Nowa władza postanowiła odwołać Głównego Inspektora Rybołówstwa Morskiego Krzysztofa Sławskiego.
- Do Rady Powiatu Bytowskiego wysłano wniosek o zamiarze zwolnienia mnie z tej funkcji. Obecnie jeszcze pełnię obowiązki - powiedział Krzysztof Sławski portalowi ibytow.pl - Dla mnie nie jest to żadne zaskoczenie, po zmianie władzy. Coś się kończy, coś się zaczyna.
Główny Inspektorat Rybołówstwa Morskiego powstał w 2019 r. na bazie trzech Okręgowych Inspektoratów: w Szczecinie, Słupsku i Gdyni.
GIRM zajmuje się m.in. kontrolą połowu ryb na morzu i na lądzie. Sprawdza narzędzia do połowu ryb, wielkość połowu oraz rodzajów ryb.
Na Morzu Bałtyckim oraz na Zalewie Szczecińskim i Gdańskim od kilkunastu lat obowiązują okresy ochronne dla ryb. GIRM kontroluje, czy rybacy przestrzegają zakazów.
Problem polega na tym, że wniosek o opinię wysłano do Rady Powiatu Bytowskiego, w której Sławski zasiadał w mijającej kadencji, jednak w wyborach 7 kwietnia br. został wybrany do Sejmiku Województwa Pomorskiego, więc procedurę trzeba zacząć od nowa.
Najprawdopodobniej Sejmik zdominowany przez radnych koalicji rządzącej krajem wyrazi zgodę na odwołanie Sławskiego. Jednak nie w tym jest „pies pogrzebany”.
Zarówno Donald Tusk, jak i główni liderzy strony rządowej w parlamentarnej kampanii wyborczej trąbili na lewo i prawo, że skończą z zatrudnianiem „niekompetentnych kumpli”, że na stanowiskach podległych rządowi (również w spółkach skarbu państwa) mają znaleźć się fachowcy.
Wszystko wskazuje na to, że w przypadku Głównego Inspektoratu Rybołówstwa Morskiego po prostu kłamali... czyli duch „Sowy i przyjaciół” w postaci „ch...j, dupa i kamieni kupa” nadal obowiązuje.
Mówi się bowiem o byłym wójcie jednej z gmin powiatu bytowskiego, który ze strachu przed porażką wyborczą zrezygnował z ponownego kandydowania.
Według naszych informatorów – brakuje mu kilku lat do emerytury i zwyczajnie chce doczekać na ciepłym stołeczku, daleko od Warszawy dnia, w którym osiągnie wiek emerytalny.
W powiecie bytowskim mówi się, że jego znajomość ryb głównie opiera się na kosztowaniu smażonego dorsza na promenadzie w Ustce.
Pojawiły się również żarty, że lepszym kandydatem byłby Mariusz Łuczyk – były wicewojewoda pomorski, wszak kiedyś pracował w Państwowym Gospodarstwie Rybnym.
* * *
Krzysztof Sławski rozumiejąc zmianę władzy na szczeblu krajowym zastanawia się jak kompetencyjnie zachowa się jego następca. O okresie rządów Sławskiego nawet obecna koalicja nie może powiedzieć nic złego. Również rybacy uważają, merytorycznie i zgodnie z procedurami kierował Inspektoratem.
Odwołanie jet tylko i wyłącznie decyzją polityczną, która może okazać się stymulatorem nowych konfliktów. Jeśli ów były wójt zacznie swoje rządy prowadzić tak jak w gminie, to niechybnie trzeba liczyć się z awanturami, a nawet protestami rybaków.
Ale poczekamy, zobaczymy...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz