W czwartek, 2 września funkcjonariusze Straży Miejskiej zostali poproszeni o pomoc w ujęciu niesfornego łobuza. Okazało się, że przy ul. Długiej na Witominie od pewnego czasu grasował... borsuk. Drapieżnik terroryzował mieszkańców, niszczył im ogródki, kopał nory i wyjadał kotom pożywienie.
EkoPatrol Straży Miejskiej w Gdyni otrzymał zgłoszenie od mieszkańców Witomina. Poinformowali oni o drapieżniku, który od jakiegoś czasu rozrabia przy ul. Długiej. Zwierzę kopało nory na posesjach, niszczyło ogródki i wyjadało kotom pokarm.
Funkcjonariusze przybyli na ul. Długą i – po kilku nieudanych próbach – udało im się złapać borsuka do żywołapki, czyli specjalnej klatki do odławiania zwierząt. Drapieżnika skusił intensywny zapach pożywienia, które umieszczono tam jako przynętę.
Niesforny borsuk został zbadany przez weterynarza. Okazało się, że zwierzę cieszy się dobrym zdrowiem, ale na wszelki wypadek lekarz zabezpieczył je przed pasożytami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Po wizycie u weterynarza strażnicy zabrali borsuka do lasu i wypuścili na wolność.
Natomiast w środę, 18 sierpnia na Wzgórzu św. Maksymiliana funkcjonariusze Straży Miejskiej w Gdyni złapali dwa młode lisy, które dokuczały tamtejszym mieszkańcom. W różnych miejscach miasta są ustawione żywołapki, czyli specjalne klatki do odławiania tych zwierząt. Wszystko po to, aby potem bezpiecznie wywieźć je daleko od miasta. W razie potrzeby zwierzętom jest udzielana także pomoc weterynaryjna.
Straż Miejska w Gdyni jest ostatnio zasypywana zgłoszeniami dotyczącymi pojawiających się w mieście lisów. To sprytne oraz zręczne zwierzęta, dlatego złapanie ich jest bardzo trudne. Lisy wchodzą mieszkańcom na posesje, do ogrodów, garaży, wygrzewają się na tarasach i nie reagują na obecność ludzi lub zwierząt domowych.
Lisy łatwo adaptują się do nowego środowiska. Doskonale sobie radzą zarówno w lesie, jak i w mieście, gdzie nie mają właściwie żadnych naturalnych wrogów. Dostępność pożywienia na terenach miejskich – niezabezpieczone altanki śmietnikowe, łatwy dostęp do pokarmu wystawionego dla kotów – powoduje, że lisy stały się stałym elementem naszego krajobrazu.
Jak się zachować, gdy spotkamy lisy na swojej drodze? Nie trzeba się ich bać, ale nie wolno ich też głaskać i przytulać. To dzikie zwierzęta i ze strachu mogą podrapać lub ugryźć. Jak podaje powiatowy lekarz weterynarii, w Gdyni od 1998 roku nie zanotowano przypadków wścieklizny, o którą lisy są najczęściej podejrzewane. To wszystko dzięki wykładanym w lasach doustnym szczepionkom przeciwko tej chorobie.
Najlepiej przejść obok niego spokojnie, nie straszyć go, a tym bardziej nie karmić. Niestety, dokarmianie to częsta praktyka i główna przyczyna bytowania tych zwierząt na terenach miejskich.
Natomiast jeśli spotkamy lisa potrąconego przez samochód lub wyglądającego na chorego – poinformujmy o tym Straż Miejską, dzwoniąc pod całodobowy, bezpłatny numerem telefonu 986.
Patrol odłowi zwierzę i przekaże je lekarzowi weterynarii, który udzieli mu pomocy.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz