Finansowanie prywatnych w szkół w Gdyni coraz bardziej staje się tematem drażliwym. O tym problemie w kolejnym felietonie Sławomira Januszewskiego z Bryzy.
Wzięliśmy na warsztat szkoły niepubliczne i sposób ich finansowania przez Gdynię, bo tu się bardzo interesujące rzeczy dzieją.
Kolejne ok. 10% to słuchacze szkół dla dorosłych! Przedziwna sprawa.
Prowadzenie sieci bezpłatnych szkół publicznych to zadanie własne gminy. Wynika to z ustawy o samorządzie gminnym.
Gmina może zlecić prowadzenie szkoły np. stowarzyszeniu, ale tylko na takich samych warunkach czyli bezpłatnie. Finansowanie takiej szkoły odbywa się z subwencji oświatowej i środków gminy.
Gmina nie może zlecić swojego zadania publicznego - prowadzenia szkoły - stowarzyszeniu, czy innemu podmiotowi, jeśli to zadanie będzie realizowane w formie szkoły odpłatnej (czesne).
Szkoły niepubliczne też wypełniają zadania publiczne, ale na podstawie ustawy prawo oświatowe, a nie ustawy o samorządzie gminnym.
Wiemy, to nieco skomplikowane.
Szkoły niepubliczne są niezależne od gminy, muszą same zadbać o odpowiednie warunki czyli pomieszczenia.
Gmina nie ma też żadnego obowiązku aby angażować się w niezależny podmiot niepubliczny prowadzący szkołę. Gmina nie jest bowiem organem założycielskim ani prowadzącym dla takiej szkoły.
Gmina jest odpowiedzialna natomiast za przekazywanie dotacji z subwencji pochodzącej z budżetu centralnego.
Co bardzo ważne, szkół tych nie wlicza się do sieci szkół publicznych w gminie.
Gdynia stwarza wrażenie, a nawet więcej, że szkoły niepubliczne należą do sieci szkół oraz, że gmina ma wobec nich jakieś obowiązki inne niż wypłata dotacji. (takie brednie opowiadał Bartoszewicz podczas posiedzenia komisji)
A tak nie jest.
Reasumując, chociaż zarówno gmina jak i stowarzyszenia realizują zadanie publiczne - prowadzą szkoły, to gmina musi to robić nieodpłatnie i swojego zadania nie może powierzyć podmiotowi, który swoje zadanie publiczne realizuje odpłatnie i na własne ryzyko.
Jest jeszcze ograniczenie, co mogą, a czego nie mogą finansować szkoły niepubliczne z subwencji.
Tylko bieżącą działalność, naprawy i drobne remonty, ale nie inwestycje w budowę szkół.
Dlatego stowarzyszenie In gremio poczekało aż gmina przeprowadzi na koszt gdyńskiego podatnika, termomodernizację szkoły publicznej nr 52 na Grabówku i zaraz po zakończeniu tego remontu, Radyko, Ubych i spółka uruchomili tam aż 2 niepubliczne szkoły mistrzostwa sportowego w 2021 roku.
(przypomnijmy tylko, że Szczurek planował zlikwidować publiczną SP52 zaledwie półtora roku wcześniej, a tu nagle termomodernizacja budynku)
I jeszcze jedno. W szkole publicznej obowiązuje karta nauczyciela z więc jest ograniczenie co do wysokości zarobków.
W szkole niepublicznej takich ograniczeń nie ma bo nauczyciele nie podlegają pod kartę nauczyciela.
A teraz trochę liczb.
We wszystkich placówkach publicznych i niepublicznych było 44.957 uczniów.
We wszystkich szkołach niepublicznych było 9267 uczniów i słuchaczy szkół dla dorosłych. Około połowa z tej liczby to uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych. To stanowi więc około 10% wszystkich uczniów.
Dlaczego zatem szkoły niepubliczne dostały aż 25% dotacji?
83 miliony złotych dla szkół niepublicznych idzie wyłącznie z subwencji, a nie ze środków własnych gminy.
Przydzielenie aż 25% subwencji szkołom niepublicznym powoduje, że Gdynia musi dołożyć więcej pieniędzy ze środków własnych, na szkoły publiczne.
Gdynia zatem stwarza bardzo korzystne warunki dla szkół niepublicznych. Bo i dotację proporcjonalnie wyższą da i budynek wyremontuje, a potem nieodpłatnie użyczy i pożyczki udzieli.
Odbywa się to niestety kosztem 35.690 uczniów szkół publicznych, tj. około 90% wszystkich gdyńskich uczniów.
Szkoły niepubliczne, nie dość, że otrzymują proporcjonalnie wyższe dotacje, to pobierają od rodziców czesne.
Mają zatem znacznie większe możliwości w wynagradzaniu nauczycieli.
W ten sposób wysysają z rynku nauczycieli.
I na ten patologiczny system, składacie się Wy wszyscy, drodzy gdynianie, a w zamian, waszym dzieciom gmina stwarza gorsze warunki.
Czas to zmienić!
* * *
Wyobraźcie sobie, że dwie powiązane ze sobą fundacje, Cosinus Edukacja GN z Łodzi oraz Conatus z Wrocławia, posiadające wspólną stronę www i tę samą osobę zarządzającą - prowadzą w Gdyni trzy szkoły.
Pierwsza z wymienionych fundacji prowadzi - branżową szkołę I stopnia i technikum.
Druga - szkołę policealną
Fundacja Cosinus dostała w 2022 roku, 3.369.396,00 zł dotacji.
Fundacja Conatus 4.884.523,00 zł.
Obie fundacje dostały więc 10% całej dotacji dla wszystkich szkół niepublicznych z Gdyni
Co ciekawe, wszystkie te trzy szkoły niepubliczne podają tylko adres do korespondencji, ul. Kołłątaja 1 w Gdyni.
Z dokumentów z Wydziału Edukacji nie dowiemy się gdzie szkoły te prowadzą zajęcia. A okazuje się, że zajęcia odbywają się na Tatrzańskiej 40.
Tak się składa, że pod adresem Tatrzańska 40 znajduje się publiczna szkoła podstawowa nr 26.
Wg dokumentów, które odnaleźliśmy, w samej niepublicznej szkole policealnej Cosinus Plus w styczniu 2022 wykazano aż 919 uczniów , w tym uczestniczących w co najmniej 50% zajęć - 391 uczniów (te 50% uczestnictwa w zajęciach to warunek wypłaty dotacji).
Jak to wpływa na warunki edukacji dzieci z publicznej SP26, gdy jednocześnie funkcjonuje w tym samym budynku kilkuset uczniów szkoły policealnej, branżowej i technikum?
Co jeszcze ciekawsze, wśród uczniów/słuchaczy tych szkół, znajdujemy kilkanaście osób z roczników 1958, 1959, 1961, 1962, 1963, 1964.
Czy ktoś z radnych Miasta mógłby się sprawą zainteresować i skontrolować takie podmioty? Bo coś tu nie gra. A podobno brakuje w budżecie Miasta pieniędzy na oświatę publiczną.
* * *
Kochani;
Wspierajcie Bryzę. Nawet drobne kwoty to dla nas to duża pomoc i ogromna motywacja do działania.
Kupujcie nam zatem wirtualne kawy w serwisie
lub zróbcie tradycyjny przelew na konto Stowarzyszenia Bryza
86 1140 2004 0000 3502 8291 3523
0 0
szeptano, że jak przyjdzie wolność, to w szkołach będą klasy o liczebności poniżej dwudziestu osób, którymi będą zajmować się oddani nauczyciele. Że będą mieć czas na problemy dzieciaków i lepsze przygotowanie ich do życia...
Wolność przyszła i okazuje się, że nie potrzebujemy wykształconych ludzi a jedynie roboty na taśmę.
Klasy w szkołach nadal mają ponad 30 osób, szkoły są likwidowane a ich tereny oddawane pod zabudowę. Dotowane są instytucje przyjmujące progeniturę środowisk, które bez trudu są w stanie zapłacić za ich wątpliwej jakości wykształcenie. Szkolnictwo (szczególnie wyższe) to siedlisko nepotyzmu i rodzinnych klanów ssących dotacje i granty. W zamian za przychylne opinie i wsparcie intelektualnych (!) ałtoryterów (pisownia celowa).
Bo wypada mieć naukę...