W pomorskich lasach wilki zadomowiły się już na dobre. Dzików mamy nadmiar. Również inna zwierzyna występuje w zadowalających ilościach, w tym np. żubry i muflony. Przeszła więc kolej na następne okazy, których przez dziesiątki lat nie widziano na Pomorzu.
W niedzielę na przejażdżkę samochodową wybrała się rodzina mieszkająca w gminie Czarne. Postanowili odwiedzić popularny ostatnio (przez kuriozalne postępowania burmistrza) most w Prądach.
„Ok. godz. 14:00 wyjechaliśmy sprawdzić wraz z żoną, która w topologii terenu jest ode mnie zdecydowanie lepsza, by wskazać mi jak najbardziej szczegółowo dojazd do spornego mostu w miejscowości Prądy. Ok. jednego km od jednostki wojskowej, coś przykuło wzrok mojej żony (Lucyna Namiel Kotys), poprosiła o cofnięcie się o kilka metrów.” - zaczyna opowiadać Robert Kotys.
Gmina Czarne położona jest w północno-zachodniej części Borów Tucholskich. Kawałek dalej w lasach drawskich można spotkać stada żubrów. Jednak to nie to majestatyczne zwierzę zauważyła żona pana Roberta.
„W pierwszym za Jednostką Wojskową nieużytkowym budynku o jego elewację ocierał się jakiś osobnik. Szybko okazało się że jest to ryś. Żona wysiadła z samochodu, podeszła na bezpieczną odległość by wykonać kilak zdjęć.” - i tak zaczęła się niecodzienna niedzielna przygoda państwa Kotys.
„Tak szybko jak zrobiła pierwszą fotkę, ryś postanowił także podejść bliżej osoby zainteresowanej. Żona przypomniała sobie lata młodości i szybko pognała w kierunku samochodu a za nią przepiękny kot. Gdy byliśmy w samochodzie postanowiliśmy pojechać kilka metrów za nim. Ku naszemu zaskoczeniu kot nie postanowił uciekać a raczej był bardzo ciekawy naszego wehikułu. Ja postanowiłem nakręcić krótki film jak ryś biegnie w kierunku samochodu, a żona fotografowała jak mogła. Niestety telefon to nie demon wysokiej jakości i zdjęcia są takie sobie. Nie mniej przygoda pierwszej klasy. Podniecenia mojej żony zrozumiałem dopiero na drugi dzień kiedy okazało się, że spotkanie takiego kota to nie lada wyczyn. Cała wycieczka na most w Prądach przebiegła pod znakiem spotkania tego przepięknego kota. Jestem dumny z żony, że ma tak wielką spostrzegawczość i wiedzę na temat różnego rodzaju gatunków zwierząt, w tym tych rzadko spotykanych.” - podsumowuje pan Robert.
W 2017 roku zauważono pierwsze osobniki na terenie zniszczonym przez nawałnicę w Nadleśnictwie Lipusz. Tym bardziej jest to bardzo dobra wiadomość, gdyż szacuje się, że w Polsce mamy w tej chwili ok. 200 przedstawicieli tego gatunku.
Doświadczenie Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego w ochronie dzikich zwierząt zaowocowało przystąpieniem w 2016 roku do projektu reintrodukcji rysi na terenie Pomorza Zachodniego. Projekt odbywa się przy współpracy w organizacją WWF (Wild World Fundation) oraz Instytutem Biologii Ssaków PAN. Rysie przystosowywane są powrotu do naturalnego środowiska w Dzikiej Zagrodzie w Jabłonowie. Stosuje się metodę „born-to-be-free”.
Nowatorska metoda wsiedlania ginących gatunków, opracowana przez dr. Andrzeja Krzywińskiego z Kadzidłowa. Zgodnie z tą metodą, młode osobniki rodzą się (wylęgają) w niewoli, w wolierze ustawionej w naturalnym, leśnym środowisku jednak bardzo szybko zyskują wolność, poprzez możliwość wyjścia na zewnątrz przez mały otwór w ogrodzeniu (niemożliwy do przejścia przez matkę). Młode w każdej chwili mogą wrócić do woliery pod opiekę matki, jednak szybko się usamodzielniają i wkrótce przestają wchodzić do woliery. Mimo to przez pierwsze kilka (kilkanaście) miesięcy nadal pozostają w kontakcie z matką. Młode są stale dokarmiane, ale jednocześnie uczą się poruszania po terenie i samodzielnego poszukiwania pokarmu. Ich kontakt z człowiekiem jest ograniczony do absolutnego minimum. Dzięki tej metodzie udało się przywrócić do środowiska najpierw cietrzewie, a następnie zastosowano ją w przypadku głuszca i rysia.
Część z nich mieszka w rejonie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinku, której podlega również Nadleśnictwo Czarne Człuchowskie.
O powrót rysi na Pomorze od lat zabiega Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze, która 2 lata temu wypuściło na wolność Chyżą, dziś dwuletnią samicę, która w tym roku została szczęśliwą matką czterech kociaków. W tym roku na Pomorzu na świat przyszło 14 małych kociąt rysia.
Zachęcamy do śledzenie FB Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego. Na bieżąco dowiecie się, co dzieje się u pomorskich rysiów: https://www.facebook.com/powrot.rysia.pomorze.zachodnie/
W odróżnieniu od wilków rysie żyją zazwyczaj w pojedynkę, wyjątkiem są samice wychowujące młode. Dorosłe rozmnażające się kotki opiekują się młodymi z ogromną determinacją. Niezwykle skutecznie polują na sarny i albo donoszą pokarm kociętom albo podprowadzają podrośnięte potomstwo do swoich zdobyczy. Później młode asystują matce podczas polowań, ucząc się na co i jak polować, choć wiele zachowań łowieckich jest u nich instynktownych. Młode pozostają z matką do urodzenia się następnych kociąt, potem zmuszone sytuacją zaczynają polować samodzielnie i poszukiwać własnego areału. Samice osiedlają się zazwyczaj niedaleko matczynego areału, podczas gdy młode samce odchodzą na znacznie większe odległości, czasami kilkaset kilometrów. Młode rysice dojrzewają płciowo w drugim roku życia, a kocury w trzecim.
Dorosłe samce rysi prowadzą wybitnie samotniczy tryb życia. Wędrują w poszukiwaniu zdobyczy w obrębie swoich olbrzymich areałów, które regularnie znakują moczem pozostawianym na pniach i wykrotach drzew, na skałkach a nawet sągach drewna. Miejsca te są również znakowane przez inne rysie, w tym samice, stanowiąc rodzaj słupa informacyjnego o statusie rozrodczym poszczególnych osobników. Po upolowaniu ofiary żerują na niej kilka dni, odpoczywając w pobliżu, lub udając się na dłuższe eskapady i powracając do niej regularnie.
UWAGA!
Ryś jest zwierzęciem dzikim i nie można ufać mu w stu procentach, więc nawet w przypadku spotkania należy zachować ostrożność i nie zbliżać się do niego.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz