Za nami jubileuszowa XXV gala "Gdyni bez barier". Według środowisk związanych z osobami niepełnosprawnymi była to najsmutniejsza gala, która na dodatek odcięła się od historii i wygumkowała minione 25 lat brutalnie obchodząc się w wielkimi i ważnymi postaciami dla Gdyni.
Od kilku miesięcy możemy zaobserwować tendencją wymazywania przeszłości Gdyni (więcej o tym w oddzielnym artykule). Wśród "żołnierzy" nowej władzy pojawiła się tendencja negowania wszystkiego, co powstało lub działo się przed 7 kwietnia 2024.
Najtragiczniejsze w tym jest to, że wielu z tych krytykantów, wtedy "klaskało" Wojciechowi Szczurkowi, a nawet partycypowało w profitach, choćby politycznych. Przypomnijmy, że gdyńska Platforma Obywatelska popierała kandydaturę Szczurka na prezydenta Gdyni. Łukasz Strzałkowski był "wysokim oficerem" grupy uderzającej w sieci w przeciwników poprzedniego prezydenta.
Teraz, właśnie dokonali abordażu (jesteśmy na morzem przecież) jednej ze sztandarowych inicjatyw Wojciecha Szczurka, czyli "Gdyni bez barier" - wydarzenia skierowanego do środowisk związanych z integracją osób nie pełnosprawnych i przeciwdziałaniem wykluczenia ich ze społeczeństwa.
Galę bez historii, bez wspomnienia współtwórców, bez podziękowań dla działaczy sprzed lat, bez odniesień do osiągnięć - skomentował Jakub Ubych, radny miasta Gdyni:
Podczas jubileuszowej XXV gali Gdynia Bez Barier — wydarzenia, które od lat niesie za sobą ogromną symbolikę i emocje — wśród blasku świateł, statuetek i przemówień… zabrakło najważniejszego.
O tych, którzy wspierali środowisko osób z niepełnosprawnościami nie od wielkich gali, ale od codziennej, często cichej, pracy u podstaw.
Nie padło żadne wspomnienie o Beacie Zwarze-Wachowiak. Nie padło nawet jedno zdanie o śp. Piotrze Pawłowskim – Honorowym Obywatelu Gdyni, człowieku, który zmieniał nie tylko nasze miasto, ale całe myślenie o dostępności w Polsce. To dzięki niemu już w 2007 roku w Gdyni powstało 3. w Polsce Centrum Integracja. To dzięki niemu zaczęły się zmieniać przestrzenie, dokumenty, procedury, ale przede wszystkim świadomość.
To był moment, w którym można było – i trzeba było – powiedzieć „dziękuję”. Nie dla poklasku. Dla prawdy. Dla pamięci. Dla przyzwoitości.
W tym jednym momencie zabrakło refleksji. A przecież na tej sali byli ludzie, którzy każdego dnia pokonują bariery, z determinacją próbując żyć "normalnie”. To nie tylko uroczystość. To ich święto. I ich historia.
Tym bardziej boli to milczenie.
* * *
Czy rzeczywiście Kosiorek z Szemiotem chcą wygumkować minione 30 lat???
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz