„425 tysięcy złotych dziennie, czyli niemal 18 tysięcy zł na godzinę – w takim tempie rośnie zadłużenie Gdyni prezentowane na uruchomionym przez Gdyńskie Dialog liczniku gdyńskiego zadłużenia.” - ogłosił 2 lata temu Gdyński Dialog.
Wielkość gdyńskiego długu jest znana od lat. Obecna koalicyjna władza miasta doskonale wiedziała jakiego wyzwania się podejmuje. Dlatego dziwi spostrzeżenie radnego Piesiewicza z Koalicji Obywatelskiej.
„Tak, dostaliśmy po Wojciechu Szczurku konkretny dług, który trzeba teraz spłacać.” - podkreśla radny Łukasz Piesiewicz, który jeszcze kilka miesięcy temu kwestionował działania Gdyńskiego Dialogu, a dziś już jako koalicjant musi robić dobrą minę do złej gry.
„Z szumnych zapowiedzi "ZMNIEJSZYMY DŁUG GDYNI" nie zostało NIC, ZERO! Co więcej, Pani Prezydent zaciągnęła kolejny, co wskazuje na kompletną ignorancję! Pani skarbniczka jest za cienka, żeby cokolwiek zrobić, co gorsza zdaję się nie jest zbyt kompetentna, bo wszyscy się z Gdyni śmieją z powodu cofniętego budżetu przez RIO. Ale tak to jest, jak się dobrych urzędników wymienia na słabych lub takich sobie.” - pisze internautka, która dostrzega słabe strony nowej gdyńskiej władzy i wskazuje na to, że jedynym pomysłem na niwelowanie zadłużenia jest zaciąganie kolejnych kredytów.
Póki co mamy jedynie mgliste obietnice ze strony jednego z koalicjantów, czyli Platformy Obywatelskiej. Jednak od ponad miesięcy na obietnicach się kończy! A koalicyjna większość podnosi lokalne daniny, by zabierać Gdyniankom i Gdynianom kolejne pieniądze...
- napisała uczestniczka grupy na FB. I to jest najlepsze podsumowanie zniknięcia strony internetowej pokazującej dług Gdyni.
Ktoś próbował tłumaczyć Gdyński Dialog, że w porę nie opłacono domeny. Jeśli tak jest rzeczywiście to aż strach pomyśleć, co dalej będzie działo się z Gdynią, kiedy wywodzący się z Gdyńskiego Dialogu Aleksandra Kosiorek i Bartłomiej Austen zaczną zapominać o swoich obowiązkach w stosunku do mieszkańców.
Aczkolwiek proces zapominania już się chyba zaczął. Włodarze Gdyni jakby już zapomnieli o węźle Karwiny, kolejce do północnych dzielnic, likwidacji strefy płatnego parkowania, basenie, lodowisku, stadionie lekkoatletycznym, zwiększeniu roli rad dzielnic.
Jednak przede wszystkim chyba zapomniano o postulacie Gdyńskiego Dialogu mówiącym o zmniejszeniu zadłużenia Gdyni. Prezydentka Kosiorek utworzyła na razie 2 nowe stanowiska dyrektorskie, które generują pół miliona złotych straty, bo tyle ostanie zabrane mieszkańcom z budżetu miasta.
Do kwestii zniknięcie strony pokazującej gdyński dług ustosunkował się Mateusz Szczurek.
„Panie Radny Łukasz Piesiewicz, jakby tak ułamek tego czasu, który poświęca Pan na notoryczne szukanie winnych w poprzednikach przeznaczył na realną pracę dla Gdyni to może nawet coś dobrego wyszłoby z tego. Wybory były 9 miesięcy temu i pora wziąć odpowiedzialność za to co się dzieje, w tym za wydatki na wynagrodzenia na nowych stanowiskach - ustalając je jakoś nie przeszkadzał Panu deficyt.
Przypomnę też, że nikt nagle nie zabiera z budżetu środków jakimkolwiek Polskim Ładem, nie mamy żadnej epidemii, a finansowe skutki wojny na Ukrainie są do przewidzenia. Wystarczy nie wydawać dodatkowych środków, żeby znacznie polepszyć sytuację budżetu, ale z tym widać ciężko jest.
Wpierw jednak warto nauczyć się liczyć - RIO właśnie wytknęła Państwu rażące naruszenie prawa wynikające z braku umiejętności zastosowania podstawowych zasad matematyki. Strach się bać co będzie dalej.” - napisał Szczurek.
Dziś to już jest dług prezydentki Aleksandry Kosiorek i przewodniczącego Tadeusza Szemiota. Jak nie potrafią sobie z nim poradzić, to powinni przeprosić i podać się do dymisji.
Bo jak widać głupoty opowiadali w czasie kampanii wyborczej...
2 0
To jakaś pandemia indolencji. Tak samo w Kosakowie. Wpierw kłamstwa w kampanii wyborczej a po dorwaniu się do władzy - chaos, bezprawie i kolesiostwo.
0 3
...obecnie jest skutkiem ponad ćwierć wieku "panowania" w Gdyni Samo(się)rządnosci.
Można sobie zalec w "loży szyderców" i komentować zmagania ludzi obdarzonych dość niespodziewanym, ale jednak pyrrusowym zwycięstwem. Dużo czasu upłynie, zanim nauczą posłuchu krnąbrny aparat i pozbędą się pieczeniarzy. Jeszcze dłużej będzie trwało znalezienie dla tego miasta kierunku rozwoju odpowiedniego dla przemysłowo-handlowego miasta tej wielkości co Gdynia.
Strategia wdrażana przez niejakiego Szczurka, czyniąca z tego miasta turystyczny grajdół i celująca w konkurencji z Sopotem i Władysławowem jest typową gospodarką rabunkową...
A jak komuś marzy się dziedzictwo, to może ono wynikać z pracy i pomysłów a nie z zalegania w "loży szyderców"...