Co wiedzieć powinniście, a koalicja KORMiR i Kosiorek Wam nie powie - czyli jak działa partyjna propaganda!
Informacja o zabezpieczeniu przez rząd pieniędzy na Drogę Czerwoną pojawiła się w Polskiej Agencji Prasowej (PAP) późnym wieczorem we wtorek 2 września 2025.
Maciej Samsonowicz, doradca szefa MON, przekazał, że "Resort Obrony we współpracy m.in. z Ministerstwem Infrastruktury zabezpieczył środki na budowę tzw. Drogi Czerwonej łączącej nabrzeże gdyńskiego portu z trasą S7 i kluczowej dla możliwości transportu wojsk sojuszniczych".
Podano też, że szczegóły finansowania tych projektów kierownictwo MON ma przedstawić na konferencji UWAGA! w Ustce w piątek 5 września czyli dziś.
W USTCE, nie w Gdyni i kierownictwo MON, a nie prezydent miasta Gdyni wraz z radnymi partyjnego klubu KORMIL, ani nie partyjny marszałek województwa i jego stronnicy!
Co za potwarz!
Następnego dnia, w środę, informację PAP podał Bankier.pl, przeczytałem i bardzo się ucieszyłem - ponieważ rząd zapowiadał to od wiosny br.
Nawet się zdziwiłem, że tak ważnej informacji nie podano w naszych miejskich mediach od razu w środę.
Dopiero w czwartek 4 września, prezydent Kosiorek, jej otoczenie, oraz politycy partii rządzących poinformowali mieszkańców o decyzji rządu.
Oczywiście na konferencji prasowej, z podkreśleniem, że efekty dała ich wielomiesięczna ciężka praca w postaci lobbingu (natomiast w informacji rządu mowa jest o WIELOLETNICH staraniach samorządu).
Męczące są te starania obecnej ekipy, żeby nas przekonać, że przez rok ludzie z samorządem nie mający przed majem 2024 zbyt wiele do czynienia, nagle w ciągu pół roku tak skutecznie naciskali na rząd, że aż wycisnęli budowę i remont za 4,5 miliarda.
Tak jakby sam rząd w Warszawie bez lobbowania Kosiorek i Szemiota nie wiedział, że to ważna z różnych względów inwestycja - naprawdę bardzo słaby byłby to rząd!
I gdyby to była prawda, to jakże słabymi lobbystami okazali się radni Szemiot - 19 lat w Radzie Miasta Gdyni,
Śrubarczyk-Cichowska - 11 lat w Radzie,
Bzdęga i Geremek - po 4 lata w Radzie Miasta.
Wtedy zrozumiałem, że lokalne władze i działacze nie mogli tak zwyczajnie nas poinformować (podać po prostu informację na oficjalnych profilach miasta), bo nie chcieli przepuścić okazji do PR za publiczne pieniądze - potrzebowali trochę czasu, żeby powiadomić odpowiednie osoby, umówić fryzjera i makijażystów, zebrać się, zorganizować konferencję, zamówić fotografa i kamerzystów, bez których nie odbywa się już żadne lokalne wydarzenie.
No i przede wszystkim zrobić to osobiście i w Gdyni, a nie jakiejś tam Ustce.
Dopiero wtedy tak "profesjonalnie" przygotowani ogłosili, że rząd zabezpieczył fundusze na budowę drogi! To tyle, jeśli chodzi o szczegóły! (nie samorząd, rząd)
Niezorientowanym w temacie przypomnę, że wyczekiwana od lat przez gdynian Droga Czerwona nie będzie, na szczęście, realizowana przez zarząd naszego miasta.
Nie będziemy też jej finansować z naszego pustego budżetu - to inwestycja RZĄDOWA, zawłaszczana tylko przez lokalne władze na potrzeby autopromocji.
Radni klubu Kormil próbują zabłysnąć przy każdej okazji
(zupełnie nie mając ani kompetencji, ani wiedzy, ani też możliwości w kwestiach budowy infrastruktury drogowej).
Powiedzcie nam, czym te działania prezydent i jej koalicyjnego klubu różnią się od krytykowanych przez nich wcześniej zdjęć prezydenta Szczurka na autobusach z okazji 100-lecia na 2 lata przed rocznicą?
Tylko tym, ze zdjęcia i filmiki z imprezy pt. "Mamy to!" zobaczą gdynianie na oficjalnych profilach miejskich na Facebooku i w internecie, zamiast na autobusie na ulicy. Przynajmniej na razie - nie wiadomo, co za chwilę zawiśnie na pojazdach ZKM
Zamiast rzetelnego informowania mieszkańców - wyreżyserowany, żenujący partyjny PR, którego nie było jeszcze na początku tej kadencji.
Mam wrażenie, że stopniowo narasta od kilku miesięcy, i to w miarę braku sukcesów w realizacji zwykłych zadań publicznych i prostych inwestycji.
PS. Prezydent Kosiorek już formalnie w PO, czy jeszcze pozoruje obywatelskość?
zażenowani członkowie Bryzy
0
0
0
0
0
0
0 0
...ma wielu ojców.
Klęska jest sierotą.
Ale ci "ojcowie" muszą robić dobrą minę do złej gry, bo od lat, praktycznie od zawsze, zarząd miasta nie interesował się gospodarczym funkcjonowaniem powierzonego organizmu. Szczególnie po ciężkich dla miasta ciosach w latach 2005-15. Uwalenie stoczni, peryferializacja i zapuszczenie portu, rosnące długi. W zamian zarząd wolał się zajmować postindustrialną retoryką i konkurowaniem z Władysławowem i Sopotem na polu bycia kurortem pod nazwą "polskie Cannes". Kibicowały temu warszawskie elitki, kolonizujące miasto i sączące prowincjuszom pomysły z... wiadomo skąd wyjęte. A w tle czaiła się gruntowa spekuła, co pewien czas przypuszczająca ataki na portowe tereny. Szcztem tego zjawiska była próba przejęcia terenów po stoczni Nauta i zabudowa terenów kolejowych między Polską a Jana z Kolna.
Na szczęście przyszedł rok 2015...