"Oczywiście — gdyńska edukacja. Wszak to właśnie tam pognała wiceprezydent Oktawia Gorzeńska, na nasz koszt, realizując rzekomo żywotne potrzeby gdyńskich uczniów, nauczycieli oraz szkół." - odpowiada Grzegorz Pogorzelski.
Można odnieść wrażenie, że nowa "elyta" gdyńskiej władzy korzysta z pełnego, bo w kolejnej kadencji już się nie załapią na stołki. Zresztą nie tylko Oktawia Gorzeńska ma skłonności do Dalekiego Wschodu, również jej szefowa prezydentka Aleksandra Kosiorek w pierwszych miesiącach swojego urzędowania za pieniądze Gdynian poleciała sobie na Tajwan...
W Gdyni jest bardzo dużo do zrobienia i nie potrzeba latać po świecie, by szukać inspiracji i to jeszcze za pieniądze podatników. Są instytucje i organizacje skupiające samorządy (do których zresztą Gdynia należy i też płaci za członkostwo) i to tam władze miasta winny szukać pomocy, kiedy nie potrafią ogarnąć tego, co się wokół nich dzieje.
Niestety mamy do czynienia z nowym trendem... Mądre i koniecznie obcobrzmiące określania mają być tarczą przekonania mieszkańców, że zagraniczna wyprawa prezydentki lub kogoś z jej zastępców jest nieodzowna dla rozwoju Gdyni, a nawet, że bez wycieczki do Japonii czy na Tajwan niebo spadnie na na głowę i miasto stoczy się do Zatoki Gdańskiej.
"Niedawno postanowiłem zapytać o delegacje służbowe wiceprezydent Gorzeńskiej. Okazuje się, że warsztaty National Democratic Institute odbywające się w Wiedniu były — według niej — niezbędne dla gdyńskiej edukacji. NDI to instytucja, która po dojściu prezydenta Trumpa do władzy utraciła część finansowania z USAID, wykorzystywanego m.in. do szerzenia lewicowej ideologii w różnych miejscach na świecie. Faktycznie — trudno sobie wyobrazić, jak gdyńska edukacja mogłaby się bez tego obyć. Tęczowe Piątki same się nie zrobią.
Kolejna ciekawa delegacja — do Paryża, na panel ekspertów ICOMOS, czyli Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków i Miejsc Historycznych. Wszak gdyńska edukacja jest pełna zabytków… jeśli za takie uznamy rozpadające się szkoły. Warto przypomnieć, że w 2024 r. pani Gorzeńska przeznaczyła na majątek trwały w gdyńskich szkołach niemal dziewięć razy mniej niż średnia w porównywanych miastach, trzynaście razy mniej niż średnia dla wszystkich miast na prawach powiatu i aż trzydzieści siedem razy mniej niż Toruń. Jeszcze trochę, a wszystkie szkoły się rozpadną — wtedy pani Gorzeńska może rzeczywiście dostanie w ICOMOS jakąś rezydenturę…
No i wreszcie delegacja koronna — Gorzeńska, Osaka i Expo 2025. W kraju kwitnącej wiśni działy się tak istotne dla gdyńskiej edukacji wydarzenia, jak np. wystawa Spirit Plant — instalacja oparta na parametrycznych roślinach, wprowadzająca odwiedzających w „leczniczy świat związany z ziołami”.
Albo Plantacja Idei — „strefa w Pawilonie Polski, w której prezentowane są idee i przełomowe innowacje kształtujące zrównoważoną przyszłość w sześciu sektorach kluczowych dla rynku japońskiego”. A więc „Spirit Plant” i „Plantacja Idei” kosztowały gdyńskich podatników zaledwie 10 699 zł. Warto było, prawda?
Biedna pani prezydent ostatnio narzekała, że wylewa się na nią hejt, że „ktoś” sieje „niepokoje”, bo ona „nie ulega naciskom”. Wszystko oczywiście bezosobowo, bez konkretów, z wyimaginowanymi grupami nacisku. Oczywiście zupełnie nie chodzi o to, że pani Gorzeńska zamiast zajmować się edukacją, zajmuje się polityką i budowaniem własnego wizerunku — i stąd krytyka. Kiedy brakuje argumentów, pojawiają się wyimaginowani hejterzy.
Ale cóż — nawet wyimaginowany hejt łatwiej się znosi podczas wycieczki do Osaki czy Paryża… na cudzy koszt. Bidulka.
Kawusi?"
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz