Od kilkunastu dni w Chojnicach trwa debata na temat radnych, którzy nie mieszkają w mieście, w którego władzach zasiadają i głosują uchwały, którymi wprowadzane jest prawo lokalne.
- Moim zdaniem prawo określające możliwości kandydowania czy unieważnienia mandatu radnego osobie, która nie mieszka na terenie gminy, w której Radzie zasiada są zbyt ogólnikowe i nie dają jasnych, konkretnych rozwiązań prawnych. To są sprawy naprawdę trudne do ocenienia. Tym bardziej, że jeśli taki radny jest z ekipy rządzącej, to bez konkretnych przepisów nie ma opcji na pozbawienie go mandatu. To zadanie dla watchdogów, którzy powinni postawić jasne tezy, potem posłowie winni to wnieść pod dyskusję Sejmu, a prawnicy w dialogu z samorządowcami powinni nadać ustawie nowy wymiar, oczywiście zgodny z Konstytucją i innymi ustawami – podkreśla Mirosława Dalecka, radna powiatu chojnickiego.
Na sesji Rady Miejskiej w Chojnicach poruszono temat dwójki radnych Koalicji Obywatelskiej: Macieja Polasika i Andrzeja Platy, którzy wyprowadzili się z Chojnic.
Radni twierdzą, że ich centrum bytowe jest w Chojnicach i dlatego mogą sprawować mandat radnego. Przewodniczący Polasik jest w mieście zameldowany i płaci podatki.
Właśnie miejsce płacenia podatków, według wielu zajmujących się samorządem, winno być głównym wyznacznikiem możliwości kandydowania i zasiadanie w radzie gminy.
To jest wskaźnik, który łatwo sprawdzić i przede wszystkim określa do jakiego budżetu trafiają pieniądze radnego lub kandydata na radnego.
W poprzedniej kadencji samorządu w Gdyni powołano specjalną komisję, która zajmował się radnymi rzekomo nie mieszkającymi w mieście. Niestety nikt nie mówił o płaceniu podatków.
Komisja nadebatowała się, „przesłuchiwała” radnych, stawiała zarzuty, spierała się, nawet dopuszczała do głosu mieszkańców. Niestety nic to kompletnie nie dało, a nawet pokazało słabość przepisów prawa.
W konsekwencji złożenia wniosku o unieważnienie mandatu radnego decyzję i tak podejmuje rada gminy, która wcale nie musi przychylić się do intencji. Jeśli rada odrzuci, nawet właściwie uzasadniony wniosek, oparty na dowodach i potwierdzeniach, sprawa może trafić do sądu. Tu jednak też wszystko może się zdarzyć...
Rację ma radna Mirosława Dalecka twierdząc, że najpierw trzeba „naprawić” prawo, które zajmuje się obszarem możliwości kandydowania, a potem sprawowania mandatu radnego.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz