„Podjęliśmy decyzję o zamknięciu dla pojazdów ciężarowych wiaduktu na węźle Karwiny. Dla pozostałych samochodów (do 25 ton) zamykamy 1 pas ruchu w kierunku Kościerzyny. Odciąży to uszkodzone filary podtrzymujące budowlę i umożliwi wykonanie prac naprawczych. Autobusy i pojazdy służb ratunkowych mogą korzystać z wiaduktu jedynie warunkowo. Zmiany wchodzą w życie dziś wieczorem i podyktowane są troską o bezpieczeństwo. Według szacunków mają obowiązywać 2 miesiące.” - napisał Tadeusz Szemiot.
To bardzo dziwne, bo nikt nie ogłosił, że Aleksandra Kosiorek podała się do dymisji, a jej miejsce zajął Szemiot.
Wchodząc w kompetencje władzy wykonawczej urzędujący przewodniczący Rada Miasta Gdyni pokazał, jak nastawiony jest na rządzenie za wszelką cenę.
Okazał się również wybitnym specjalistą od drogownictwa i dopuszczania do ruchu samochodów o określonym tonażu. Gdynianie do tej chwili nie mieli pojęcie, że taki cud im się przydarzył – przewodniczący, który szybko potrafi stać się „nadprezydentem” i jednocześnie fachowcem od ruchu drogowego i wytrzymałości konstrukcji drogowych.
Szkoda, że przez minione 7 miesięcy nie pochylał się nad problemem węzła Karwiny, choć w trakcie kampanii wyborczej sprawy komunikacji w mieście odmieniał wielokrotnie. Specjalną konferencję prasową zorganizował na przystanku osobowym Gdynia Wzgórze Świętego Maksymiliana.
Mimo otwarcie wiaduktu na ul. Puckiej korki nadal są, bo już teraz nikomu nie trzeba mówić, że nie o te tory chodziło. Estakada Kwiatkowskiego nadal stanowi zagrożenie, a przecież jest rząd, w którym przewodzi partia, której członkiem jest również „nadprezydent” Szemiot. A tu cisza... Nikt nic nie mówi o wpisaniu trasy w jurysdykcję GDKKiA. I teraz wiadukt na węźle Karwiny...
I tak kompetencje okazały się co najmniej mierne, jeśli nie całkowicie zerowe. A przez 7 miesięcy było tyle możliwości, by wreszcie porozumieć się z PKP PLK w kwestiach przebudowy wiaduktu, położenia trzeciego toru i wreszcie uregulowania spraw komunikacji w tym newralgicznym punkcie na mapie drogowej Gdyni.
Może liczył na to, że na węźle Karwiny wyłoży się Kosiorek, a on wtedy ze swoimi „żołnierzami” będzie mógł udowadniać, jak Gdynianie źle wybrali? Teraz już jest egzotyczna koalicja i nagle Szemiot ogłasza, że wspólnie „podjęliśmy” decyzję o ograniczeniach ruchu samochodowego.
Mamy zatem sytuację, w której radny uzurpuje sobie prawo do podejmowania decyzji, które leżą tylko w gestii prezydenta. Ale uśmiechnij się – jesteś w Gdyni! Tu zapewne obowiązują inne ustawy niż na terenie reszty kraju.
0 1
...żaba łapę podstawia"