„Zgadzam się. Tam się dzieją dramaty ludzkie i żadna pandemia nie ma z tym nic wspólnego.” - internauta określił sytuację na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Szpitala Miejskiego im. Św. Wincentego a Paulo w Gdyni, potocznie określanego przez mieszkańców jako umieralnia.
Brak szacunku dla ludzkiego zdrowia i życia to najdelikatniejszy z zarzutów, które mieszkańcy stawiają kadrze SORu.
I co z tego, że pozostałe oddziały szpitalne zasługują na pochwałę i uznanie, skoro żeby na nie trafić najpierw trzeba przejść przez piekło? Określeń SORu jest już tak wiele, że nie sposób ich tu wymienić. Oprócz piekła, przewijają się nazwy typu: wykańczalnia, rzeźnia, kompania karna, Auschwitz, blok umierania, hurtownia mięsa...
Na te opinie SOR sam sobie zasłużył. Z niczego to się nie wzięło. Dni poświąteczne pokazały, że problem narasta i za chwilę może stać się najgorsze, czy niewydolność SORu doprowadzi do zamknięcia i braku możliwości przyjmowania pacjentów.
Zasłanianie się Covidem to nic innego, tylko szukanie wymówki.
Po 5 stycznia sytuacja ma się zmienić, deklarował przed świętami lekarz wojewódzki dr Jerzy Karpiński. Niestety póki co na deklaracji się skończyło. Nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja została opanowana.
[ZT]43423[/ZT]
W okresie świątecznym jedna z gdynianek musiała podjąć decyzję o „położeniu” mamy w szpitalu. I tu zaczęła się gehenna starszej kobiety, żeby nie powiedzieć horror.
„Dla ciekawości mieszkańców Gdyni. Dzisiaj ok. godz. 17 pogotowie ratunkowe zabrało moją mamę ze stwierdzoną dużą Bradykardią (serce bije zbyt wolno – przyp. red.), z pulsem 38/min, z górnym ciśnieniem 209, kilka lat temu wstawione standy na oddział SOR Szpitala Miejskiego im. Św. Wincentego a Paulo. W tej chwili, godz 00.51 – 73 letnia mama dalej siedzi w poczekalni SORu, na krzesełku, po 3 kroplówkach na krzesełku i czeka na wyniki badań, pobrane ok. 18stej.
Dobrze, że włożyłam jedna małą wodę do Jej torebki.
Siedząc tam spotkała panią, która siedziała na SORze od godz. 9 rano, czekając na wyniki...
Laboratorium w szpitalu nie działa, więc krew wożona jest do Szpitala Redłowskiego...
A mama dalej czeka...
Oczywiście miała przeprowadzony test antygenowy i jest bezpieczna dla innych ludzi...
Jeszcze stać Ją na to, że pociesza mnie, że czuję się trochę lepiej...
Właśnie dostałam wiadomość:
>>Zostaję na oddziale, ale kiedy wezmą mnie na salę to nie wiem, bo nie ma wolnych łóżek, muszę czekać chyba do jutra jak będą wypisy. Pielęgniarka zrobiła mi jeszcze jeden test na covid<<
Na Kardiologię mam dostała się po 20 godzinach na SORze.”
Czy tak powinno dziać się w mieście, które na lewo i prawo ogłasza, że jest najlepsze w Polsce pod względem zadowolenia mieszkańców?
Czy władze szpitala nie widzą, co dzieje się na tym SORze? Dlaczego nie reagują?
Dlaczego nie reagują władze województwa pomorskiego, którym szpital podlega?
Czy marszałek Mieczysław Struk firmuje swoim nazwiskiem takie antyludzkie zachowania w stosunku do pacjentów?
Czy władza wojewódzka nie potrafi sobie z tym poradzić?
Jeśli tak, to czemu nie poda się do dymisji, skoro przez własne zaniechania i indolencję naraża pacjentów na utratę zdrowia, a może nawet życia?
„Ja przeczekałam całą dobę zanim mnie przyjęli na oddział.”
„Nawet trudno to skomentować, znieczulica, brak empatii, ludzkie okrucieństwo. I to są ludzie, którzy powinni nam pomagać, ratować zdrowie i życie, czy przysięga Hipokratesa nic już dla nich nie znaczy????? To takie smutne i okrutne.”
„krytykowanie lekarzy nic nie da, potrzebna jest gruntowna reforma.”
„kiedy patrzy się na cierpienie, śmierć bliskiej osoby trudno być obiektywnym”
„Sor w tym szpitalu to dramat od lat psuje opinie szpitalowi, ewidentnie coś nie działa jak trzeba, a władze szpitala mam wrażenie, że mają to w d...”
„kilka lat temu pracowałam miesiąc czasu na tym SORze jako pielęgniarka - 300 godzin!!! Chodziliśmy po ścianach ze zmęczenia. Każdy chciał być pierwszy załatwiony. Każdy miał do tego prawo. Odejmijmy ludzi leczących się tylko na SORze, odejmijmy przyjezdnych, którzy w ostatnim dniu urlopu liczą na zwolnienie lekarskie, odejmijmy przychodzących po recepty... Zrobi się nieco luźniej. Tam tylko czerwona linia działała na TERAZ. Przy niewydolnej diagnostyce nic szybciej, niestety. Nic się od lat nie zmieniło ale nie plujcie na pielęgniarki, ratowników, lekarzy. A jeżeli ktoś zawinił - rozliczcie imiennie. SOR to także bezdomni, dla których miasto w sprawie pomocy zdrowotnej nie zrobiło nic. Oni też wymagają pomocy...”
"całkowita zapaść.”
„Moja mama w październiku siedziała z zawałem na SORze 9 godzin. Więc żadna nowość co się teraz dzieje w szpitalach. A miejski chyba jest najgorszy z możliwych. I ten na Zaspie też.”
"ci ludzie zapieprzają ile sił w płucach i nogach. To jest wina, systemu. Ja nie mówię czyja wina tylko, że nie jest dobrze. Ja - pani po 50 tce raz w życiu byłam na SORze i mimo kilku godzin odsiedzianych, otrzymałam pomoc właściwą nawet z naddatkiem, bo pani doktor zbadała mnie jak to tylko możliwe i wizyt moich w szpitalu było kilka.”
„W tym szpitalu zawala organizacja. W Redłowie nikt nie siedzi kilkunastu godzin. Izba przyjęć ,test covid, góra 5 godzin, ale choremu zapewniają łóżko a nie krzesełko. Wejherowo jeszcze inaczej i dużo lepiej, umawiają na test i w terminie przyjmują. Mam przerobione wszystkie szpitale w Gdyni.
A wiecie jak za przeproszeniem pewne "skur**syny" wezwane na 112 na Cisową na Zbożową 2, 27go listopada sprawdzają czy osoba leżąca dwa dni na podłodze, 74 lata, posiusiana, była odwodniona. Szczypiąc skórę i sprawdzając czy wraca do normy. To akurat 5ty typ sprawdzania. U osoby mówiącej od rzeczy, obciążonej kardiologicznie i ciężko gnojom było na kroplówkę zabrać do szpitala. Strzykawką kazał nawadniać, karty informacyjnej nawet nie zostawili. Dopiero następnego dnia bardziej ludzcy wzięli i przedłużyli życie. Mama nie żyje. Przyjeżdża czasami bydło bez wrażliwości, po kursach, nie lekarze. To jest chore, ten cały zakichany NFZ, który nas okrada. Za te pieniądze moglibyśmy mieć pakiety prywatne.”
„Poważnie chorzy czekają na gdyńskim SORze całe dnie i noce. Są chorzy i nie przygotowani do biwakowania na SORze. Nikt nie przejmuje się tą sytuacją i nie zmienia się nic, a chorzy to ich osobisty problem.”
„Ile to już było takich historii na temat tego szpitala. Omijać szerokim łukiem.”
„Ja też swoje przeczekałam, 8h na SOR z zapaleniem jelita, jeszcze przed covidem. Tragedia, jak widać nic się nie zmienia.”
"Przed pandemią było tak samo. Moja mama z rozrusznikiem, dusznościami i bólami w klatce czekała 12 godzin na badanie. Dostępu do specjalistycznego badania na cito po za szpitalem brak. Nie tylko ona. Triaż na dziwnych zasadach, brak lekarzy i ilość ludzi, którzy traktują SOR jak przychodnie (nie wszyscy). Nie wyobrażam sobie co dzieje się tam teraz.”
„Najgorszy szpital, straszna znieczulica ,tam ludzi mają za nic, umieralnia. Brat już rok nie żyje przez nich wprowadzili mu zakażenie. Po 4 dniach z obciętą nogą wypisali do domu. Za 2 tyg noga poszła dalej. 2 miesiące i brata nie ma. Nigdy nie chorował, szkoda pisać. Ja bym jak najszybciej mamę zabrała do innego szpitala.”
„A mojej córce w tym szpitalu dr Piotrowski życie uratował”
„Dziadostwo, znieczulica, brak empatii ze strony personelu, i po co nowy ładny SOR i rozbudowany szpital, jak nie potrafią szybko zdiagnozować i pomoc pacjentowi.”
„Te kilkunastogodzinne oczekiwanie na pomoc na SORze nie jest od teraz... tak było 15, 5 i 3 lata temu. System od lat jest taki sam i nic się nie zmienia. I 1 lekarz na nocnym dyżurze. Tak jest od lat nikt nic z tym nie robi ... Ostatnio podobny wątek był na stronie Gdynia szybko go skasowano.”
„Ja na SOR w szpitalu miejskim w Gdyni czekałem z ostrym zapaleniem trzustki 27 godzin. To tyle w tym temacie.”
"Moja babcia z podejrzeniem udaru czekała od 19 do 5 rano, ten szpital to jeden z najgorszych w końcu ma opinie wykańczalni.”
„Byłam tam na SORze ostatni raz 3 lata temu z podejrzeniem wyrostka. Przyjęli mnie bardzo szybko,ale kilka minut po mnie przywieźli do szpitala starszą panią, którą potrącił samochód na pasach w Kosakowie. Panią położyli w sali obok mnie. Nikt nie zadzwonił do rodziny tej pani żeby ich poinformować, co się stało. Nikt nie miał czasu wykonać jednego telefonu.”
„tak samo w zeszłym roku. Po 3 dniach znaleźliśmy babcię na intensywnej terapii dzwoniąc po szpitalach...”
„Problem się powtarza i nikt z tym nic nie robi. Jak Gdynia wygrywa rankingi na dobre miejsce do życia to nie wiem bo opieka zdrowotna powinna być brana pod uwagę na pierwszym miejscu. Ja nie czuję się bezpiecznie wiedząc, że w razie problemów zdrowotnych mogę tam trafić.”
"To standard w tym szpitalu, w lipcu czekałem 17,5 h ta powtórzę to nie błąd 17,5 h tylko na to aby można mnie było przewieźć do drugiego szpitala. I tak jak u Pani mamy, nikt nie pytał się mnie czy mam co jeść, pić.? Będąc na SOR nie ma się statusu pacjenta a uchodźcy. To jest formą zawieszenia. Niestety bardzo urągająca człowieczeństwu. A krzesełka są masakryczne. Próbowałem dosypiać jak reszta "uchodźców", ale to koszmar. Współczuję starszym osobom bo przy problemach że stawami i kręgosłupem to są godziny cierpień a nie czekania. Czasami ma człowiek wrażenie, że to konkurs: kto przetrwa tego weźmiemy....”
0 0
Życzę zdrowia panie redaktorze i szansy leczenia w rządowych klinikach.