Jarosław Guziński: brakuje nam, jako mieszkańcom mody na uprawianie sportu

Wśród kandydatów Głosu Chojniczan jest również były piłkarz Chojniczanki. Jako człowiek związany ze sportem od dziecka dostrzega mankamenty, z którymi mieszkańcy muszą się borykać, a władze Chojnic nie w temacie nie robią.

Brak działań samorządu w sferze usportowienie dzieci i młodzieży to potężny problem, z którym styka się wiele polskich miejscowości. Włodarze oderwani od sportu nie rozumiejąc jego wpływu na rozwój młodego pokolenia krzywdzą tych, którym z racji pełnionych funkcji i ustaw winni pomagać i kreować przyszłość.

Póki co – tego w Chojnicach nie uświadczysz...

Jarosław Guziński opowiedział nam o swoje sportowej drodze i przemyśleniach dotyczących sportu w Chojnicach dziś.

* * *

Witam wszystkich bardzo serdecznie, dzisiaj opowiem trochę o swojej przygodzie ze sportem i naszym mieście. Tak więc od najmłodszych lat uganiałem się za piłką na wszystkich boiskach naszego miasta, po szkole rzucałem plecak i na boisko, a późnym wieczorem wracałem brudny, głodny, lekcje nie zrobione, tak to bywało.

Wszyscy na około mówili Guzik ty to do Chojniczanki się zapisz, a miałem 10-12 lat i często grałem z dorosłymi mężczyznami. Zapisywałem się do wszystkiego co tylko było możliwe, od żeglarstwa, boks, akrobatykę sportową, zresztą miałem propozycję trenowania w Zawiszy Bydgoszcz, ale piłka była moją pasją i tu muszę wspomnieć o Leszku Krajewiczu, moim nauczycielu w-f, człowieka wielu talentów sportowych.

Ale jedziemy dalej, w wieku 12 lat podawałem piłki w słynnym meczu Chojniczanki z Widzewem Łódź, z bliska mogłem zobaczyć sławy piłki światowej. Trenerem Chojniczanki wtedy był Mieczysław Krajecki, rodowity chojniczanin, prawdziwy pasjonat piłki nożnej i właśnie on został moim pierwszym trenerem, który łowił talenty, organizował turnieje dzikich drużyn.

Tak więc zapisałem się w wieku 14 lat do Chojniczanki, a mając jeszcze 17 zostałem włączony do pierwszego zespołu na pozycję lewego pomocnika, czasami napastnika i tak 14 lat spędziłem na różnych szczeblach rozgrywkowych, Zostałem też uznanym w jednym z sezonów  za najlepszego zawodnika i najlepszego strzelca, oprócz tego, że strzeliłem kilkadziesiąt bramek, często asystowałem najlepszemu strzelcowi tamtych lat Andrzejowi Borowskiemu.

Miałem przyjemność dwukrotnie zagrać przeciwko  Orłom Górskiego, gdzie miałem okazję być zauważony przez kilku dawnych reprezentantów Polski i widzieć Legendarnego trenera Kazimierza Górskiego, były wzloty i upadki, niewykorzystane szanse, tak naprawdę mentalnie umiałem grać tylko w Chojniczance.

Czasy były trudne pod względem finansowym, organizacyjnym i infrastruktury, dlatego trzeba docenić poziom piłkarzy tamtych lat i zauważyć fakt, że byli to przeważnie wychowankowie klubu z miasta, okolicznych wiosek i miasteczek.

Obserwując dzisiejszy sport w naszym mieście, mogę powiedzieć, że brakuje nam, jako mieszkańcom mody na uprawianie sportu i to jest smutne.

Miasto powinno bardziej zaangażować we współpracy z wszystkimi organizacjami sportowymi w promowanie i organizowanie masowych imprez sportowych dla mieszkańców jako ogółu aby zintegrować, wzmocnić relację czysto ludzkie. Trzeba sprawiedliwego finansowania, tak żeby wszystkie dyscypliny sportu mogły się rozwijać i promować się, należy promować sport organizując imprezy o zasięgu krajowym, trzeba żeby mieszkańcy fizyczne uczestniczyli a nie byli tylko kibicami.

Reasumując, rolą miasta jest dbać o wszystkich mieszkańców a nie tylko o wybrane grupy, które tylko w wąskim zakresie spełniają swoją rolę.

Dlatego apeluję do mieszkańców naszego miasta, aby masowo zagłosowali na nasze Stowarzyszenie Głos Chojniczan w wyborach samorządowych, bo żeby zrobić dobre rzeczy dla miasta i jego mieszkańców musimy mieć większość w Radzie Miasta.

Jarosław Guziński