Wybory prezydenckie zmieniło wszystko, choć na efekty musimy trochę poczekać. Na pewno jedną z konsekwencji jest upartyjnianie przestrzeni demokracji lokalnej, samorządowej, która przez ponad 30 lat w wielu miejscach opierała się wciskaniu "legitymacji partyjnych".
I choć można mieć różne pretensje do Wojciecha Szczurka, to na pewno nie można mu zarzucić prób upartyjnienia samorządu!
Dziś niestety gdyński samorząd stał się partyjny i to monopartyjny! Radą Miasta rządzi Platforma Obywatelska, która ma również swoich wiceprezydentów i dyrektorów. Aleksandra Kosiorek jako reprezentantka rzekomo miejskiego ruchu, czyli Gdyńskiego Dialogu, została bez zaplecza. Owszem dwójka radny rzekomo została przy prezydentce, ale tylko czekać jak "zintegrują się" z PO.
Po drodze doszło jeszcze do pojawienia się elementu "chłopskiego". Już były wiceprezydent Bartłomiej Austem został członkiem Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Gdyby jeszcze rządzenie szło im w miarę znośnie to zapewne mieszkańcy nie wyrażaliby swojej niechęci w taki sposób, jak czynią to np. na facebook'u. Na dodatek byli działacze Gdyńskiego Dialogu majstrują już coś przy potencjalnym referendum.
"Dwa dni po wyborach, a emocje nie gasną. Wręcz przeciwnie.
Zamiast rozmawiać o przyszłości, coraz głośniej słychać wzajemne oskarżenia, kolejne podziały i coraz głębszą wojnę polsko-polską. My już się nie dzielimy, my już się złamaliśmy na pół. Efektem tego będzie odejście wielu osób, które działają w lokalnych samorządach - bo chcą zrobić coś dobrego.
35 lat po pierwszych wolnych wyborach samorządowych, które dały nadzieję i poczucie realnego wpływu na otaczający nas świat, obserwujemy coś odwrotnego: lokalni działacze zaczynają działać jak przedłużenia partii z Warszawy, a nie przedstawiciele mieszkańców.
Czy naprawdę mamy pozwolić, by ogólnopolska polityka zabetonowała codzienność naszych miast? Wyzwań przybywa: bezpieczeństwo i obrona cywilna, niż demograficzny, finanse publiczne samorządów, odporność gospodarki na niestabilny świat.
Czy naprawdę mamy to wszystko stracić z oczu przez partyjne spory? Samorząd to nie miejsce na polityczne wojny. Samorząd to przestrzeń współpracy i rozwiązywania prawdziwych problemów mieszkańców.
Niech zapewnia otoczenie do rozwoju małych ojczyzn. Niech nie cichnie jeden z najważniejszych tematów ostatnich kampanii, czyli samorządy i ich wzmocnienie, ale prawdziwe.
Polska to nie tylko Warszawa. Polska to przede wszystkim tysiące miast i wsi, w których ludzie chcą po prostu normalnie żyć. Kiedyś słyszałem, że Gdynia nie chciała grać z wielkimi partiami, a przecież można było na tym ugrać. Czy naprawdę dofinansowania i granty mają zależeć od przynależności partyjnej, a nie jakości i potrzeby projektu? Chyba nie za tym oddajemy głosy co wybory przy urnie.
Od samorządu wymaga się sprawczości, rozwiązywania codziennych problemów, a nie przepychanek pomiędzy dwoma obozami władzy centralnej."
* * *
Coraz częściej słychać w Gdyni tęsknotę za bezpartyjną władzą, za ludźmi dla których nie partykularne interesiki polityczne, a dobro mieszkańców jest najważniejsze. I to właśnie może być główną ideą kolejnych wyborów samorządowych w mieście z morza i marzeń.
Partie polityczne do Sejmu i Senatu, a nie lokalnego samorządu!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz