"Utrzymanie kanalizacji deszczowej to nie tylko działania związane z konserwacją instalacji (obecnie trwa przetarg na dwuletnią ramową umowę). Wszystko zaczyna się od czystości ulic - to w czasie deszczu piach z jezdni wpływa do systemu i może powodować jego mniejszą wydajność. A w tym roku wiosenne sprzątanie rozpoczęło się w … sierpniu." - mówi Jakub Ubych, radny miasta Gdyni.
Problem niesprzątanych gdyński ulic jest również przez radnego Ubycha poruszany od kilku miesięcy. Jednak nic z tego nie wynika. Przez wiele tygodni na drogach nie było widać zamiatarek. Piach gromadził się i siłą rzeczy zapychał kanalizację deszczową.
Wydarzenia z Nowego Dworu Gdańskiego i Tolkmicka pokazują, że nie ma bezpiecznych miast!
Dlatego dziwi beztroska władz Gdyni, które chyba nie dostrzegają zagrożenia. W mieście jest wiele miejsc, które w ciągu kilkunastu minut mogą znaleźć się pod wodą. Już kilkakrotnie ulewy to udowodniły.
Dziś nawet krótkotrwała nawałnica zamienia ulice w rwące potoki.
Stwarza to ogromne zagrożenie bezpieczeństwa kierowców, którzy jadąc akurat nie zdążą dotrzeć do bezpiecznego miejsca.
Czy zatem w Gdyni musi dojść dom tragedii, by władze dostrzegły konieczność monitorowania stanu czystości dróg i przepustowości kanalizacji deszczowej?
Miejmy nadzieję, że póki co nie przekonamy się o tym...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz