Gdynia słynie z powoływania wszelkiej maści rad czy zespołów. Szkoda tylko, że zajmują się sprawami neutralnymi. Mieszkańcy zastanawiają się dlaczego prezydent nie powołuje np. zespołu do spraw Estakady, korków, likwidacji parkingów, wycinania drzew, Polanki Redłowskiej, zrujnowanego sanatorium w Orłowie, tunelu na Puckiej, śmieci, afery Borskiego...
23 marca br. prezydent Wojciech Szczurek powołał Zespół Projektowy ds. Miejskich Placów Zabaw i Rekreacji. Kolejna ekipa, która ma powielać działania urzędników. Skład liczny. I sami „wybitni” fachowcy od bujaczek, huśtawek, piaskownic i zjeżdżalni.
Będą zajmować się wyzwaniami na miarę lotu na księżyc, a może nawet na Marsa... niektórzy twierdzą, że nawet wyprawą poza Układ Słoneczny...
Na potrzeby koordynowania realizacji spójnej polityki w zakresie realizacji miejskich placów zabaw, miejsc rekreacji mieszkańców oraz parków, w tym parków kieszonkowych prezydent Wojciech Szczurek powołał Zespól Projektowy ds. Miejskich Placów Zabaw i Rekreacji.
1) Marek Łucyk — wiceprezydent miasta - koordynator zespołu
2) Beata Szadziul — Naczelnik Wydziału Polityki Rodzinnej
3) Tadeusz Schenk — Ogrodnik Miasta
4) Bartlomiej Przybyciel — zca naczelnika Wydziału Edukacji
5) Andrzej Ryński — zca dyrektora ZDiZ
6) Tomasz Cząstka — na dyrektora GCS
7) Marek Wysocki - Ekspert ds. dostępności
9) Jacek Piątek — Plastyk Miejski
10) Dorota Matejczyk-Waletko - Biuro ds. Rad Dzielnic.
Jak widać nie ma w tej grupie żadnego specjalisty od urządzeń na placach zabaw, nie ma żadnego psychologa dziecięcego czy innego specjalisty znającego się na procesie rozwojowym dzieci.
Mało tego - zespół ma być ciałem doradczym. Do jego zdań ma należeć w szczególności:
1) monitorowanie działalności jednostek organizacyjnych miasta w zakresie realizacji miejskich placów zabaw, miejsc rekreacji mieszkańców oraz parków. w tym parków kieszonkowych, z uwzględnieniem najnowszych trendów w zakresie projektowania wspólnych przestrzeni miejskich,
2) konsultowanie w. realizacji na etapie prac projektowych,
3) uaktualnianie mapy miejskich placów zabaw i przestrzeni do rekreacji,
4) inicjatywa w zakresie rozwijania tematycznych przestrzeni dedykowanych dzieciom. młodzieży i mieszkańcom,
5) wdrożenie idei naturalnych placów zabaw w Gdyni, dostosowując je do otoczenia, warunków przestrzennych i wykorzystując istniejące walory miejsca,
6) analiza i konsultowanie projektów dot. placów zabaw i rekreacji w ramach Budżetu Obywatelskiego,
7) dbanie o realizowanie nowych przestrzeni zapewniając ich dostępność architektoniczną,
8) ustalenie hierarchii potrzeb w zakresie prac remontowych na istniejących placach zabaw i przestrzeniach rekreacyjnych,
9) podjęcie współpracy z ekspertami przy wprowadzaniu najnowszych rozwiązań,
10) organizacja i udział w konsultacjach społecznych służących włączaniu mieszkańców w realizację przestrzeni w dzielnicach.
To po co urzędnicy – pracownicy Zarządu Dróg i Zieleni z Samodzielnego Referatu ds. Małej Architektury Miejskiej, do którego kierowane są zgłoszenia mieszkańców dotyczące utrzymania placów zabaw i innych obiektów rekreacyjnych (wybiegi dla psów, siłownie zewnętrzne), znajdujących się w utrzymaniu ZDiZ, zgłoszenia usterek i dewastacji wyposażenia oraz potrzeb związanych z doposażeniem obiektów w konkretne urządzenia.
Skoro jest taki referat w strukturze ZDiZ to można wnioskować, że pracują tam fachowcy, którzy znają się na rzeczy. Do tego trzeba jeszcze dołożyć kilkunastu urzędników(a może kilkudziesięciu urzędników ratusza, którzy zajmują się opiniowaniem, zatwierdzaniem, sprawdzaniem, monitorowaniem i zezwalaniem), którzy pracują w różnych wydziałach Urzędu Miasta Gdyni.
Czyli co – prezydent Wojciech Szczurek stracił zaufanie do swoich pracowników i został zmuszony do powołania arcyważnego zespołu opiniującego budowę i eksploatację placów zabaw.
Przy czym niebawem okazać się może, że Mount Everest to zaledwie pagórek w zestawieniu z pomysłami władz Gdyni. Megalomania i nieopisana potrzeba udowadniania wszystkim wokół, że władza wie najlepiej to najlepsze domeny pychy i arogancji...
Jeśliby jeszcze w takim zespole rzeczywiście zasiedli fachowcy znający się na uwarunkowaniach budowlanych, certyfikacji urządzeń, psychologicznej specyfikacji rozwojowej w aspekcie potrzeb najmłodszych, itd. itd... A mamy ekipę złożoną z politycznych ludzi rządzącej ekipy, którzy polegną na pierwszym lepszym sprawdzianie.
Ilość zespołów, rad, pełnomocników powoływanych przez prezydenta Gdyni zaczyna przybierać formę karykaturalną. Jak w animacji na podstawie komiksu „12 prac Asterixa”. W „Domu, który czyni szalonym” bohaterowie musieli poprosić o zaświadczenie A 38...
1 0
Kolejna pompa kasy budżetowej. Nie na darmo mówi się przecież, że UM Gdynia to największy pracodawca w mieście. Tam całe rodziny i kliki kolesi od dziesięcioleci przeżerają podatki. Zespoły, komisje, rady, zastępcy, asystenci, itp. itd. Wszyscy zachwyceni sobą, wszyscy dmuchający w tę samą trąbę, aż do całkowitego wydrenowania kasy. Jedna, gigantyczna sitwa niegospodarnych cwaniaków zainteresowanych głównie interesem własnym, a nie publicznym. Dziwi jeszcze kogoś, że w takiej sytuacji miasta nie stać na utrzymanie lodowiska czy innego tam basenu miejskiego? Słońce Gdyni na samą myśl o zrobieniu czegoś dla ludzi, co wiąże się z regularnymi nakładami finansowymi, dostaje gęsiej skórki. Tak właśnie wygląda, wręcz modelowa, arogancja władzy, która poczuła się wszechmogąca i nie do ruszenia. Od was zależy co będzie dalej i czy pozwolicie na dalszą demolkę i wyprzedaż miasta pod kolejne betonowe kloce. Czaicie klimaty gdzie pozwolenie na zwykły handel lodami w obwoźnej budzie przy molo w Orłowie kosztuje 200 tys. rocznie? A macie pojęcie jak łoją z bud przy skwerze, a nawet z okazjonalnych sprzedawców gorących napojów i innych *%#)!& podczas imprez? To właśnie dlatego ceny są jakie są i odstraszają turystów. To jest taktyka zmierzająca do zniszczenia i zaorania miasta, przy jednoczesnym wyprowadzeniu miliardów ze sprzedaży gruntów. Obudźcie się ludzie zanim będzie za późno. Słońcu Gdyni i reszcie znajomych królika nie może tu ujść płazem.