Wynik głosowania z Zabrza przekonuje również mieszkańców Pomorza, że i w naszych gminach referendum może skończyć się sukcesem. W wielu miejscowościach trwają rozmowy na ten temat. Zawiązują się koalicje i porozumienia, których celem jest odsunięcie od władzy obecnych wójtów, burmistrzów, prezydentów. W skali województwa coraz głośniej o potencjalnych referendach mówi się o Gdyni, Kosakowie, Miastku i Redzie.
Ostatnie tygodnie pokazały, że prezydentka Aleksandra Kosiorek nie potrafi udźwignąć swojego stanowiska. Samorządem targają afery, porażki wizerunkowe i błędy zarządzania. Gdyński Dialog, którego jako kandydatka na prezydenta Gdyni reprezentował w wyborach samorządowych jest kojarzony z sexaferą, a ona sama z oddawaniem hołdu niemieckim okupantom.
W Gdyni już trwają prace nad powołaniem komitetu referendalnego. W sieci pojawia się coraz więcej postów, w których byli członkowie Gdyńskiego Dialogu nie zostawiają suchej nitki na Kosiorek. Zawarła koalicję z Platformą Obywatelską i jej sojusznikami w Radzie Miasta Gdyni. To doprowadziło do skandalicznej decyzji utworzenie stanowisk dyrektorów, bo musiała gdzieś upchnąć Bzdęgę i Augustyniaka.
Generalnie - tak słabych zastępców (plus na razie dwóch dyrektorów) - Gdynia jeszcze nigdy nie miała. Przy obecnej administracji wiceprezydenci z poprzedniej kadencji to wysokiej klasy specjaliści i mega kompetentni zawodowcy.
Eunika Niemc, która pokonała w wyborach poprzedniego wójta Marcina Majka, miała być lekarstwem na wszelkie bolączki mieszkańców gminy Kosakowo. Dość szybko okazało się, że jest odwrotnie. W jej ekipie w Radzie Gminy doszło do buntu. Na drugą stronę przeszedł Przewodniczący Rady. Opozycja, która ma większość co chwilę wykazuje błędy i porażki Niemc.
W sieci obecna wójt lekko nie ma. Krytyka płynie z każdej strony. Nie pomogło zatrudnienie byłego Przewodniczącego Rady Miasta Wejherowa Jacka Gafki. Mieszkańcy organizują się. Sytuację monitoruje i komentuje Henryk Palczewski, który swoim bacznym okiem wychwytuje praktycznie każdy błąd pani wójt.
W gminie Kosakowo referendum wisi nad Niemc już od jakiegoś czasu. Po wydarzeniach w Zabrzu może okazać się, że zachęceni tym mieszkańcy gminy Kosakowo szybko zorganizują się i rozpoczną procedurę zwołania referendum.
Jerzy Wójtowicz, który w kampanii wyborczej zapowiadał spokój i inwestycje od roku nie może nawet w kawałeczku przystąpić do realizacji swojego programu. Spokoju nie ma i nic go nie zapowiada. Szpital stał się cykająca bombą, która - wszystko na to wskazuje - eksploduje likwidacją. Zmieniający się prezesi i w ciągu roku powołana trzecia rada nadzorcza, to wstęp do decyzji ostatecznych.
Jeszcze kilkanaście dni temu burmistrz Wójtowicz zapowiadał rzekomo dobrą zmianę. Prezes Sylwia Kulewska, która miała być liderem tej zmiany złożyła rezygnację. Nadal w tajemnicy przez burmistrza trzymane jest pismo, w którym była prezes szpitala uzasadnia swoją decyzję odejścia z placówki medycznej. Upublicznienie tego listu może wywołać ogromne polityczne trzęsienie ziemi w Miastku, na które niektórzy czekają...
Po piętach depcze Wójtowiczowi była prezes szpitala, która potem pełniła funkcję komisarza gminy. Związana z Renatą Kiempą tzw. Pani z tiktoka bezpardonowa atakuje burmistrza i Radę Miejską. Nie udał się "sojusz", które wyrazem było powołanie na członka Zarządu Szpitala Joanny Hinc. Przez najnowszą radę nadzorczą została odwołana. Do szpitala zaś wkroczyła w charakterze prokurenta Alicja Łyżwińska, która już kiedyś rządziła placówką.
W Miastku również coraz głośniej mówi się o referendum. Trwają przygotowania do złożenia wniosku i zbiórki podpisów. Wójtowicz może okazać się samotnym burmistrzem, który znikąd nie uzyska pomocy.
Mateusz Richert również ma ogromny problem wizerunkowy. Od kilku miesięcy trwa wojna nerwów wokół pomysłu zagarnięcia sołectwa Rekowo Górne, które obecnie administracyjnie należy do gminy Puck. Sytuacja obudziła redzkie demony, które mogą dla Richerta stać się przyczyną "wypisania go z polityki".
Awantura z Rekowem Górnym to nie jedyny problem burmistrza Richerta. Jako włodarz reprezentujący gminę miasta Reda uczestniczy w procesach sądowych, które niebawem mogą miasto narazić na olbrzymie odszkodowania. Jak do mieszkańców dotrze, a wiemy, że dotrze jak wyglądają spory Redy z mieszkańcami i przedsiębiorcami, może rozpętać się totalna awantura.
Richert miał wprowadzić Redę na nowe tory i doprowadzić do rzeczywistego rozwoju, wyrwać ze stagnacji. Okazuje się jednak, że obietnice wyborcze bardzo trudno spełnić, a to może być powodem zawiązania się komitetu referendalnego, który doprowadzi do odwołania burmistrza.
Mieszkańcy Zabrza w niedzielnym referendum zdecydowali o odwołaniu prezydentki miasta Agnieszki Rupniewskiej. Referendum w sprawie odwołania rady miejskiej jest nieważne ze względu na zbyt niską frekwencję - wynika z danych uzyskanych przez PAP w Miejskiej Komisji do spraw Referendum.
Głosowanie rozpoczęło się o godz. 7 i trwało do godz. 21. Uczestnicy referendum otrzymywali po dwie karty - na jednej było pytanie o odwołanie przed upływem kadencji Rupniewskiej, na drugiej - rady miejskiej.
Uprawnionych do głosowania było 116,9 tys. osób. Referendum jest ważne w przypadku prezydentki, bo do urn poszło w niedzielę ponad 3/5 wyborców, którzy wzięli udział w jej wyborze w drugiej turze w 2024 r. W jej przypadku ten próg wynosił 25,9 tys. głosów. W niedzielnym referendum oddano 29 207 głosów ważnych, co oznacza, że referendum było wiążące. 27 161 głosujących było za odwołaniem Rupniewskiej, 2 046 - przeciwko.
Aby ważne było referendum w sprawie odwołania rady miasta, potrzebnych było ok. 29,6 tys. głosów. Tymczasem według zsumowanych danych ze wszystkich obwodowych komisji w niedzielę w tej sprawie głosów ważnych oddano 29 106, z czego na tak zagłosowało 26 551 wyborców, a na nie - 2 555. W tym przypadku próg frekwencyjny 3/5 wyborców nie został osiągnięty.
Inicjatorzy referendum zarzucali Rupniewskiej m.in. zwolnienia grupowe w samorządowych jednostkach, podwyżki opłat lokalnych, rezygnację z organizacji cyklicznych wydarzeń kulturalnych oraz przedłużający się proces prywatyzacji Górnika Zabrze. Agnieszka Rupniewska broniła się przed zarzutami, wskazując m.in. na to, że przejęła miasto w bardzo złej sytuacji finansowej i musiała ratować je przed bankructwem.
Wybory samorządowe w Zabrzu Rupniewska wygrała w 2024 r. jako kandydatka KWW Koalicja Obywatelska. Choć startowała z poparciem KO, to nie należy do żadnej partii politycznej. W drugiej turze otrzymała 57,85 proc. głosów. Pokonała swoją wieloletnią poprzedniczkę Małgorzatę Mańkę-Szulik, która kierowała miastem od 2006 r.
Przed zwycięstwem w wyborach prezydenckich Rupniewska spędziła jedną kadencję w Radzie Miasta Zabrze. W 2018 r. również spotkała się w drugiej turze wyborów samorządowych z Mańką-Szulik, jednak wówczas przegrała - otrzymała 48,41 proc. głosów. Ukończyła studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego. Przed objęciem urzędu zarządzała prywatną firmą z branży przemysłowej.
W 2024 r. w radzie miasta najwięcej mandatów zdobyła Koalicja Obywatelska - 11. Pięć przypadło przedstawicielom Lepszego Zabrza Kamila Żbikowskiego, a po cztery Prawu i Sprawiedliwości oraz komitetowi Mańki-Szulik. Jednego przedstawiciela do rady wprowadziła Zabrzańska Inicjatywa Społeczna.
Wcześniej w woj. śląskim przeprowadzono dwa referenda, które zakończyły się odwołaniem władz samorządowych. W 2009 r. mieszkańcy odwołali prezydenta Częstochowy Tadeusza Wronę, a w 2012 r. prezydenta Bytomia Piotra Koja wraz z radą miejską.
Bez powodzenia w 2009 r. próbowano odwołać prezydenta Gliwic Zygmunta Frankiewicza wraz z radą miasta, w 2012 r. prezydent Rudy Śląskiej Grażynę Dziedzic wraz z radą miasta, a w 2017 r. prezydenta Bytomia Damiana Bartylę. We wszystkich trzech przypadkach frekwencja podczas referendum okazała się zbyt niska.(PAP)
kon/ agzi/
0 0
Cygana wieszają"
W ten sposób Rada miasta pozbywa się intruza.
0 0
Polsko-polska.
0 0
Odwołana powinna być Rada Miasta...
A zwłaszcza jej przewodniczący.