Do zawalenia się północnej nitki wiaduktu na al. Monte Cassino w Koszalinie w ciągu drogi krajowej nr 6 doszło w czwartek ok. godz. 16 podczas jego prac rozbiórkowych, które rozpoczęły się 18 października i miały potrwać do początku 2022 r.
Część wiaduktu spadła na ul. Batalionów Chłopskich, która nie była zamknięta dla ruchu kołowego i pieszego. Ze względu na prowadzone prace rozbiórkowe zakaz ruchu obowiązywał tylko na ul. Dąbrowskiego i ścieżce pieszo-rowerowej, ponieważ prace miały odbywać się sukcesywnie.
Ostatnie awarie dobitnie pokazują, że już najwyższy czas, by do sprawy remontu Estakady podejść kompleksowo. Łatanie "dziur" i reagowanie na zdarzenia nagłe może w pewnym momencie nie wystarczyć. A co jak będzie za późno i gdyńską Estakadę spotka los wiaduktu z Koszalina?
Władze Gdyni od lat narzekają, że Estakada Eugeniusza Kwiatkowskiego jako jedna z najczęściej używanych gdyńskich dróg działa bez wsparcia rządowego i miasto musi samo partycypować we wszelkich pracach naprawczych.
Jak długo jeszcze Estakada wytrzyma? Co chwila jest coś zamykane dla ruchu, pękają dylatacje, ogranicza się ruch samochodowy albo tworzą się gigantyczne korki mające wpływ na ruch w całym mieście – stoi Estakada, stoją Morska, Dąbka, Unruga, Władysława IV, Zwycięstwa, a nawet Wielkopolska...
Władze Gdyni przy każdej kolejnej awarii lub zakorkowaniu winę zwalają na rząd tłumacząc, że Estakada jako droga powiatowa nie leży w obszarze zainteresowania instytucji krajowych, a przez to nie może stać się drogą krajową.
Estakada Kwiatkowskiego to trasa szybkiego ruchu w Gdyni, która łączy Port Promowy i Kontenerowy, stocznię oraz bazę Marynarki Wojennej z obwodnicą Trójmiasta, a co za tym idzie także autostradą A1. Trasa ta została w całości otworzona 12 czerwca 2008 roku i uzyskała status drogi powiatowej.
Jakież zdziwienie musiał spotkać posła Marka Rutkę kiedy przeczytał odpowiedź wiceministra Rafała Webera, w której czytamy między innymi:
„Minister Infrastruktury w 2018 r. wyraził gotowość zaliczenia na mocy art. 5 ust. 2 ustawy z dnia 21 marca 1985 r. o drogach publicznych (Dz. U. z 2020 r. poz. 470, z późn. zm.)Trasy Kwiatkowskiego do kategorii dróg krajowych. Na chwilę obecną do Ministerstwa Infrastruktury nie wpłynął wniosek Prezydenta Miasta Gdynia w sprawie zaliczenia Trasy Kwiatkowskiego do kategorii dróg krajowych. Należy bowiem wskazać, że zmiany kategorii dróg krajowych w mieście Gdynia powinny zostać zainicjowane przez Prezydenta Miasta Gdynia”.
Sprawie postanowił przyjrzeć radny Marek Dudziński:
"Na profilu facebookowym Pana wiceprezydenta Marka Łucyka pojawił się dość zaskakujący post dotyczący Drogi Czerwonej oraz Trasy Kwiatkowskiego.
Co w nim zaskakującego?
Po pierwsze, radykalna zmiana podejścia do kwestii Drogi Czerwonej przez władze Gdyni. Dziś wspomniany wiceprezydent pisze: „Nie będzie rozwoju polskiego eksportu bez nowoczesnego morskiego Portu Gdynia i nie będzie nowoczesnego morskiego Portu Gdynia bez budowy Drogi Czerwonej”.
Z kolei, jego poprzednik - Marek Stępa - w 2018 roku mówił: "Powiem brutalnie: Droga Czerwona nie obsługuje żadnych terenów mieszkaniowych i nie rozwiązuje bezpośrednio problemów mieszkańców Gdyni. Z punktu widzenia mieszkańców miasta ważniejsza jest budowa Via Maris, która wyprowadzi ruch tranzytowy z północy Gdyni. A także linia kolejowa przejeżdżająca choćby przez Chylonię."
Po drugie, wiceprezydent Łucyk skarży się na... to że gdynianki i gdynianie muszą utrzymywać Estakadę Kwiatkowskiego, "(...) która obecnie przejęła rolę drogi do granicy państwa. Każdego dnia stając się trasą po której jadą setki, a nawet tysiące pojazdów z ładunkami niezwykle istotnymi dla gospodarki kraju.".
I ten wyrzut ze strony wiceprezydenta Łucyka zaskakuje najbardziej. Dlaczego?
Z wielkim zdumieniem przeczytałem odpowiedź z dnia 21 lipca 2021 r. na odpowiedź Pana Posła na Sejm RP Marka Rutki. Czytamy w niej m.in.:
„Na chwilę obecną do Ministerstwa Infrastruktury nie wpłynął wniosek Prezydenta Miasta Gdyni w sprawie zaliczenia Trasy Kwiatkowskiego do kategorii dróg krajowych. Należy bowiem wskazać, że zmiany kategorii dróg krajowych powinny zostać zainicjowane przez Prezydenta Miasta Gdyni.”.
Czy Pan prezydent zapomniał złożyć tak istotny wniosek? Którego niezłożenie kosztuje mieszkańców Gdyni każdego dnia?"
Prok. Gąsiorowski poinformował w piątek na konferencji prasowej, że prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego, zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób. Zagrożenie karą przy popełnieniu czynu z art. 163 kk zależy od przyjętej kwalifikacji, umyślnego bądź nieumyślnego działania i tego, czy w jego wyniku doszło do utraty życia i waha się od 5 do 12 lat pozbawienia wolności. Na tym etapie śledztwa, jak podał prok. Gąsiorowski, za wcześnie na te ustalenia. Nikomu nie przestawiono zarzutów.
"Na miejscu prowadzono oględziny przy użyciu specjalistycznego sprzętu i ustalono, że nie zginęła tam żadna osoba, nikt nie został poważnie ranny" - podał prok. Gąsiorowski, przy czym zaznaczył, że to, czy ktoś nie stracił życia, ostatecznie można będzie wykluczyć dopiero po przeprowadzanych obecnie ponownych oględzinach, którym w czwartek nie sprzyjały warunki atmosferyczne i zapadający zmrok, oraz po odgruzowaniu miejsca zdarzenia.
Wiadomo, że całkowicie zniszczony został samochód zaparkowany pod wiaduktem przy ul. Batalionów Chłopskich.
Jak podał prok. Gąsiorowski, przeprowadzone oględziny wskazują na to, że północna nitka runęła, gdy odkuto jedno z jej przęseł. "Odkuto jedno z przęseł po stronie zachodniej na nitce południowej. Następnie ciężki sprzęt wykonawcy przemieścił się na nitkę północną, aby odkuć jedno z przęseł. Gdy je odkuwano, nagle cała nitka północna zaczęła się rozkruszać, walić i ostatecznie runęła w dolinę rzeki Dzierżęcinki. Wiadukt po stronie północnej zapadł się całkowicie, części konstrukcji upadły na ul. Batalionów Chłopskich" - powiedział prok. Gąsiorowski.
Zaznaczył, że wyjaśnianiem kwestii niezamknięcia ul. Batalionów Chłopskich prokuratura zajmie się wnikliwie.
Podkreślił, że prokuratura będzie sprawdzać sposób przygotowania tej budowy, sposób wyznaczenia terenu budowy. Ponadto inwestycja ma różnego rodzaju harmonogramy i plany, w tym te dotyczące rozbiórki. "Z nimi w szczególności prokuratura będzie się chciała zapoznać. Chodzi o kwestie wygrodzenia terenu i zapewnienia bezpieczeństwa osobom, które w pobliżu tej budowy mogły się znajdować" - powiedział prok. Gąsiorowski.
Obecnie przejmowana jest cała dokumentacja inwestycji, która znajduje się u inwestora i u wykonawcy. "Tu oczywistą sprawą jest, że w pewnym momencie tej inwestycji na kimś musiał ciążyć obowiązek występowania z wnioskami o zgodę na nową organizacje ruchu. I to będzie jednym z głównych przedmiotów śledztwa" - zaznaczył prok. Gąsiorowski.
Jeszcze w czwartek przesłuchano w charakterze świadków kierownika budowy, kierownika robót rozbiórkowych, operatorów dwóch koparek, a także właścicielkę zniszczonego samochodu oraz policjantów, którzy byli pierwsi na miejscu zdarzenia.
Prace na wiadukcie natychmiast po zawaleniu jego części zostały wstrzymane. "Prokuratura jest zdania, że do wznowienia prac rozbiórkowych i ewentualnych dalszych prac inwestycyjnych powinno dojść dopiero, gdy wypowie się na ten temat uprawniony organ - nadzór budowlany. Ponieważ inwestycja jest dosyć skomplikowana, to zapewne Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego będzie w tej sprawie musiał zająć stanowisko" - ocenił prok. Gąsiorowski.
Wiadukt na al. Monte Cassino w Koszalinie (woj. zachodniopomorskie) w ciągu dk 6 od marca ubiegłego roku jest zamknięty dla ruchu ze względu na zagrożenie zawaleniem. Tą trasą odbywał się tranzyt z kierunku Gdańska do Szczecina, Poznania, Kołobrzegu i z powrotem. Ze względu na jego zamknięcie, ciężarówki nie omijają centrum miasta.
W czerwcu br. wybrano wykonawcę, który podjął się rozbiórki wiaduktu, zaprojektowania i budowy nowego. Przetarg wygrało konsorcjum dwóch firm z liderem INTOP Skarbimierzyce, które zobowiązało się zrealizować zadanie za blisko 35,9 mln zł. 18 października rozpoczęto rozbiórkę konstrukcji.
Oddany do użytku w 1971 r. wiadukt to konstrukcja o długości ok. 220 m, a jego nośność to 40 ton. Modernizację przeszedł w latach 2008-2009. Został wybudowany w technologii tzw. belek WBS. W ocenie GTI Design w Gdańsku, wykonawcy zleconej przez miasto w ubiegłym roku ekspertyzy, nie spełniają one żadnych obowiązujących przepisów, jeśli chodzi o grubość betonu i otuliny, która znajduje się na prętach zbrojeniowych. Ekspertyza wskazała, że obiekt grozi zawaleniem i była podstawą do wydania decyzji o jego rozbiórce przez nadzór budowlany.(PAP)
autorka: Inga Domurat
ing/ jann/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz