Tragizmu całej sytuacji dodaje fakt, iż łamiącym prawo ma być wicestarosta chojnicki! Urzędnik,który powinien stać na straży prawa i wpływać na mieszkańców powiatu, by ci respektowali przepisy i postępowali zgodnie z normami etycznymi.
Jak widać, Mariusz Paluch ma inne zdanie na temat zachowania otuliny Parku Narodowego Bory Tucholskie.
Sprawa dotyczy działki wicestarosty znajdującej się na półwyspie Miechurz (między jeziorami Długim i Karsińskim) w Małych Swornegaciach w gminie Chojnice. Zbudował sobie pomost choć nie mógł, bo to wbrew prawu. Na tym terenie obowiązuje całkowity zakaz stawiania jakichkolwiek budowli, w tym ogrodzeń i pomostów. O tym mówi między innymi plan zagospodarowania przestrzennego.
Paluch żali się, że po jego działce chodzą obcy ludzie i kontrolują, a nawet dają mu jakieś zalecenia.
- Po mojej działce chodzi mnóstwo obcych ludzi i ciągle gdzieś donoszą. Sprawdzał mnie inspektor nadzoru budowlanego. Miałem wyjaśnić pomosty, meble ogrodowe, budowle, przyczepę kempingową... Dostałem zalecenia i musiałem zostać przy minimalizmie – wyjaśnia wicestarosta chojnicki.
Okazuje się, jak informuje powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Chojnicach Jerzy Kolc, było prowadzone postępowania w sprawie nielegalnych budowli, jednak żadne nie dotyczyło pomostu. Przez minionych 20 lat w ogóle kwestii pomostów nie poruszano.
Za to wicestarosta, który powinien wiedzieć, co są przepisy i obwarowania prawne, twierdzi, że nie wnikał w to czy jest zgoda Parku Narodowego lub Wód Polskich.
Ciekawe co będzie, kiedy na terenie, za który odpowiedzialny jest powiat nagle mieszkańcy zaczną budować, instalować, montować konstrukcje niezgodne z prawem i mające negatywny wpływ na przykład na wizerunek powiatu?
Paluch pozwał gminę. Zresztą tak, jak inni nowi właściciele działek, do których dotarło, że nic nie mogą tam pobudować. Swoją drogą – czy tego im wcześniej nikt nie powiedział, czy jest to działanie z premedytacją. W każdym razie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku stwierdził, że plan zagospodarowania trzeba uchylić.
Gmina Chojnice nie odpuszcza i odwołuje się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Póki co zatem obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania dla półwyspu Miechurz w Małych Swornegaciach obowiązującym i budować niczego nie wolno, a powstałe budowle są nielegalne.
Jak informuje Park Narodowy Bory Tucholskie to bardzo ważny teren dla zwierząt. Od ponad 300 lat bowiem mamy w tym miejscu z korytarzem, którym poruszają się zwierzęta. Zbytnia aktywność ludzi może na przykład poważnie zachwiać ekosystemem, w którym występuje orzeł bielik, który odbywa gody lub żeruje.
Dla polskiej przyrody Półwysep Mierzuch to bardzo cenny obszar. Tu żerują ptaki. Również duże ssaki wybrały sobie ten szlak do przemieszczanie się. Są to między innymi wilki i jelenie.
Dyrektor Parku Narodowego Bory Tucholskie Janusz Kochanowski oświadcza, że park nie ustalał z żadnym z właścicieli działek na półwyspie Mierzuch jakiejkolwiek budowy pomostu.
A teraz mamy do czynienia z sytuacją, w której kilkudziesięciu właścicieli działek nad jeziorem swoimi prywatnymi sprawami może doprowadzić do poważnych szkód w otulinie Parku Narodowego Bory Tucholskie.
Najlepszy byłoby ustanowienie na jeziorze ścisłego rezerwatu przyrody. Wtedy każda ingerencja byłaby ścigana prawem.
Można również rozpocząć lobbing o wysiedlenie z terenu półwyspu wszystkich, z rekompensatami. Przy czym zadośćuczynienie nie dotyczyłoby budowli pobudowanych nielegalnie.
Można zainteresować duże organizacje ekologiczne i rozpocząć ogólnopolską kampanię, która z jednej strony będzie działała edukacyjnie, a z drugiej obronne. Zwierzęta same się nie obronią!
0 0
Niestety taka jest władza, która współpracuje z niejasnym prawem. Kiedy władzy pasuje to przepisów nie ma. Tragiczne jest to że osoba będąca latami jako władza walcząca z takimi zabudowami sama łamie przepisy atakując samego siebie. Czy może być gorzej ..., niestety tak. Żyjemy w kraju skrajności totalnych które cały czas są w niesamowity sposób przełamywane, ale w większości w tą złą stronę. Pożyjemy i zobaczmy czy nie będzie jak zwykle że sprawa ucichnie.