opublikowane w BIP (np. zarządzenia, umowy, decyzje) nie mogą być usuwane bez naruszenia ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz art. 61 Konstytucji RP – ich udostępnienie ma charakter trwały i nie może być reglamentowane aktem wykonawczym prezydenta miasta.
SOWP przyznaje, że załącznik nr 2 zawiera procedurę przeglądu informacji, która przewiduje m.in. sporządzanie notatek służbowych i usuwanie informacji po zaakceptowaniu przez kierownika.
Procedura przewidziana w zarządzeniu de facto prowadzi do arbitralnego usuwania informacji publicznych z BIP, co jest niezgodne z art. 6 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej, który określa katalog informacji podlegających udostępnieniu, ale nie przewiduje ich wycofywania w oparciu o wewnętrzną ocenę celowości.
W orzecznictwie sądów administracyjnych nie ma żadnego potwierdzenia, że jednostka samorządu może samodzielnie określać „termin ważności” informacji publicznej. Wręcz przeciwnie – raz opublikowana informacja publiczna nie może być usuwana, o ile nie zawiera danych chronionych ustawą.
SOWP w swojej analizie całkowicie pomija fakt, że:
Urząd Miasta Gdyni przyznał w piśmie z 21 marca 2025 r., że posługiwał się mechanizmem „zakończenia publikacji” i usunął go dopiero po interwencji obywatelskiej.
Nie sposób również zgodzić się z twierdzeniem, jakoby zarządzenie Prezydenta Miasta Gdyni nr 624/24/IX/S mogło znajdować uzasadnienie w ogólnych uwagach Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, zawartych m.in. w decyzji z dnia 11 czerwca 2019 r. (sygn. ZSZZS.440.592.2018), odnoszących się do zasady ograniczenia przechowywania danych osobowych.
Przede wszystkim należy wskazać, że przytoczona decyzja UODO dotyczyła jednostkowej i wyjątkowej sytuacji, w której w Biuletynie Informacji Publicznej pozostawiono wybiórcze informacje, stwarzające potencjalnie mylne i krzywdzące wrażenie co do osoby fizycznej. UODO nie podważył zasady udostępniania informacji publicznej w BIP – przeciwnie, wyraźnie zaakcentował, że publikacja aktów prawa wewnętrznego, zawierających imiona i nazwiska osób pełniących funkcje publiczne, stanowi realizację obowiązku informacyjnego na gruncie art. 8 ust. 3 ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Stowarzyszenie Bryza pragnie podkreślić, że dostęp do informacji publicznej – w tym również zawierającej dane osobowe osób pełniących funkcje publiczne – nie może być ograniczany wyłącznie z tego powodu, że osoba ta przestała pełnić funkcję.
Jak słusznie orzekł Naczelny Sąd Administracyjny w licznych orzeczeniach (m.in. wyroki NSA z 31 lipca 2014r., I OSK 742/13 oraz z 14lutego 2024 r., III OSK 1133/22), „zaprzestanie pełnienia funkcji publicznej nie oznacza, że informacje z okresu, gdy funkcja ta była pełniona, przestają podlegać udostępnieniu z ograniczeniem prywatności jednostki. Przeciwnie – wciąż będą one udostępniane osobom zainteresowanym, jednak tylko w tym relewantnym zakresie czasowym.” Innymi słowy, jeżeli informacja dotyczy okresu sprawowania funkcji publicznej i pozostaje w związku z jej pełnieniem – nie zachodzi podstawa do ograniczenia jej dostępności, nawet jeśli dana osoba już tej funkcji nie pełni.
Zasadnie należy zauważyć, że ustalenie „osiągnięcia celu przetwarzania” nie może mieć charakteru uznaniowego ani arbitralnego.
Jakiekolwiek próby usuwania informacji publicznych z BIP powinny mieć umocowanie w przepisie prawa powszechnie obowiązującego.
Tymczasem § 8 zarządzenia Prezydenta Gdyni, zakładający cykliczne przeglądy informacji i ich ewentualne usuwanie, stanowi próbę ustanowienia własnej lokalnej polityki archiwizacyjnej informacji publicznych, bez podstawy ustawowej, co godzi w art. 61 Konstytucji RP oraz w art. 8 ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Z całą stanowczością wyrażamy sprzeciw wobec uznaniowego decydowania o czasie przechowywania informacji publicznych w BIP, w oparciu o ogólne zasady RODO, w sposób sprzeczny z zasadą legalizmu i jawności życia publicznego. W naszej ocenie, publikacja informacji w BIP powinna być domyślnie trwała, a ich usunięcie możliwe jedynie w przypadkach jednoznacznie wskazanych w przepisach prawa – na przykład gdy wynika to z ustawowego terminu publikacji albo gdy dochodzi do konieczności ochrony konkretnych dóbr osobistych i istnieje orzeczenie właściwego organu lub inna przesłanka prawna obligująca do takiego działania.
• Podsumowanie
Stwierdzamy zatem, że analiza opublikowana przez Sieć Obywatelską Watchdog Polska:
⎯ pomija kluczowe fakty (np. przyznanie się urzędu do istnienia funkcji zakończenia publikacji),
⎯ wyprowadza wnioski z orzecznictwa nieadekwatnie do sytuacji BIP,
⎯ przyznaje, że zarządzenie oparto na błędnej podstawie prawnej,
⎯ uzasadnia mechanizmy ograniczające jawność, które nie mają umocowania w ustawie.
Dlatego też należy stwierdzić, że dokument ten jest nie tylko nieprzekonujący, ale w istocie dezinformujący, a jego publikacja pod szyldem organizacji deklarującej się jako obrońca jawności – kompromituje jej wiarygodność jako organizacji strażniczej.
• Działalność strażnicza – prawo społeczeństwa, nie monopol jednej organizacji
W publicznych wypowiedziach Pani Martyny Regent pojawiły się też sugestie podważające naszą wiarygodność jako społecznych strażników jawności.
Pani Regent kwestionowała naszą bezstronność, wskazując na udział członków naszego stowarzyszenia w życiu publicznym (np. kandydowanie na radnych) oraz sugerowała, że nie prowadzimy działalności strażniczej).
Takie postawienie sprawy budzi stanowczy sprzeciw. Chcemy jasno zaznaczyć: działalność strażnicza (watchdogowa) nie jest ani zastrzeżona wyłącznie dla jednej organizacji, ani tym bardziej sprzeczna z aktywnością obywatelską w różnych rolach społecznych.
Po pierwsze, zgodnie z obowiązującym prawem każdy obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji i kontroli poczynań władz. Nie istnieje żadna regulacja ograniczająca obywatelowi prawa do prowadzenia działalności strażniczej (watchdogowej) w związku z jego udziałem w wyborach samorządowych.
Konstytucja (art. 61) przyznaje to prawo każdemu obywatelowi. Nigdzie nie stwierdzono, że tylko jedna, konkretnie nazwana organizacja może pełnić tę funkcję, albo udzielać na nią licencji, a taki wniosek można w istocie wysnuć z przekazów Pani Regent i Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.
Jest wręcz przeciwnie – pluralizm społeczeństwa obywatelskiego oznacza, że różnych strażników jawności może (i powinno) być wielu.
Każda inicjatywa obywatelska, stowarzyszenie czy nawet nieformalna grupa mieszkańców ma prawo patrzeć władzy na ręce, sygnalizować nieprawidłowości i domagać się ich naprawy.
Po drugie, nasza niezależność i rzetelność nie może być podważana poprzez niczym nie poparte aluzje do „polityczności”.
Jesteśmy stowarzyszeniem całkowicie oddolnym, nie powiązanym z żadną partią ani władzami samorządowymi.
Działamy społecznie, niekomercyjnie, a nasi członkowie nie czerpią z tej działalności korzyści finansowych – przeciwnie niż zawodowi działacze opłacani w ramach etatów projektowych, w tym również Pani Martyna Regent, która swój projekt pt. „Gdyńskie Standardy Jawności” realizowała przy finansowej donacji powiązanej osobowo i kapitałowo z Siecią Obywatelską Watchdog Polska Fundacji dla Polski w ramach tzw. Funduszu Obywtelskiego.
Nasze starty w wyborach samorządowych wynikały z chęci służby lokalnej społeczności i w żaden sposób nie umniejszają prawa do sprawowania kontroli obywatelskiej.
Przypominamy Pani Regent i SOWP, iż radny gminy wykonuje swój mandat społecznie i nie jest funkcjonariuszem partii politycznej (co expressis verbis stwierdza ustawa o samorządzie gminnym).
Insynuowanie, że nasza krytyka wynika z ambicji czy dążenia do władzy, jest niepoparte faktami i stanowi próbę zdyskredytowania nas ad personam zamiast odparcia naszych argumentów merytorycznych.
Takie personalne wycieczki odbieramy jako nieuzasadnione zawłaszczanie prawa do społecznej kontroli – sugerowanie, że tylko wybrane podmioty (np. SOWP) mogą pełnić rolę strażnika, a wszystkie inne – jeśli podejmują taką działalność – czynią to z podejrzanych pobudek.
Zapewniamy, że nie odbieramy nikomu miana strażnika obywatelskiego – każda organizacja i osoba działająca na rzecz jawności ma nasze wsparcie, o ile działa rzetelnie. Oczekujemy jednak szacunku i uznania również dla naszej ponad pięcioletniej działalności strażniczej, którą – co warto podkreślić – Pani Martyna Regent sama dobrze zna i przez długi czas doceniała i popierała (jeszcze niedawno współpracowała z nami przy inicjatywach na rzecz jawności w Gdyni). Wobec tego niezrozumiałe i niepokojące są obecne próby przedstawiania nas jako podmiotu nieuprawnionego do zabierania głosu w sprawach jawności.
Społeczeństwo obywatelskie to szeroki ruch, a nie zamknięty klub. W Gdyni jest miejsce dla wielu aktywistów i organizacji patrzących władzy na ręce – pluralizm taki służy poprawie transparentności, podczas gdy monopol informacyjny czy autorytatywne rozstrzyganie, kto „może” być watchdogiem, a kto nie, szkodzi tej idei.
Chcemy stanowczo podkreślić, nikomu, w tym Pani Martynie Regent, ani jej Stowarzyszeniu nie chcemy pochopnie sugerować złej woli, jednak nadmierna determinacja SOWP w bronieniu akurat tego zarządzenia, pomimo jego oczywistych wad prawnych, rodzi pytania o motywy i budzi nasze uzasadnione zdziwienie.
Taka postawa jest trudna do zrozumienia w kontekście misji organizacji mającej stać na straży prawa do informacji.
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że u podstaw tego zaangażowania mogą leżeć względy pozamerytoryczne lub nieformalne relacje, które wywołały swoiste zamglenie obiektywizmu. Jeśli istniałby jakikolwiek konflikt interesów bądź dodatkowe uwikłania (np. osobiste lub zawodowe powiązania z podmiotami, których dotyczy zarządzenie), wzywamy do ich ujawnienia lub co najmniej rozważenia ich wpływu na zabierane stanowisko.
Bezstronność jest kluczowa – zarówno urząd, jak i organizacja strażnicza powinny unikać nawet pozorów, że bronią pewnych rozwiązań dla innych celów niż dobro publiczne i praworządność.
• Wezwanie do sprostowania obywatelskiego stanowiska a wolność debaty publicznej
W ostatnich komunikatach SOWP pojawiło się też wezwanie skierowane do nas – obywatelskich krytyków zarządzenia – byśmy sprostowali rzekomo nieprawdziwe informacje i zmienili nasze stanowisko. Odbieramy to jako próbę wywarcia presji i tłumienia uzasadnionej krytyki, co budzi nasz głęboki niepokój. Chcemy przypomnieć, że wolność wyrażania opinii oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji jest fundamentem demokratycznego państwa prawa i została zagwarantowana zarówno w Konstytucji RP (art. 54 ust. 1), jak i w aktach międzynarodowych, których Polska jest stroną.
Artykuł 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka chroni prawo do swobodnej debaty publicznej, w szczególności w sprawach dotyczących działań władz publicznych.
Artykuł 19 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych (ratyfikowanego jeszcze przez Radę Państwa PRL w 1977 roku) wprost stanowi, że każdy ma prawo do poszukiwania i otrzymywania informacji, a wykonywanie tego prawa nie może podlegać ograniczeniom, które nie są przewidziane ustawą i nie są konieczne.
Żądanie od obywateli wycofania swoich wypowiedzi krytycznych wobec działań władzy publicznej należy rozpatrywać w świetle tych gwarancji wolności słowa. Nasze stanowisko – poparte analizą prawną i odniesieniami do norm – stanowi głos w debacie publicznej na temat jawności życia publicznego. Próba jego zdławienia lub wymuszenia „jedynie słusznej” narracji stoi w sprzeczności z powyższymi standardami.
Z przykrością zauważamy, że podejście SOWP w tej sprawie przypomina mechanizmy tzw. SLAPP (Strategic Lawsuit Against Public Participation) – choć nie mówimy tu (jeszcze) o pozwie, to jednak o działaniu zmierzającym do zniechęcenia obywateli do zabierania głosu pod groźbą publicznego napiętnowania lub dyskredytacji.
Taka praktyka nie licuje z misją organizacji stojącej na straży wolności informacji. Zamiast wzywać do milczenia, organizacja strażnicza powinna raczej zachęcać do dialogu i w razie nieporozumień – prostować fakty, ale nigdy nie tłumić opinii.
Chcemy jasno powiedzieć: nie cofniemy się przed wyrażaniem naszych poglądów w sprawach publicznych. Będziemy je wyrażać z zachowaniem kultury, opierając na faktach i przepisach prawa, ale stanowczo. Tego samego oczekujemy od innych uczestników debaty. Różnica zdań jest czymś naturalnym, jednak reakcją na nią powinien być merytoryczny dialog, a nie próba uciszania którejkolwiek ze stron.
Wzywanie nas do „sprostowania” naszego stanowiska uważamy za działanie nieproporcjonalne i mogące wywołać efekt mrożący wśród innych obywateli – sygnał, że lepiej nie krytykować władzy, bo można zostać wezwanym do „odszczekania” swoich słów. Jest to groźny precedens, przeciwko któremu protestujemy.
Dzisiejszym oświadczeniem dajemy temu wyraz niezgody i nie akceptujemy takiego postępowania.
• Sprzeczność obecnej postawy SOWP z jej wcześniejszą działalnością
Na koniec warto odnieść się do szerokiego kontekstu działalności Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Jest to organizacja o uznanym dorobku w walce o jawność życia publicznego w Polsce. Tym bardziej niepojęte jest dla nas obecne zaangażowanie SOWP po stronie rozwiązania ograniczającego jawność. Przypominamy niektóre wcześniejsze dokonania SOWP, które sami zawsze ceniliśmy i wspieraliśmy.
• SOWP skutecznie sprzeciwiała się nielegalnym „cennikom” za dostęp do informacji publicznej, obnażając bezprawność prób wprowadzania opłat za udostępnienie informacji przez urzędy. W tamtych sprawach stowarzyszenie słusznie argumentowało, że brak wyraźnej podstawy ustawowej do nakładania opłat czyni takie praktyki bezprawnymi – co zostało potwierdzone orzecznictwem i doprowadziło do zmiany praktyk wielu instytucji.
Jest dla nas niezrozumiałe, że analogiczna logika nie została zastosowana w przypadku zarządzenia nr 624, które zezwala na usuwanie treści z BIP.
Tutaj również mamy do czynienia z aktem nie mającym umocowania w ustawie (jak „cenniki”), a jednak SOWP postanowiło go bronić, zamiast wskazać na naruszenie zasady legalizmu. To wewnętrzna sprzeczność w działaniach tej organizacji, której nie umiemy wytłumaczyć inaczej niż względami pozamerytorycznymi.
• W wielu innych przypadkach SOWP stawało po stronie obywateli domagających się informacji – prowadziło sprawy sądowe, monity do organów, kampanie edukacyjne. Dzięki temu wypracowało zasłużoną renomę strażnika jawności.
Tym większe jest nasze rozczarowanie, że w sytuacji gdy obywatele Gdyni wskazali na rozwiązanie godzące w jawność (mechanizm usuwania informacji), SOWP nie tylko nie wsparło tych starań, ale wprost wystąpiło przeciw nim.
Linia argumentacji zaprezentowana przez Panią Martynę Regent i Prezesa Szymona Osowskiego w praktyce bagatelizuje zagrożenie dla jawności i zdaje się usprawiedliwiać władze samorządowe, zamiast rozliczać je z obowiązków. Jest to postawa trudna do pogodzenia z misją organizacji, która powinna stać po stronie obywateli, nie urzędu.
Wyrażamy nadzieję, że SOWP dokona wewnętrznej refleksji nad tą niekonsekwencją.
Chcielibyśmy nadal móc postrzegać Watchdog Polska jako sojusznika w walce o jawność, a nie obrońcę wątpliwych prawnie posunięć władzy.
Wierzymy, że wspólnym celem wszystkich organizacji strażniczych powinno być strzeżenie standardów przejrzystości, niezależnie od tego, kto je narusza – czy jest to mała gmina, duże miasto, ministerstwo czy inna instytucja publiczna.
• Zakończenie – apel o rzetelność, refleksję i szacunek
Podsumowując nasze oświadczenie, raz jeszcze podkreślamy:
zarządzenie Prezydenta Miasta Gdyni nr 624/24/IX/S jest, w naszej opinii, niezgodne z prawem i szkodliwe dla jawności życia publicznego.
Nasze krytyczne opinie, do których mamy takie samo prawo, jak Pani Martyna Regent, Sieć Obywatelska Watchdog Polska, czy ktokolwiek innych wynika tylko i wyłącznie z troski o standardy demokratyczne, a nie z personalnych animozji.
Dlatego też apelujemy o rzetelność i samorefleksję do wszystkich zaangażowanych w ten spór:
• Do władz Miasta Gdyni z Prezydentem Miasta Gdyni Panią Mecenas Aleksandrą Kosiorek na czele – o uchylenie wadliwego zarządzenia i pełną realizację obowiązków wynikających z ustawy o dostępie do informacji publicznej. Przyznanie się do pomyłki i korekta działań byłyby dowodem dojrzałości samorządu i poszanowania prawa.
• Do Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska – o powrót do zasad, które przyświecały Państwa dotychczasowej działalności. Prosimy o ponowną analizę sprawy zarządzenia nr 624 w oderwaniu od emocji czy osobistych uprzedzeń. Zachęcamy do uwzględnienia wniosków płynących z przedstawionych przez nas argumentów i materiałów źródłowych. Liczymy, że SOWP zechce skorygować swoje stanowisko, jeśli dostrzeże, że w dobrej wierze zwracamy uwagę na realny problem natury prawnej i ustrojowej.
• Do Pani Martyny Regent – o szacunek wobec społeczeństwa obywatelskiego jako całości. Nikt nie ma monopolu na prawdę i prawo do krytyki władzy. Oczekujemy, że w przyszłości dyskusja z nami – jak i z innymi grupami obywatelskimi – będzie prowadzona na płaszczyźnie merytorycznej, bez deprecjonowania naszego statusu czy intencji. Jesteśmy gotowi do współpracy dla dobra jawności, o ile będzie się ona odbywać z poszanowaniem wzajemnym i w oparciu o argumenty.
Na zakończenie chcemy podkreślić, że wszyscy działamy (bądź powinniśmy działać) w interesie publicznym. Spór co do metod czy oceny prawnej danego aktu nie powinien nas czynić wrogami.
Liczymy na to, że nasz głos zostanie potraktowany nie jako atak, lecz jako wyraz obywatelskiej troski o standardy życia publicznego. Prawda i jawność leżą u podstaw zaufania społecznego – strzeżmy ich razem, a w przypadku rozbieżności zdań szukajmy rozwiązań w duchu otwartości i zgodnie z literą prawa.
Łącząc wyrazy szacunku
Sławomir Januszewski
Bryza
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz