Przez kilka dni miasto jest sparaliżowane komunikacyjnie, do tego wszędzie wszechobecny bałagan, a służby miejskie nie nadążają z utrzymaniem porządku. Mieszkańcy denerwują się i nie zrekompensuje tego te kilka biletów, które można wygrać w ramach akcji „Rozlicz PIT w Gdyni”, bo to wyróżnienia dla wybranych...
„Nie znam treści umowy miasta Gdynia z firmą organizującą festiwal Open`er i nie wiem jak rozliczany jest koszt obsługi festiwalu przez gdyńską komunikację miejską, ale wiem jak powinno być to rozwiązane. Koszt komunikacji miejskiej powinien być wliczony w cenę karnetu uprawniającego do wejścia na festiwal i powinna to być niewielka zryczałtowana kwota. Na tyle niewielka aby była dla uczestnika nieodczuwalna, co przy cenie karnetu na poziomie ok. 1000 złotych nie będzie problemem, a jednocześnie powinna pokrywać koszt ponoszony przez gminę. W cenie tej gmina Gdynia mogłaby np. umożliwić gościom festiwalu wstęp do wybranych atrakcji turystycznych naszego miasta. To powinno zachęcać gości festiwalowych do wizyt w centrum miasta, korzystania z gdyńskiej gastronomii, zakupów w gdyńskich sklepach. To pośrednio zwiększy wpływy do kasy miasta z podatków, a gmina nie ponosiłaby dodatkowych kosztów.” - podkreśla Sławomir Januszewski z Bryzy.
* * *
Jeszcze w trakcie kampanii wyborczej zapytaliśmy Tadeusza Szemiota – kandydata Koalicji Obywatelskiej o to, czy gdynianie będą mieli ulgi przy zakupie biletów/karnetów na tegoroczny OPEN’er?
Odpowiedział: „W tym roku na pewno nie. Jest to spowodowane zawartą już w ub roku umową z organizatorami imprezy i renegocjacja umowy mogłaby okazać się niemożliwa. Jeśli chodzi o kolejne edycje festiwalu, rozważymy taką możliwość.”
Niestety przed wyborami Aleksandra Kosiorek unikała odpowiedzi na te pytanie. Jej rzeczniczka prasowa była nieosiągalna.
* * *
Właśnie z lokalizacją festiwalu jest największy problem. Bowiem nie odbywa się od w Gdyni, a w sąsiedniej gminie Kosakowo. Kiedy jeszcze władze Gdyni miały cokolwiek wspólnego z lotniskiem mogły na swój sposób brać udział w negocjacjach.
Dlaczego zatem miast ma ponosić choćby koszty sprzątania czy dowożenia uczestników wydarzenia?
Sprawa w ogóle wygląda bardzo nietransparentnie i tajemniczo. Portal Urzędu Miasta oficjalnie promuję imprezę, a nigdzie nie ma wyszczególnione ile za tę promocją zapłacił organizator albo wójt Kosakowa.
Gdynia ma miliardową dziurę w budżecie i „gra” na prywatną imprezę, na której ktoś zarabia ogromne pieniądze.
Na to pytanie postaramy się odpowiedzieć w kolejnym materiale.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz