Michał Gruchała ze Stowarzyszenia „Chojnice – tu bije moje serce” rozesłał do pomorskich parlamentarzystów prośbę o wsparcie działań aktywistów miejskich i części radnych w sprawie uratowania 10 placów zabaw dla dzieci, które burmistrz Arseniusz Finster chce zlikwidować.
- Na razie nie będą komentował. Czekam na reakcję parlamentarzystów. Wierzę, że nieobojętny jest im los dzieci z Chojnic i w ramach swoich obowiązków poselski i senatorskich zajmą się sprawą – podkreśla Michał Gruchała.
[ZT]63880[/ZT]
Sytuacja jest o tyle skomplikowana, iż zachodzi podejrzenie, że posłowie i senatorka nie kiwną palcem, a nawet uwierzą włodarzowi, że ten chce unowocześnić te place, które pozostaną.
Burmistrz wystraszył się interpelacji radnej Marzenny Osowickiej i wymyśla jakieś petycje odmawiając uznania pisma jako interpelacji. Jest to jednoznaczny wyraz paniki w gabinetach ratusza.
[ZT]63911[/ZT]
[ZT]63978[/ZT]
Mieszkańcy czekają co zrobią parlamentarzyści – czy staną po stronie dzieci i ich rodziców czy burmistrza?
Wszystkie ugrupowania zasiadające w Sejmie i Senacie w czasie kampanii wyborczej podkreślały potrzebę większego zainteresowania najmłodszym pokoleniem.
Mają w Sejmie i Senacie tylu fachowców od pomocy, że na pewno ktoś im wytłumaczy jak ważny jest proces rozwoju małego obywatela i jak ważna jest integracja. Place zabaw są do tego doskonałym narzędziem. I skoro przez lata funkcjonowało ich 30, to znaczy że są potrzebne i w obecnych lokalizacjach.
Likwidacja aż 10 to wprowadzenie dyskryminacji pod względem dostępu i segregacji pod kątem odległości.
Czy zrozumieją to parlamentarzyści, czy raczej będą walczyć o utrzymanie władzy, bądź jej odzyskanie, mając przy tym gdzieś dzieci z Chojnic?
Będzie to oznaczało tylko jedno – wszyscy pomorscy posłowie (z okręgu nr 26) są do wymiany, gdyż albo nie lubią dzieci albo mają gdzieś pomaganie mieszkańcom...
A my będziemy o tym przypominać na każdym kroku.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz