Zamknij

Agata Lange: siatkówka uczy myślenia, waleczności, pracy zespołowej

11:58, 14.10.2017
Skomentuj

Dla Agaty Lange wielka przygoda z siatkówką zaczęła się podczas zakupów z rodzicami na Halach Targowych, gdzie pierwszy raz spotkała Adama Banacha…

Czym dla Pani jest piłka siatkowa?

Dziś już wspomnieniem wspaniałej przygody sprzed kilkunastu lat, do której zachęcił mnie mój tata , który również miał okazję trenować siatkówkę. Natomiast obecnie kiedy moja nastrasza córka póki co dla zabawy zadecydowała o trenowaniu dawne, zakopane w pamięci obrazy powróciły. Poza tym bardzo kibicuję obecnym reprezentantom i reprezentantkom Polski, rodzinnie zasiadamy przed TV i dopingujemy naszych.

Jak zareagowała Pani na decyzję córki, która stwierdziła, że chce grać w siatkówkę?

Byłam bardzo zaskoczona, zastanawiałam się czy to dobry pomysł, nie chciałam jako rodzic naciskać żeby Zuzia nie miała poczucia, że coś musi, że zaspokaja niespełnione ambicje swojej mamy. Ale po roku zajęć widzę, że sprawia jej to dużą przyjemność i chętnie uczęszcza na zajęcia w związku z tym czuję spokój wewnętrzny i jej kibicuję.

Ma Pani za sobą karierę siatkarki. Co najbardziej z tamtych lat utkwiło Pani w pamięci?

To była prawdziwa szkoła życia. Pamiętam pierwsze treningi w SP nr 14 i pierwszych trenerów p. Adama Banacha i ś.p. Jana Bobczyka. Z początku niechętnie przychodziłam na zajęcia, ale dobra atmosfera i ciekawe ćwiczenia były tym co sprawiło, że jednak nie zrezygnowałam. Pamiętam wiele wyjazdów szkoleniowych i zawodów w całej Polsce. W roku 2001 podpisałam swój pierwszy kontrakt z klubem SSK Calisia z Kalisza i tam poznałam co to sport zawodowy. A był to smak ciężkich treningów i wyrzeczeń, łez, rozłąki z rodziną i cudownych krótkich powrotów do domu, ale też smak sukcesu, pieniędzy i zabawy. Niestety nagła choroba zakończyła dalszy rozwój mojej kariery siatkarskiej, w momencie kiedy pokochałam ją najbardziej, ale wracając do Gdyni przywiozłam ze sobą bagaż niezapomnianych doświadczeń i ogrom wspomnień, a dzięki moim rodzicom a w szczególności mamie od czasu do czasu mam możliwość przejrzeć album, który przez te lata na pamiątkę tworzyła wklejając wycinki z gazet i zbierając zdjęcia – cieszę się że go mam i dziękuję Ci mamo.

Które Pani sukcesy z drużyną i swoje indywidualne są dla Pani najważniejsze?

Największym moim sukcesem drużynowym z klubem SSK Calisia było zdobycie brązowego medalu mistrzostw Polski w pierwszej lidze w sezonie 2000/2001. Do grona sukcesów zaliczam też kilka epizodów w kadrze narodowej na którą byłam powoływana w latach 1999-2002 nie będąc uczennicą szkoły Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu, a z MKS Gdynia zdobycie mistrzostwa makroregionu pomorskiego.

Obserwując treningi córki, jak patrzy Pani na to ze swojej perspektywy, są różnice?

Widzę pozytywne różnice, to naturalne że kształcenie młodych siatkarzy/siatkarek na przełomie tylu lat zmieniło się. Są to zmiany bardzo pozytywne, ale powiem żartobliwie, że „stara szkoła” uczyła jednak trochę większej dyscypliny.

Gdyńska Akademia Siatkówki właśnie obchodzi 20 lecie działalności. Czego by Pani życzyła klubowi?

Chciałabym życzyć przynajmniej kolejnych 20-stu a przy tym większego wsparcia i zaangażowania ze strony władz miasta, ponieważ potencjał jest ogromny, hojnych sponsorów, licznych sukcesów oraz wielu zdolnych i utalentowanych wychowanków na światowych parkietach.

A tak bardzo poważnie – czy siatkówka jest w Gdyni potrzebna?

Uważam, że bardzo, Gdynia jako młode nowoczesne miasto oferuje świetną atmosferę i wspiera rozwój różnych dyscyplin, niestety siatkówka pomimo wielu odniesionych sukcesów przed laty i tych ówczesnych została trochę pominięta. Nasze miasto ma ogromny potencjał jeśli chodzi o warunki i zasoby. Marzy mi się w Gdyni mocna I ligowa drużyna.

Kibicuje Pani dokonaniom klubu i postępom zawodniczek?

Przyznam, że odkąd moja córka zasiliła szeregi GAS to bardzo. Lubię przyglądać się wszystkim zawodniczkom podczas treningów i obserwować jakie robią postępy. Dziewczyny, życzę Wam wytrwałości w dążeniu do postawionych celów i wielu sukcesów w życiu i na parkiecie.

Jak ocenia Pani pracę trenerów i zaangażowania Zarządu GAS?

Duże brawa dla wszystkich! Prezes jest bardzo pracowity, zaradny i przedsiębiorczy. Szkoleniowcy są świetnie przygotowani do pracy z dziećmi i młodzieżą. Zarząd GAS i trenerzy to ludzie z pasją, którzy kochają siatkówkę a to gotowy przepis na sukces.

I tak na koniec – dlaczego warto grać w siatkówkę?

Siatkówka uczy myślenia, waleczności, pracy zespołowej i wzmacnia wiarę w siebie i swoje umiejętności, ale przede wszystkim to świetna zabawa i zdrowy sposób na spędzenie wolnego czasu.

Do historii gdyńskiej siatkówki i jej bohaterek niebawem wrócimy.

((Mariusz Sieraczkiewicz))

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%