Trwa sprawa przed Sądem Rejonowym w Wejherowie, w której miasto Reda oskarżyło przedsiębiorcę z Wejherowa o zniszczenia rzekomego rowu melioracyjnego.
W grudniu 2024 roku zeznawał poprzedni burmistrz Redy, który wreszcie po latach przyznał, że nie było żadnego rowu melioracyjnego, a jedynie jak to określił rów odwodnieniowy. Przy czym w klasyfikacji urządzeń wodnych (a rów melioracyjny do takowych należy) nie istnieje zapis o czymś takim jak rów odwodnieniowy.
[ZT]72446[/ZT]
„Nie znam definicji rowu melioracyjnego. Te rowy, które były na działce, nie były wpisane do ewidencji rowów melioracyjnych. W momencie, kiedy była ta cała akcja związana z nawożeniem my to sprawdzaliśmy. Nie wiem gdzie, to robili ludzie. W momencie składania zawiadomienia wiedzieliśmy, że te rowy nie widnieją w odpowiedniej ewidencji. Rowy niebędące w ewidencji służą do odwadniania terenów. Urządzenie wodne — nie znam definicji. Budowla regulacyjna — nie znam definicji z Prawa Wodnego. Rów położony na terenie działki (...) nie jest rowem melioracyjnym, jest rowem odwodnieniowym.” - zeznał były burmistrz Krzysztof Krzemiński.
Mimo tego, że poprzedni burmistrz potwierdził zeznając pod przysięgą, że rowu melioracyjnego nie było w piśmie ze stycznia tego roku z upoważnienia burmistrza (czyli przy akceptacja Mateusza Richerta) jego zastępczyni Dominika Kudlińska napisała:
„Stoimy na stanowisku, iż przedmiotowy rów miał charakter melioracyjny, jednakże je również kwestia będąca przedmiotem oceny Sądu.”
Tworzenie nowomowy i stosowanie wybiegów słownych jednoznacznie pokazuje, że władze Redy są już w czarnej... Zamiast przyznać się do błędu i powiedzieć, że żadnego rowu melioracyjnego nie było, jak zrobił to poprzedni burmistrz Richert z Kudlińską dalej brną, tracąc wiarygodność i narażając mieszkańców miasta na ogromne straty. Okazać się bowiem może, że „stanie na stanowisku, że rów miał charakter” może Redzian kosztować kilkadziesiąt milionów złotych odszkodowania dla pokrzywdzonego przedsiębiorcy.
Podejrzenie o mataczenie podkreśla fakt ukrywania przez lata dokumentu z 2016 roku, w którym Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych Województwa Pomorskiego w Gdańsku stwierdza, że na terenie przedmiotowej działki oraz w jej sąsiedztwie nie ma urządzeń melioracji wodnych, co oznacza, że władze Redy już w 2016 roku wiedziały, że żaden rów melioracyjny nie istnieje!
Wypłynął dopiero niedawno i tylko potwierdził to, co stwierdziły Wody Polskie w dwóch dokumentach z 2021 roku [poniżej].
Jak zatem interpretować zachowanie burmistrza Mateusza Richerta, który mając świadomość istnienia dokumentów instytucji nadzorujących wszelkie urządzenia wodne, które stwierdzają, że rowu melioracyjnego nie było?
W styczniu br. z upoważnienia Richerta Kudlińska napisała (już po zeznaniu Krzemińskiego, który potwierdził, że rowu melioracyjnego nie było!):
„Wskazujemy ponownie, iż zniszczenie fragmentu pasa drogowego, położonego na działce nr (...), polegało na uszkodzeniu płyt drogowych i ich posadowienia. Fakt zniszczenia ww. pasa drogowego został ujawniony podczas wizji lokalnej, która odbyła się dnia 27 listopada 2015 r. Na dowód tego pismem z dnia 23 maja 2022 r. wysłaliśmy Sądowi stosowne dokumenty. Zniszczenie rowu przydrożnego (melioracyjnego) polegało na całkowitym zasypaniu w trzech miejscach na długości 35 m, szerokości 2 m i głębokości 1,5 m oraz na podniesieniu rzędnych terenu (w obszarze zagrożenia powodziowego) na obszarze o powierzchni ok. 600 m2 na długości ok. 110 m. Zniszczenie ujawniono w dniu 2 listopada 2015 r. w trakcie wizji lokalnej przez pracownika Urzędu Miasta Redy.”
To już kwestia na oddzielny artykuł...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz