W tym sezonie pierwsza wydawka ciepłej zupy odbyła się 7 listopada. Aktywiści zgrupowani w Food not Bombs Gdynia (jedzenie zamiast bomb) zapraszają co sobotę na Plac Gdynian Wysiedlonych na godz. 12:30 wszystkich potrzebujących. Głównie swoje działania kierują do pozostawionych samym sobie bezdomnym.
30 litrów gęstej zupy, w której znajdziemy ciecierzyce, fasole, kasze, bób, siemię lniane oraz oczywiście świeże warzywa, to najważniejsze danie - gorące, rozgrzewające w zimowe dni.
[ZT]43000[/ZT]
„W sobotę 2 stycznia, jak co tydzień, zebraliśmy się na Placu Gdynian Wysiedlonych w celu nakarmienia jak największej ilości potrzebujących osób jak to możliwe. W tym tygodniu obyło się bez wizyty straży miejskiej, ale są oni stałymi bywalcami na wydawkach. Organom ścigania porządku publicznego nie podoba się nic, czym się zajmujemy. Głodnych jest więcej niż pięcioro, jedzą bez masek, przekazując jedzenie nie zachowujemy odległości dwóch metrów i jeszcze w dodatku dopuszczamy się naszych niecnych występków na środku miasta, gdzie turyści i biznesmeni mogą zauważyć, że nawet w prestiżowej Gdyni ludziom brakuje.” - opowiadają organizatorzy akcji pomocowych.
Być może decydentom przeszkadza wybór miejsca, jakby nie było, bardzo eksponowanego – naprzeciw dworca Gdynia Główna u zbiegu ulicy Starowiejskiej, a na dodatek blisko hal targowych. Godzina, od której zaczyna się wydawanie – 12:30 – to nawet mimo pandemii, moment soboty, w którym w tym miejscu przewija się bardzo wielu przechodniów.
Jednak wybór miejsca jest nie przypadkowy. Tak o tym mówią organizatorzy:
„Miejsce, w którym się zbieramy zostało wybrane z przyczyn praktycznych. Dzięki centralnej lokalizacji łatwo jest dojechać wszystkim aktywistom i pokierować ludzi w stronę gorącego posiłku, jest dość przestrzeni żeby rozstawić wszystkie rzeczy i dość miejsc siedzących dla jedzących. Jesteśmy także widoczni dla mieszkańców miasta, których może zainspirujemy do spojrzenia dalej niż tylko na potrzeby swoje i swoich bliskich.
Nie umyka nam waga miejsca, w którym się zbieramy. Plac Gdynian Wysiedlonych został wybudowany w celu upamiętnienia osiemdziesięciu tysięcy gdynian pozbawionych domów w latach 1939-1941, wielu z nich czekało na tym właśnie placu na wywiezienie do obozu pracy, koncentracyjnego albo zagłady. Jest symbolem tragedii, jaką jest odebranie domu i wysłanie w nieznaną i niebezpieczną, prawdopodobnie śmiercionośną przyszłość. Pani Bronisława Wegner ze Stowarzyszenia Gdynian Wysiedlonych wspomina, jak przez wywózką na placu Czerwony Krzyż wydawał zupę.
Chociaż porównania z hitlerowskimi Niemcami mogą być odrobinę przesadzone, a smakoszy naszych zup czeka jedynie kolejny tydzień w chłodzie i obojętności kapitalizmu, to panują ciężkie czasy, ludzie znajdują się w sytuacji kryzysowej, bez domu, bez ciepłych ubrań, w środku pandemii bez środków higieny albo nawet ciepłego, pożywnego posiłku. Te rzeczy staramy się im zapewnić, zachowując wszystkie nam dostępne środki bezpieczeństwa. Pomimo pogróżek Straży Miejskiej, będziemy dalej spotykać się co tydzień o tej samej godzinie i w tym samym miejscu, aż nie znajdzie się nikt w potrzebie obiadu.”
[ZT]43697[/ZT]
Nie przeszkodził aktywistom również „wielki” śnieg, który dotarł do Gdyni w miniony weekend. Działania prowadzone przez FnB Gdynia wypełniają przestrzeń, w której nie potrafiły odnaleźć się służby miejskie. Oficjalne działania władz Gdyni i instytucji im podległych ograniczają się do swoistego „polowania” na bezdomnych, kiedy specjalne patrole przemieszczają się po mieście w poszukiwaniu osób koczujących w różnych pustostanach.
Pisaliśmy już o autobusie SOS kursującym codziennie między Sopotem a Gdańskiem, w którym bezdomni nie tylko mogą zjeść coś ciepłego, czy zaopatrzyć się w odzież. Mogą zbadać się lub porozmawiać z psychologiem. W Gdyni „fachowcy” od bezdomności rozmawiają jedynie między sobą i co rusz ogłaszają kolejny pomysł na „walkę” z bezdomnością. I na tym rzeczywiście się kończy...
[ZT]42876[/ZT]
„Zachwycająca warstwa śniegu, która przykryła nasze miasto w ten sobotni poranek to nie tylko radość dla najmłodszych. To także realne zagrożenie życia dla osób dotkniętych ubóstwem energetycznym.
Temperatura spadnie tej nocy do minus piętnastu stopni, nie każda osoba nieposiadająca przywileju mieszkaniowego przetrwa do rana przy tak silnym mrozie.
Przed taką nocą gorąca zupa, herbata i dodatkowa ciepła odzież to minimum jakie możemy od siebie dać, aby wspomóc osoby potrzebujące.
Dlatego, choć płatki śniegu wpadały nam z impetem do zupy, a warstwa puchu szybko pokryła wyśmienite cynamonki podarowane nam przez Ubogą Krewną, FnB Gdynia małymi krokami zmienia świat na lepszy. Oprócz ciepłego jedzenia na miejscu, słoików na wynos, środków higienicznych (za które ukłony dla Tolerado), dzięki hojności darczyńców udało nam się wyposażyć osoby potrzebujące w ciepłe buty, kurtki, spodnie i bieliznę.
Nasze akcje to nie tylko jedzenie, to dawanie nadzieję na lepsze jutro. To szerzenie idei samopomocy, idei dbania o siebie nawzajem. Jeden z naszych podopiecznych sam obdarował dziś bardziej potrzebujących kolegów ciepłymi butami i skarpetkami. Dzielmy się, opiekujemy sobą wzajemnie, zwracajmy uwagę na potrzeby innych ludzi.
Być może z powodu zamieci śnieżnej, tym razem służby porządkowe odpuściły sobie rundkę zastraszania nas i dawania znać, że Plac Gdynian Wysiedlonych to nie miejsce dla osób takich jak my czy nasi podopieczni. Mamy nadzieję, że tej nocy jednak ruszą się, by patrolować miejsca, w których osoby potrzebujące będą zamarzać na śmierć.” - opowiadają o sobocie, 16 stycznia.
Wydawka odbędzie się także dziś, w sobotę 23 stycznia. Czy przebiegnie w spokoju i bez interwencji, przekonamy się już o 12:30.
Więcej o akcja FnB na ich FB: https://www.facebook.com/fnbgdynia/
Gites00:41, 23.01.2021
Nie kumam wegańskiego jedzenia, ale skoro ci ludzie tak sami z siebie zebrali się i pomagają innym to Straż Miejska i te wszystkie urzędowe szczurki powinny tym ludziom dziękować a nie straszyć i przeganiać.
1 0
Problem w tym , że to ludzie wołają SM bo im się nie podoba -więc czego nie kumasz..
0 1
Nie kumam jak można nie jeść mięsa