Jak kiepskiej kondycji jest polska prokuratura mogliśmy się już przekonać podczas dochodzenia w sprawie podpalenia posesji Romualda Zblewskiego, tragicznie zmarłego Nadleśniczego Nadleśnictwa Czarne Człuchowskie.
[ZT]52780[/ZT]
Teraz pokaz braku kompetencji pokazała Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz Południe, która nie potrafiła sprawdzić w jaki sposób w Bydgoszczy znalazł się gdynianin Tadeusz M., którego zwłoki wyłowiono z Brdy w Boże Narodzenie 2022 roku.
Prokurator Andrzej Szopa odpowiedział:
„Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz Południe postanowieniem z dnia 22.03.2023 r. umorzyła śledztwo sygn. 4034-5.Ds.2060.2022 w sprawie nagłego zgonu Tadeusza M., którego zwłoki zostały ujawnione w dniu 25 grudnia 2022 r. w Bydgoszczy przy ul. Czartoryskiego 18, tj. o czyn z art. 155 kk — na zasadzie art. 17 § 1 pkt 2 kpk wobec braku znamion czynu zabronionego.
Wnioski opinii sądowo-lekarskiej ZMS w Bydgoszczy wskazują, iż była to śmierć gwałtowna nagła przez uduszenie się w wyniku utonięcia i nie dają podstaw do przyjęcia aby do zgonu pokrzywdzonego mogło przyczynić się działanie osób trzecich. Nie udało się ustalić drogi denata do miejsca zdarzenia ani dokładnego czasu zgonu.”
Nie wiadomo jednak, czy gdynianin Tadeusz M. wpadł do Brdy, czy ktoś mu pomógł? Skoro utonął, to znaczy że do wody wpadł żywy. Tak sam z siebie skoczył? Jednak prokurator nie odpowiedział jednoznacznie, że to było samobójstwo.
Również nie zwrócił uwagi na fakt, iż Tadeusz M. zniknął w Wigilię, kiedy rodzina przygotowywała się do świątecznej kolacji... On sobie wyszedł z domu i... udał się do Bydgoszczy, żeby skoczyć do Brdy?
Skoro wiadomo, że Tadeusz M. z domu wyszedł do sklepu przed południe 24 grudnia 2022 roku, a w Bydgoszczy ok. południa ujawniono dryfujące zwłoki dzień później, czyli 25 grudnia 2022 roku, to chyba jasne jest, że zmarł na przestrzeni 24 godzin.
Nie uzyskaliśmy odpowiedzi na pytanie w sprawie trasy przejazdu (bo przecież na piechotę nie poszedł z Gdyni do Bydgoszczu). Prokuraturze n ie udało się „ustalić drogi denata do miejsca zdarzenia”.
Jak widać w Bydgoszczu można „umrzeć w Brdzie” i prokuratura umorzy śledztwo, nie sprawdzając jak dotarł tam denat z Gdyni, który przed południem dzień wcześniej (w Wigilię Bożego Narodzenia) wyszedł do sklepu po zakupy. I nie miał to być ekwipunek na drogę do Bydgoszczu, a artykuły potrzebne do świątecznych posiłków.
Tyle się mówi o reformie sądownictwa. Prokuraturę trzeba zreformować, ba jak ten system działa tak jak w Człuchowie i Bydgoszczy, to Panie Boże miej nas w opiece!
A tak w ogóle, to czy w Ministerstwie Sprawiedliwości wiedzą, że Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz Południe w taki sposób „załatwiła” sprawę śmierci gdynianina?
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz