Zamknij

Bunt w Zakładzie Karnym w Czarnem. Recydywa zareagowała na decyzję Sejmu [ZDJĘCIA]

21:31, 09.12.2021 Aktualizacja: 21:36, 09.12.2021
Skomentuj

Czarne do grudnia 1989 było cichym spokojnym miasteczkiem położonym na środkowym Pomorzu. Dopiero wydarzenia z początku grudnia tamtego roku spowodowały, że kilkutysięczna miejscowość stała się znana na całą Polskę, a nawet świat.

Nie była to jednak pozytywna promocja...

Bunt w 1989

7 grudnia 1989 r. Sejm PRL przyjął amnestię, która jednak nie objęła recydywistów, jak oczekiwali skazani. W zakładzie przebywało wtedy ok. 1500 więźniów, w tym wielu recydywistów z ciężkimi wyrokami.

8 grudnia więźniowie z niecierpliwością oczekiwali na Teleexpress. Nie usłyszeli jednak upragnionej wiadomości. Posłowie zadecydowali, że recydywiści nie zmieszczą się w amnestii.

Złość skazanych zaskoczyła strażników. A tymczasem rosła agresja. Kilkuset więźniów zgromadziło się na placu apelowym. Część z nich weszła na dachy budynków więziennych. Próbowano ich zmusić do powrotu do cel. Nie przyniosło to jednak żadnego rezultatu.

Więźniowie w tłumie poczuli swoją siłę!

I tak po ogłoszeniu informacji o amnestii w zakładzie karnym wybuchł bunt.

Skazani zaczęli niszczyć i podpalać wyposażenie pawilonów. Gdy strażnicy próbowali ich powstrzymać, więźniowie rzucali w nich i bili.

Gdy w obawie przed stratami naczelnik więzienia kpt. Andrzej Łamnicki nakazał strażnikom wycofać się poza mury, skazani opanowali teren zakładu karnego. Próbowali szturmować główną bramę i mury, ale nie zdołali wydostać się na zewnątrz.

Skazani zdobyli więzienie

– Skazani, po zgrupowaniu się przy centralnym miejscu zakładu, ruszyli do forsowania bramy – relacjonował dla czasopisma Detektyw przebieg pierwszych godzin buntu ówczesny naczelnik Zakładu Karnego w Czarnem, kapitan Andrzej Łamnicki. – Z zakładu wycofałem funkcjonariuszy służby więziennej, aby nie narażać ich zdrowia i życia. W celu stłumienia buntu użyto petard i ładunków gazowych, a wobec tych, którzy zbliżyli się do pasa ochronnego – broni palnej, z tym, że strzelano w górę, na postrach.

Polała się krew

Więźniowie zaatakowali też zbrojownię oraz wartownię. W ich rękach znalazł się pistolet i ręczny wyrzutnik granatów. Wśród skazanych doszło do wielu samosądów.

Trzech więźniów zostało zamordowanych, a wielu było rannych.

Skazańcy próbowali szturmem wyjść na wolność, zaatakowali bramę główną Zakładu Karnego. Nie udało się im jednak opuścić murów więzienia.

Widząc, że służby mundurowe rosną w siłę, więźniowie podjęli działania zmierzające do okupacji opanowanych budynków i negocjacji z władzą z pozycji siły.

Antyterroryści wkraczają do akcji

W celu stłumienia buntu wrzucano granaty z gazem i ładunki ogłuszające. 9 grudnia przeprowadzono akcję odbicia zakładu. Główną bramę sforsowali funkcjonariusze służby więziennej, boczne bramy milicjanci z oddziałów szturmowych, a antyterroryści desantowali się na linach z trzech śmigłowców. Więźniowie stawiali opór, ale większość zabarykadowała się w celach.

W trakcie akcji pacyfikacyjnej rannych zostało 78 milicjantów, 58 funkcjonariuszy służby więziennej i ponad dwustu skazanych. Zakład karny został prawie całkowicie zniszczony, straty materialne obliczono na 10 miliardów starych złotych. W Czarnem pozostawiono jedynie 500 więźniów, pozostałych przetransportowano do innych więzień.

Odbudowa zakładu trwała do 2008 r.

GALERIA PONIŻEJ>>>

(Mariusz Sieraczkiewicz/foto Zakład Karny Czarne)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%